Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przed koszykarzami Trefla Sopot mecz sezonu

Piotr Wiśniewski
Przemek Świderski
Bez wątpienia półfinałowa rywalizacja Turowa Zgorzelec z Treflem Sopot zasługuje na to, aby określić ją mianem spektaklu. Obie drużyny fundują swoim kibicom taką huśtawkę emocji, jakich nie raz brakuje w wielkim finale. W środę siódme decydującego starcie, które zadecyduje o tym, która z drużyn zmierzy się z Asseco Prokomem o tytuł mistrza Polski.

Limit błędów został już wyczerpany. Teraz każde najmniejsze potknięcie którejś ze stron może ich wiele kosztować. A stawka jest niebagatelna, bo awans do finału rozgrywek Tauron Basket Ligi. Jeszcze przed piątym meczem pisaliśmy, iż w tej parze każde rozstrzygnięcie jest możliwe. Gdy Turów prowadził 3:2 i odwrócił losy rywalizacji to podopieczni Jacka Winnickiego byli w lepszej sytuacji.

Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 78:77

Mylił się jednak ten, kto zakładał, iż zgorzelczanie awans zapewnią sobie w hali Ergo Arena. Trefl, mimo iż grał pod presją rozegrał bardzo dobre zawody i wygrał 93:79, doprowadzając do remisu 3:3. Ojcem, by nie powiedzieć bohaterem żółto-czarnych był Lawrence Kinnard. Amerykanin zdobył aż 28 punktów. Po pierwszej kwarcie szóstego starcia zespół Karlisa Muiznieksa wygrywał już różnicą 13 „oczek”. Były momenty, kiedy kilkunastopunktowa przewaga Trefla niebezpiecznie topniała, ale zespół z Sopotu na więcej rywalom nie pozwolił. - Kluczem do zwycięstwa była nasza odpowiednia koncentracja. Bardzo dobrze weszliśmy w to spotkanie, szybko objęliśmy dość wysokie prowadzenie i później mogliśmy kontrolować przebieg wydarzeń na parkiecie - stwierdził Kinnard.

Kinnard poprowadził Trefla do zwycięstwa

- Tak nie da się awansować do finału. Trzeba znacznie więcej poświęcenia, walki i ambicji. Trefl dzisiaj pokazał charakter i wygrał zasłużenie - przyznał Jacek Winnicki, trener ekipy ze Zgorzelca. - Tragicznie weszliśmy w to spotkanie. Trefl szybko objął prowadzenie 7:0, a później było już 18:7. Zagraliśmy bardzo słabo w obronie w pierwszej kwarcie. Druga połowa była już po prostu walką.

W przypadku pojedynków obu ekip można dostrzec dwie prawidłowości. Pierwsza to taka, iż zespół który miał więcej zbiórek okazywał się także lepszy w całym meczu. Z kolei druga prawidłowość dotyczy Marko Brkicia. Jeśli serbski skrzydłowy grał dobrze to i wówczas jego drużyna wygrywała, gdy grał słabo to lepszy okazywał się Trefl. W szóstym pojedynku Brkić skończył z zerowym dorobkiem punktowym.

W Zgorzelcu żółto-czarni będą musieli sobie radzić bez Giedriusa Gustasa. Litwin nabawił się kontuzji w piątym meczu, która eliminuje go z gry już do końca sezonu. - Wszystko wskazuje na to, że Gustas, niezależnie od tego, czy zagramy o złoto czy też pozostanie nam walka o trzecie miejsce, nie zagra już do końca sezonu - mówi na łamach PAP Marcin Kicior, wiceprezes klubu z Sopotu.

Ale bez niego w składzie Trefl poradził sobie przecież w szóstym meczu. Zdaniem kapitana Trefla Filipa Dylewicza w tak ważnym spotkaniach kluczową rolę odgrywa psychika. Adrenalina powoduje, że mimo trudu meczów tak bardzo nie czuć zmęczenia. - Motorem napędowym w takich spotkaniach o wszystko jest niewątpliwie nastawienie psychiczne. Ciało można oszukać, psychiki nie. Wysoka stawka powoduje, że nawet po sześciu meczach nie czuć przez te 40 minut zmęczenia - przyznaje Dylewicz.

Popularny „Dylu” sezonie 2007 i 2008 przeżywał już podobne emocje związane z pojedynkiem numer siedem. Grający wówczas w barwach Prokomu Trefl zawodnik miał powody do zadowolenia. - Dla nas, podobnie jak dla Turowa, awans do finału będzie wielkim sukcesem, który uszczęśliwi nas - zawodników i kibiców. Ta walka jest szczególna, biorąc pod uwagę, że faworytem finału będzie klub z Gdyni - powiedział Dylewicz, cytowany przez PAP.

Asseco Prokom w finale TBL

Turów Zgorzelec - Trefl Sopot, środa 4 maja 2011 roku, godz. 18.00.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto