Czterej ochotnicy: Dariusz Kwaśniak, Grzegorz Olszewski, Maciej Szulwach i Radosław Tyślewicz, którzy przez tydzień mieszkali w zbudowanej przez siebie prasłowiańskiej wiosce na gdyńskiej plaży, wczoraj wrócili do domów. Wioska została rozebrana.
Pomimo złej pogody wytrwali w obozowisku tyle, ile sobie założyli - tydzień. Mieszkali i spali w słomianych szałasach. Pomimo silnego wiatru i niskiej temperatury cały czas byli ubrani w uszyte z lnu ubrania. Żywili się tym, co wcześniej przygotowali nad ogniskiem, przede wszystkim pieczonym mięsem.
- Wszyscy z pewnością będziemy chorzy, ale na pewno warto było spędzić tydzień w ten sposób - mówi Maciej Szulwach. Wczoraj odbył się chrzest budowanej przez gdyńskich Prasłowian łodzi. Wydłubali ją w pniu drzewa, który miał 6 metrów dlugości, 60 cm szerokości i przed pracami ważył 1,5 tony. ,Barka Pień Farma", bo tak nazwano "dłubankę" w dziewiczy rejs wypłynie, kiedy tylko pozwolą na to warunki atmosferyczne. Matką chrzestną jednostki została Aleksandra Kwaśniak, żona jednego z Prasłowian. Wioska na gdyńskiej plaży przyciągała na plażę tłumy ciekawskich.
- Codziennie gościliśmy około 400 osób - mówi Dariusz Kwaśniak. - Naszą wioskę odwiedziły między innymi wycieczki szkolne z Krakowa i Warszawy oraz goście XXVII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych.
Dwumetrowe fale
Radosław Tyślewicz, jeden z ochotników
- Niestety, pomimo, że udało się nam zbudować łódź z pnia drzewa, do skutku nie doszedł jej pierwszy rejs. Uniemożliwiła go pogoda, przede wszystkim fale mające prawie dwa metry wysokości. Kiedy tylko aura na to pozwoli, wyruszymy na naszej dłubance do Gdańska, a jeżeli łódź sprawdzi się "w boju", to także do Helu.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?