MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rady dzielnic w Gdyni narzekają na urzędników, a ci twierdzą, że jest dobrze. Boksowanie z magistratem

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Nie odpowiadają na nasze pisma, o niczym nas nie informują, pół roku każą czekać na podłączenie do Internetu, czy zamontowanie zwykłych tablic informacyjnych - mówią o miejskich urzędnikach gdyńscy radni dzielnicowi.

Nie odpowiadają na nasze pisma, o niczym nas nie informują, pół roku każą czekać na podłączenie do Internetu, czy zamontowanie zwykłych tablic informacyjnych - mówią o miejskich urzędnikach gdyńscy radni dzielnicowi. Rady dzielnic tej kadencji mają z przedstawicielami magistratu ciężkie życie. - Wiele z tych pretensji jest nieuzasadnionych - odpowiadają urzędnicy. - Ale zrobimy wszystko, aby relacje z radami dzielnic poprawić.

Prezydent Gdyni zdecydował w tym tygodniu, aby zamontować trzy niewielkie tablice informacyjne dla Rady Dzielnicy Chwarzno - Wiczlino, na których radni będą mogli wywieszać ogłoszenia. Ci się cieszą, ale przez łzy, bo prosili o tablice od maja. I dodają, że na sam montaż jeszcze sporo poczekają.
- Od zarządzenia do wykonania droga daleka. Zajmie to co najmniej miesiąc - narzeka Stefan Benkowski, wiceprzewodniczący Rady Dzielnicy Chwarzno-Wiczlino. - Boksuję się z tematem pół roku. W głowie się nie mieści, jakie trzeba wykonać ustalenia z urzędem, aby tablice - bardzo w dzielnicy potrzebne - zamontować. Niezbędne jest zlecenie projektu, obliczenia konstrukcyjne, badania gruntu. Gdy rozpoczynałem kadencję, nie mieliśmy możliwości kontaktowania się z mieszkańcami, bo jedyna informacyjna tablica w dzielnicy była kompletnie zdezelowana. Nie posiadaliśmy też w biurze dostępu do Internetu, w obecnych czasach podstawowej formy kontaktu szczególnie z młodymi mieszkańcami. Nie można było do nas napisać e-maila. Zanim sytuacja się zmieniła, stoczyliśmy straszny bój.
Narzekań na urzędników jest więcej.
- Umówiliśmy spotkanie władz Gdyni z mieszkańcami - mówi Ryszard Walczak z Rady Dzielncy Redłowo. - Mieli być wiceprezydenci miasta i naczelnicy wydziałów magistratów. Nie przyszedł prawie nikt.
Rady dzielnic skarżą się, że urząd notorycznie nie odpowiada na ich pisma, nie chce dać radnym biletów miesięcznych, aby mogli jeździć do urzędów i załatwiać sprawy mieszkańców, nie konsultuje wycinek drzew.
- Pytaliśmy ponad cztery miesiące temu kilku wydziałów urzędu o realizowane w naszej dzielnicy inwestycje - mówi Mariusz Pająk, przewodniczący Rady Dzielnicy Wielki Kack. - Oprócz Zarządu Dróg i Zieleni nikt nam nie odpowiedział. To zdumiewające lekceważenie. Jak w takim układzie możemy cokolwiek załatwić dla mieszkańców?
Za współpracę z radami dzielnic ze strony samorządu odpowiada Komisja Samorządności Lokalnej i Bezpieczeństwa Rady Miasta Gdyni.

- Rzeczywiście, nie wszystko układa się, jak powinno, ale będzie lepiej - deklaruje Stanisław Borski, przewodniczący komisji. - Pretensje o niedoinformowanie rad dzielnic uważam za nieuzasadnione. Wysyłamy do wszystkich rad protokoły z posiedzeń prezydenta i sesji Rady Miasta. Niczego nie zatajamy. Problemem jest rzeczywiście nieodpisywanie na ich pisma. Rozważamy, aby w biurze Rady Miasta wydzielić urzędnika, który pilnowałby tych wszystkich procedur.


Pracują społecznie

W Gdyni funkcjonują 22 rady dzielnic. Zasiadający w nich radni pracują społecznie. Mają pełnić rolę łącznika pomiędzy mieszkańcami, a urzędnikami i doradzać Radzie Miasta Gdyni w sprawie najważniejszych dla dzielnic spraw.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto