Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przełamanie Arki, radość w Gdańsku

Piotr Wiśniewski
Tomasz Bołt
Dobre humory po ostatniej kolejce ligowej towarzyszyły piłkarzom i trenerom Arki oraz Lechii. Żółto-niebiescy zremisowali w Zabrzu 2:2, strzelając pierwsze bramki na naturalnej trawie, choć jeszcze do 79. minuty prowadzili 2:1. Lechia z kolei ograła w Białymstoku niedawnego lidera tabeli - Jagiellonię.

- Zaczęliśmy ten mecz nie tak, jak było zakładane. Zabrakło w naszej grze agresywności i w efekcie straciliśmy gola. Z minuty na minutę nasza gra wyglądała jednak coraz lepiej. Po przerwie zagraliśmy już tak, jak oczekiwałem i myślę, że postawiliśmy Górnikowi wysokie wymagania - mówił po meczu w Zabrzu, Dariusz Pasieka, trener Arki Gdynia. Jego zespół przegrywał od 24. minuty 0:1, ale po dwóch bramkach Nolla zdołał wyjść na prowadzenie. Górnik jednak zdołał doprowadzić do remisu, za sprawą Marcina Wodeckiego. Wodecki trafił do siatki w 79. minucie.

- Z przebiegu spotkania zarówno ja, jak i trener Górnika możemy być usatysfakcjonowani remisem. Chcieliśmy dzisiaj przerwać serię bez bramek na wyjeździe i zwycięstw w tym roku. Ten wynik daje nam więcej optymizmu i pewności przed kolejnymi spotkaniami - dodał Pasieka.

- W końcu udało nam się przełamać, co nas na pewno cieszy. Długo czekaliśmy na pierwsze brami zdobyte na wyjeździe i na naturalnej murawie. Pozostał jednak lekki niedosyt, gdyż prowadziliśmy, zwycięstwo było naprawdę blisko, ale popełniliśmy błąd i Górnik zdołał wyrównać. Obie bramki straciliśmy po stałych fragmentach gry. W następnych meczach musimy ustrzec się takich pomyłek - zauważył Krystian Żołnierewicz, 18-letni obrońca Arki. „Żołnierz” dość niespodziewanie wybiegł w podstawowym składzie swojej drużyny. Stworzył duet środkowych obrońców wespół z Maciejem Szmatiukiem.

- Zwycięstwo było tak blisko i zamiast trzech punktów, mamy tylko jeden. W końcu udało nam się przełamać niemoc strzelecką w meczach wyjazdowych. Dla mnie nie liczy się to kto strzela, ważne, że te bramki zdobyliśmy. Mam nadzieję, że to tylko nieszczęśliwy zbieg okoliczności, iż po moim zejściu trzeci raz tracimy bramki - ocenił Miroslav Bożok.

Górnik Zabrze - Arka Gdynia 2:2

A co po spotkaniu powiedział sam bohater? - Jestem bardzo dumny ze swojego osiągnięcia. To prawda, że byłem bliski skompletowania hattricka, ale niestety nieczysto trafiłem w piłkę. Bardzo żałuję tej sytuacji - wyjaśnił Emil Noll. To mój pierwszy mecz w karierze w roli obrońcy, kiedy udało mi się zdobyć dwie bramki. Z też powodu ten mecz na długo pozostanie mi w pamięci.

Jeszcze więcej powodów do zadowolenia mają piłkarze Lechii. Ci ograli na wyjeździe niedawnego lidera rozgrywek - Jagiellonię Białystok. Warto zaznaczyć, iż była to pierwsza porażka „Jagi” na własnym stadionie w tym sezonie. Biało-zieloni objęli prowadzenie w 54. minucie po samobójczym trafieniu golkipera gospodarzy - Grzegorza Sandomierskiego. Na 2:0 podwyższył najskuteczniejszy zawodnik Lechii - Abdou Razack Traore. Podopieczni Michała Probierza odpowiedzieli natychmiast - w 60. minucie trafił Jarosław Lato.

Do końca meczu gospodarze usilnie dążyli do zdobycia kolejnej bramki, ale szczęście było tego dnia po stronie Lechii. Dobrze spisywała się także gdańska obrona kierowana przez Sebastiana Małkowskiego. - W końcówce za bardzo się cofnęliśmy. Nie potrafiliśmy też dłużej utrzymać się przy piłce. Broniliśmy całym zespołem, bo również napastnicy cofnęli się pod nasze pole karne. Brakowało nam pomysłu na wyprowadzenie skutecznego ataku - skwitował Małkowski.

- Wynik tego meczu to kopia z rundy jesiennej. Czułem dokładnie to samo, co teraz czuje trener gospodarzy, czyli zawód. Po dwóch bramkach strzelonych w krótkim odstępie czasu za bardzo uwierzyliśmy, że mecz jest już wygrany. Po kontaktowym trafieniu gospodarzy w nasze poczynania wkradł się chaos. Po tej bramce oglądaliśmy zespół Lechii, jakiego ja sam jeszcze nie widziałem. Za bardzo się cofnęliśmy. Graliśmy głęboko w obronie, co mogło się na nas zemścić. Jagiellonia zwierzyła wówczas swoją szansę. Zwycięstwo bardzo nas cieszy, gdyż zbliżyliśmy się do czołówki. Życzyłbym sobie podobnego wyniku również w środę - komentował Tomasz Kafarski, szkoleniowiec biało-zielonych.

Zabójcze pięć minut w Białymstoku. Lechia ogrywa "Jagę"

Zadowolony po meczu był także Paweł Nowak. Pomocnik Lechii rozegrał pełne 90 minut i pokazał się z dobrej strony. - To był dla nas ciężki mecz. Zwłaszcza jego drugie dwa kwadranse, kiedy to po zdobytych bramkach bardzo się cofnęliśmy, oddając pole rywalom, co nieomal nie zakończyło się utratą przez nas bramki. Jagiellonia w tym czasie stworzyła kilka klarownych sytuacji. Mieliśmy jednak Sebastiana Małkowskiego, który potwierdził, iż jest klasowym bramkarzem. Wielokrotnie chwaleni byliśmy za styl gry, ale nie miało to przełożenia na punkty. Teraz było odwrotnie. Nie zagraliśmy pięknie, ale skutecznie - zaznaczył Nowak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto