Celem Turowa przed sobotnim meczu było zwycięstwo, które w efekcie dałoby im wyrównanie w finałowej batalii. - Kilka razy w podobnych sytuacjach znajdowaliśmy się w poprzednich meczach. Przykładowo mieliśmy nóż na gardle w rywalizacji z Basketem, później przyszły emocjonujące półfinały z Treflem. Potrafiliśmy jednak nanieść poprawki, wyciągnąć wnioski - mówił Daniel Kickert.
Pierwsza kwarta pokazała, że Turów łatwo skóry nie sprzeda i o ostatniej wysokiej porażce na własnym parkiecie już zapomniał. Gra w tej części meczu była bardzo wyrównana, z lekką przewagą zgorzelczan. Oba zespoły nastawiły się na obronę, co miało przełożenie na wynik. W 8. minucie Turów prowadził 12:8, a po 10 minutach 15:8.
Obraz gry nie zmienił się także w drugiej kwarcie. Żelazna defensywa, rozwaga i skupienie. Te cechy charakteryzowały team Jacka Winnickiego. Widać jego zespół wyciągnął wnioski z poprzedniego spotkania. Receptą na powstrzymanie zapędów ofensywnych mistrzów Polski, zdaniem Winnickiego, była uważna gra w obronie. Turów, w porównaniu do pierwszej kwarty, powiększył przewagę o punkt i do przerwy prowadził 26:18.
Asseco wróciło do gry po zmianie stron. Gdynianie stopniowo odrabiali straty, a sygnał do ataku dał Ewing wespół z Vardą. Gospodarze stracili swój rytm. Prokom zanotował run 12:2. Po trafieniu Adama Hrycaniuka mistrzowie Polski w końcu odzyskali prowadzenie. Na krótko. Turów w porę się przebudził. Punkty Kicekerta, Wysockiego oraz Kueblera dały mu prowadzenie różnicą trzech „oczek” - 36:33.
Decydującą kwartę gdynianie rozpoczęli źle. Podopieczni Tomasa Pacesasa z rzadka trafiali. W przeciwieństwie do gospodarzy. Ci w 34. minucie odjechali już na 12 punktów. Chwilowy zryw Prokomu pozwolił na połowiczne odrobienie strat. Sprawę przesądził Torey Thomas, który w ważnym momencie trafił za trzy. Na tablicy świetlnej widniał wówczas wynik 52:45. Do końca meczu oba zespoły zbytnio nie poprawiły swojego dorobku punktowego, a Turów wygrał 54:48.
Losy mistrzostwa ciągle są więc sprawą otwartą. Jedno jest pewne. Prokom wróci jeszcze na mecz do gorącej hali Turowa.
PGE Turów Zgorzelec - Asseco Prokom Gdynia 54:48 (15:8, 11:10, 10:15, 18:15)
PGE Turów: Kickert 16, Jackson 9, Thomas 9, Kuebler 6, Tomaszek 5, Wysocki 3, Gabiński 3, Bochno 2, Zigeranović 1.
Asseco Prokom: Ewing 13, Burrell 10, Hrycaniuk 8, Widenow 6, Adams 3, Varda 3, Szczotka 2, Woods 2, Eldridge 1, Szubarga 0, Witka 0, Frasunkiewicz 0.
Stan rywalizacji: 2:2.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?