- Prokurator nie dopatrzył się w działaniach kierownictwa funduszu znamion przestępstwa - wyjaśnia szef oliwskiej prokuratury, prok. Cezary Szostak. - Nie można w tym przypadku mówić o bezpośrednim niebezpieczeństwie. Ponadto w zakresie obowiązków pracowników NFZ było wydanie takiej decyzji . Prokurator nie ma uprawnień, by ocenić, czy decyzja była słuszna, czy nie.
Postanowienie prokuratury dotarło już do pokrzywdzonych pacjentów, którzy "działając w imieniu i z upoważnienia kilkunastu tysięcy mieszkańców Gdyni i Sopotu"wystosowali do Wydziału Karnego gdańskiego Sądu Rejonowego zażalenie na tę decyzję.
- Nie możemy pozwolić, by tak poważną sprawę zamieciono pod dywan - mówi Leszek Kędzierski, jeden z sygnatariuszy doniesienia do prokuratury. - Chociaż w dodatkowym postępowaniu konkursowym gdyńska kardiologia otrzymała część potrzebnych pieniędzy, liczymy, że sąd uwzględni nasze zażalenie i doprowadzi do porządnego zbadania kulis działań funduszu.
Skarżący zwracają uwagę, że prokurator przed wydaniem odmowy nawet nie przesłuchał świadków. Nie uwzględnił też opinii konsultantów krajowego i wojewódzkiego w dziedzinie kardiologii, którzy jednoznacznie uznali, że decyzja NFZ o nieprzyznaniu środków finansowych na działalność Oddziału Kardiologii Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej, Szpitala Morskiego im. PCK w Gdyni i Przyszpitalnej Poradni Kardiologicznej w Gdyni grozi "wzrostem śmiertelności".
Pacjenci uważają również, że przekazanie 15 mln zł, zabranych trzem publicznym szpitalom na rzecz dwóch prywatnych pracowni hemodynamiki, jest wątkiem do wyjaśnienia przez Centralne Biuro Antykorupcyjne, wymagającym odrębnego śledztwa.
- Podobnie uważają pracownicy Szpitala Studenckiego w Gdańsku, który wskutek decyzji NFZ utracił kontrakty nie tylko na kardiologię, ale także na chirurgię jednego dnia i psychiatrię - mówi wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń. - Dziwi fakt, że prywatna pracownia zabiegowa z czterema łóżkami dostaje kontrakt, który mógłby wystarczyć na utrzymanie prawie setki niezabiegowych łóżek kardiologicznych w trzech trójmiejskich szpitalach. Jako wicemarszałek odpowiedzialny za zdrowie chciałabym także dowiedzieć się, co dokładnie zadecydowało o odrzuceniu jednych, a przyjęciu innych kontraktów. Tymczasem reguły przydzielania publicznych pieniędzy okryte są przez NFZ dziwną tajemnicą.
Dzisiaj w Warszawie, podczas rozmowy dyr. Barbary Kawińskiej z prezesem NFZ Jackiem Paszkiewiczem, mogą zapaść decyzje dotyczące funkcjonowania kardiologii w Pomorskim Centrum Traumatologii i w Szpitalu Studenckim.
Jeszcze przed świętami prezes NFZ miał obiecać pomorskiemu marszałkowi Mieczysławowi Strukowi, że znajdzie 5 mln złotych na uratowanie obu gdańskich oddziałów. Jednak z wypowiedzi dyr. Kawińskiej wynika, że przyznanie dodatkowych pieniędzy nie musi oznaczać, że trafią one do gdańskich szpitali.
- Chociaż nie mamy kontraktu, nadal leczymy chorych - mówi dr Zbigniew Łajkowski, ordynator kardiologii w PCT. - Rozliczamy się z NFZ po kosztach, wysyłając faktury za każdego pacjenta. Nie jestem w stanie powstrzymać naporu ludzi, którzy wymagają pomocy kardiologicznej. Najważniejsze są zdrowy rozsądek i przysięga Hipokratesa. Jeśli wskutek ich odesłania dojdzie do tragedii, prokurator nie będzie weryfikował, czy i w jakim stopniu przyczynił się do tego Narodowy Fundusz Zdrowia.
Przeczytaj także:
- NFZ wydał wyrok śmierci na kardiologię w Gdańsku
- NFZ zamknie oddziały kardiologiczne?
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?