Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prowadził w sieci 8 sklepów RTV/AGD i oszukiwał klientów

Jacek Wierciński
Wskutek działań Marka W. pokrzywdzone zostały łącznie 762 osoby - twierdzi prokurator
Wskutek działań Marka W. pokrzywdzone zostały łącznie 762 osoby - twierdzi prokurator fot.123rf
Ofiarami nieuczciwego właściciela wirtualnych sklepów z elektroniką miało paść ponad 750 osób 47-letniemu Markowi W. prokurator zarzuca również podrabianie kart płatniczych i dokumentów

Mattersson.pl, Macronom.pl, Sontel.pl, Agologic.pl, Altica.pl - to tylko kilka z listy ośmiu sklepów z branży RTV/AGD, jakie w ciągu niespełna półtora roku uruchomić i porzucić miał Marek W., którego proces powoli zmierza do końca przed Sądem Okręgowym w Gdańsku. Mężczyzna na ławie oskarżonych zasiada z czterema kolegami. Grozić mu może nawet do 25 lat więzienia, ale... nie za oszustwa.

„W wyniku przeszukania jego mieszkania zabezpieczono szereg dowodów przestępczej działalności 43-letniego mężczyzny, w tym ok. 20 telefonów komórkowych, 50 kart SIM, fałszywe dokumenty rejestrowe kilku firm, fałszywe dokumenty tożsamości, tablet, z którego sprawca działał, przenośny dysk, oryginalne i sfałszowane karty płatnicze. Dodatkowo przy zatrzymanym ujawniono woreczki z marihuaną” - pisali mundurowi w komunikacie do mediów w lutym 2012 roku.

Odrobina marihuany szybko poszła w zapomnienie przykryta przez poważniejsze przestępstwa. Fałszowanie kart płatniczych traktowane jest bowiem przez Kodeks karny jak fałszowanie banknotów, za co grozi od 5 do nawet 25 lat więzienia.

Zarówno o tym aspekcie działalności zarzucanej W., jak i o przestępstwach przeciw dokumentom prowadzący śledztwo prokurator Daniel Dyczewski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku mówi niechętnie. Czeka bowiem na wyrok w zmierzającej do końca, toczącej się przed Sądem Okręgowym w Gdańsku sprawie.

Chętniej śledczy opowiada o internetowym handlu sprzętem RTV/AGD, bo ponaddwuletnie śledztwo pozwoliło drobiazgowo odtworzyć schemat domniemanego działania oskarżonego. Ustalenia powinny również być nauczką dla wszystkich amatorów wirtualnych zakupów, by dokładnie weryfikowali dostawców.

- Same sklepy pozwoliły Markowi W. osiągnąć zyski rzędu ponad 500 tysięcy złotych. W latach od 2011 do lutego 2012 roku wskutek jego działań pokrzywdzone zostały łącznie 762 osoby - mówi prokurator Dyczewski.

Według ustaleń śledczych, które zgromadzono w 186 tomach akt (ponad 37 tysięcy stron!), mózgiem procederu był Marek W. Pozostała czwórka oskarżonych to tzw. słupy, czyli mężczyźni, którzy figurowali „w papierach”, służyli myleniu śladów. Mężczyźnie przez kilka miesięcy po piętach deptali policjanci, ale jego schwytanie nie było łatwe.

- Połączenia internetowe były rejestrowane od Ustrzyk Dolnych, przez Zakopane, po Bogatynię, a czasem także za granicą - mówi Dyczewski, który zastrzega, że mogły one być celowo przekierowywane i wykryto ślady korzystania z systemu TOR (sieć zapewniająca użytkownikom prawie anonimowy dostęp do zasobów internetu).

Marek W., choć najbardziej „ukochał” Trójmiasto, zatrzymany został, gdy otworzył swój ostatni - sopocki interes... w mieszkaniu w Toruniu.

Na czym polegał proceder, tłumaczą policjanci z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku, gdzie w październiku 2012 roku wpadli na trop oszusta po tym, jak otworzył on internetowy sklep z branży RTV/AGD: - Sprawca przez cały czas swojej działalności korzystał z internetu bezprzewodowego i darmowych hot spotów, co w znacznej mierze utrudniało jego identyfikację i zapewniało oszustowi anonimowość. Po kilkunastu dniach sklep przestawał funkcjonować, a jakikolwiek ślad po oszuście urywał się. Po kilku tygodniach pojawiał się nowy, który działał na tej samej zasadzie, tym razem z lokalizacją w Gdyni.

Ten mechanizm: powstawanie i znikanie sklepu, a w tym czasie inkasowanie potężnej gotówki za zamówiony i nigdy niedostarczony towar, powtarzał się jeszcze sześć razy.

Obrońcy oskarżonych, którzy od niemal dwóch lat zasiadają na ławie oskarżonych, podważają ustalenia prokuratury. Jednak adwokat Marka W. Michał Błaszczyk zastrzega, że o szczegółach będzie mógł mówić dopiero po konsultacji z klientem. - Stwierdzenia prokuratora muszę na razie pozostawić bez komentarza ze względu na specyfikę sprawy - zaznacza.

W sądzie do końca dobiegają zeznania świadków, jednak proces wydłuża „rozproszenie procederu” i konieczność zdalnego przesłuchiwania świadków (np. w formie wideokonferencji). Na początku lipca przesłuchany ma być mężczyzna na stałe mieszkający w Niemczech. Ponadto do sądu wpłynąć ma jeszcze jedna opinia biegłych informatyków.

Sam W. konsekwentnie odmawia udziału w rozprawach i intensywnie koresponduje z prokuraturą. Ostatnio śledczy odrzucili jego kolejny wniosek o zwrot wartego niespełna 500 złotych zegarka Rofina aktualnie zabezpieczonego w roli dowodu w sprawie, jako zakupionego dzięki środkom pochodzącym z przestępstwa.

- To pamiątka. Proszę o wykupienie go za gotówkę, jeżeli panu prokuratorowi tak zależy na tej pamiątce - twierdził w kolejnym piśmie Marek W., który powoływał się na „precedens” zwróconej wcześniej kurtki wartej około tysiąca złotych.

Oskarżyciel jednak tłumaczy, że kobieta, którą 47-latek wskazywał jako ofiarodawczynię pamiątkowego czasomierza, sama zaprzeczyła jego słowom, i uparcie twierdzi, że spieniężenie znoszonych kurtek mogłoby stanowić problem w porównaniu z zegarkiem. A w przypadku skazującego wyroku i uznaniu przez sąd konieczności naprawy szkód zgromadzenie setek tysięcy złotych może być trudne. I sąd daje wiarę prokuratorowi.

Marihuana to „mały Miki”

Sklep, kasa, nowy sklep

Wniosek, kurtka, zegarek

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto