Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd sprawdzi urząd? Mieszkaniec oskarża pracowników gdyńskiego Ratusza

Szymon Szadurski
archiwum DB
Mieszkaniec oskarża pracowników gdyńskiego Ratusza o nieprawidłowości.

Z pozoru niezbyt skomplikowana kwestia, dotycząca wyliczania dochodu przy określaniu kwoty przysługujących świadczeń rodzinnych i zasiłku 5oo plus, stała się przyczyną poważnego konfliktu między jednym z mieszkańców Gdyni i jego żoną, a pracownikami gdyńskiego Ratusza. Mężczyzna twierdzi, że urzędnicy zastosowali wadliwą i niekorzystną dla jego rodziny interpretację przepisów. Ponieważ nie udało mu się osiągnąć porozumienia z pracownikami Ratusza, o zbadanie tematu już zostało poproszone Samorządowe Kolegium Odwoławcze.

- Na tym jednak nie koniec, bowiem jestem pewien swoich racji - mówi pan Mateusz. - Jeśli urzędnicy nie wycofają się ze swoich błędów, nie zawaham się skierować sprawy do sądu. Jestem matematykiem finansowym, a moja żona prawnikiem i znamy się na rzeczy. Nie pozwolimy, aby urzędnicy traktowali nas w ten sposób.

Kłopoty pana Mateusza i jego żony rozpoczęły się dwa miesiące temu, gdy do magistratu zgłoszony został fakt podjęcia pracy przez panią Annę. Urzędnicy mieli wtedy nieprawidłowo wyliczyć dochód małżeństwa przy okazji rozpatrywania dwóch niezależnych wniosków o zasiłek rodzinny i 500 plus.

- Wiąże się to niestety z obowiązkiem zwrotu przyznanych wcześniej świadczeń - podkreśla pan Mateusz.
Mężczyzna udał się więc do budynku Ratusza, aby wyjaśnić sprawę, ale z dnia na dzień było tylko gorzej. Jak mówi, urzędnicy zaczęli popełniać kolejne błędy.

- Urzędniczka do wyliczenia dochodu zamiast składek na ubezpieczenie zdrowotne w wysokości 9 procent przyjęła stawkę 7,75 procent oraz nie odliczyła podatku od dochodu utraconego - twierdzi pan Mateusz. - Nie mam pojęcia, na jakiej podstawie. Popełniony został też błąd polegający na uwzględnianiu dochodu z mojej umowy zlecenia, która została przez nas zgłoszona jako dochód utracony.

Pan Mateusz dodaje, że urzędnicy stosują interpretację przepisów, która nie ma odzwierciedlenia w żadnej ustawie.
- Kiedy sprawa stała się na tyle poważna, że zaczął ją ze mną wyjaśniać jeden z wyżej postawionych inspektorów Ratusza, poprosiłem go, aby wskazał mi podstawę prawną swoich decyzji - mówi. - Mężczyzna uciekł wtedy do pokojów położonych piętro wyżej i długo nie wracał. Kiedy go w końcu odnalazłem, żeby zorientować się, co się dzieje, powoływał się na jakieś bliżej nieokreślone strony internetowe i nie był w stanie udzielić mi żadnej, sensownej odpowiedzi.

Urzędnicy upierają się przy swoim stanowisku, mimo że wskazałem im poprawny sposób wyliczania dochodu, oparty na ustawach oraz orzeczeniu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ostatecznym ich argumentem było, że jak mi się coś nie podoba, mogę skierować sprawę do sądu. I tak właśnie zrobię!

Przedstawiciele magistratu potwierdzają, że nie udało im się dojść z mieszkańcem do porozumienia i sprawa już trafiła do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Jeśli werdykt SKO będzie niezadowalający dla którejś ze stron, kolejnym etapem sporu może być skierowanie go do sądu administracyjnego.

- Prowadziliśmy w tej sprawie z zainteresowanym obszerną korespondencję - mówi na temat konfliktu Anna Łepik, naczelnik Wydziału Spraw Społecznych Urzędu Miasta Gdyni. - Ponieważ nie udało się nam osiągnąć porozumienia, przekazaliśmy wszystkie akta z prośbą o rozstrzygniecie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Czekamy na odpowiedź.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto