Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sławomir Łuba - wpisał Gdynię na światową mapę jazzu

Tomasz Rozwadowski
Sławomir Łuba to człowiek, który spowodował lokalną zmianę w polskiej gramatyce. W Gdyni, a szerzej mówiąc w Trójmieście, coraz częściej mówi się nie "na pokładzie" tylko "w Pokładzie".

Sławomir Łuba to człowiek, który spowodował lokalną zmianę w polskiej gramatyce. W Gdyni, a szerzej mówiąc w Trójmieście, coraz częściej mówi się nie "na pokładzie" tylko "w Pokładzie". Nominacja dla Sławomira Łuby to nominacja za determinację, by uczynić z Gdyni istotny punkt festiwalowy na światowej mapie jazzu.

Pokład to klub w alei Jana Pawła II w Gdyni. Mieści się na samym początku długiego szeregu restauracji i barów w turystycznym sercu miasta. Również i tutaj można znakomicie zjeść i napić się, ale renoma klubu i jego właściciela bierze się z czego innego, a mianowicie z koncertów. W ciągu ponad pięciu lat istnienia klubu odbyło się ich chyba z cztery setki. Jeśli ktoś jednak spodziewa się po lokalu w takim miejscu muzyki tuzinkowej i czysto rozrywkowej, miło się rozczaruje - domeną Pokładu jest jazz, i to w najlepszym gatunku.

Pomysł Łuby polegał na stworzeniu wyrazistej marki kojarzącej się i samym "produktem" i ze szczególnym miejscem, w którym można go znaleźć. Wpadł na pomysł festiwalu w odcinkach, czyli cyklu koncertowego przedstawiającego przeróżne rodzaje tej muzyki, czegoś pośredniego pomiędzy festiwalem, kiedy słuchamy kilkunastu albo nawet kilkudziesięciu wykonawców w ciągu kilku dni, a zwykłą częstotliwością klubową z koncertami odbywającymi się co tydzień lub co dwa tygodnie. Koncepcję zatytułował JaZzGdyni. Jeśli jazz to w nierozłącznej parze z Gdynią. Proste! Proste i zgodne z prawdą.

Zaczęło się od pasji do samej muzyki. Pięćdziesięcioletni dziś Sławek zaczynał słuchanie jazzu od muzyki fusion z połowy lat 70. Dawne sentymenty widać w programie JaZzGdyni - w cyklu gościli już m.in. Al Di Meola (dwukrotnie!), Stanley Clarke, George Duke, Michał Urbaniak, Miroslav Vistous, wielkie postaci tamtej epoki w jazzie.

Filozofia S.Ł. opiera się na różnorodności i to na bardzo wielu płaszczyznach. W kolejnych edycjach cyklu, odbywających się w turach wiosennych i jesiennych, można napotkać przedstawicieli odmiennych stylów i różnych epok. Dominuje szeroko pojęty główny nurt jazzu, bardzo często w wydaniu na instrumenty akustyczne, ale pojawia się także jazz-rock, swing, jazz tradycyjny, muzyka folkowa lub inspirująca się folkiem, wreszcie umiarkowane eksperymenty. Wielość jest przestrzegana także w geografii - z górą połowę koncertów wypełniają muzycy najbliżsi polskiemu słuchaczowi, czyli krajowi i amerykańscy, pochodzący z ojczyzny jazzu.

Druga połowa festiwalowego menu to muzyka z różnych stron Europy - najczęściej na JaZzGdyni można posłuchać artystów związanych z bardzo mocną sceną skandynawską, ale nie brakuje także Niemców, Francuzów, Włochów, Brytyjczyków, muzyków z większości państw Europy Środkowej i Wschodniej. Spoza Europy słyszeliśmy w Pokładzie już Kanadyjczyków i, ostatnio, Hindusów. I nie chodzi tutaj bynajmniej o tworzenie katalogu, "zaliczanie" kolejnych punktów z atlasu geograficznego, tylko o samą muzykę. Wszyscy ci artyści prezentują jazz własny, zabarwiony nie tylko wspólną tradycją, ale także lokalnym kolorytem i mentalnością.

Dużo daje też zderzanie ze sobą pokoleń. W Pokładzie, a także innych należących do Łuby lokalach: Jazz Cafe Scena w Teatrze Miejskim i niedawno otwartym Charlie, można usłyszeć szacownych weteranów, muzyków u szczy-tu kariery i zdolną młodzież - szef JaZzGdyni lubi takie wymieszanie energii. Wszystkich tych muzyków jednak niezmiennie łączy talent i miłość do jazzu - bez spełnienia tych warunków trudno myśleć o wejściu na, gościnną przecież i otwartą, estradę gdyńskiego jazzowego serialu.

JaZzGdyni, mimo że prezentuje sztukę z wysokiej półki, równocześnie atrakcyjną dla słuchaczy, co dla muzyków i krytyków muzycznych, to powstaje prawie wyłącznie za prywatne pieniądze. Trochę pomaga miasto, zdarzali się także sponsorzy instytucjonalni, ale lwia część wydatków ponoszona jest przez samego Sławomira Łubę. Z całą sprawą łączy się dość zabawna anegdota. Otóż, od prawie samego początku JaZzGdyni odbywa się pod honorowym patronatem Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Gdy niedawno Sławek zwrócił się po raz pierwszy o dotację, urzędnicy zdziwili się, że już nie wspierają tak znanego przedsięwzięcia. Autentyk!

S.Ł. ponosi z tytułu swojej pasji jednak nie tylko koszty i ciężary organizacyjne. Zdarzają się również honory: został wyróżniony odznaką Zasłużony dla Kultury Polskiej, gdyńską nagrodą kulturalną Galion, jego lokal został uznany za najlepszy w Polsce przez tygodnik "Newsweek". To, jesteśmy pewni, wcale nie koniec. Jeśli Gdynia zaczyna kojarzyć się wszystkim z kulturą na wysokim poziomie, to jednym z głównych odpowiedzialnych za ten stan rzeczy jest właśnie on, człowiek, który żyje jazzem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto