Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomorscy pracodawcy protestowali pod biurem posłów PiS ZDJĘCIA

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
W maseczkach, z zachowaniem reżimu sanitarnego, trójmiejscy pracodawcy domagali się m.in. uproszczenia i przyśpieszenia procedur tarczy antykryzysowej, czy zwolnienia pracodawców i pracowników ze składek ZUS na czas kryzysu.

Kilkanaście osób w dwumetrowych odstępach, a wśród nich właściciele pubów, czy przedstawiciele branży taksówkarskiej i finansowej. Wszyscy zgodnie prosili rząd o pomoc w uporaniu się z kryzysem.

- Pomimo tego, że działam w dwóch branżach, to w żadnej z nich w ostatnich miesiącach nie byłam w stanie pracować - podkreśla Agnieszka Narewska, przedsiębiorczyni z branży taksówkarskiej i finansowej. - Tarcza antykryzysowa ominęła moją działalność. Jestem na skraju bankructwa. Dopóki rząd nie odpuści wszystkich obostrzeń, nie mamy pracy. Ludzie boją się jeździć taksówkami, nałożyli na nas bardzo duże obostrzenia, musieliśmy założyć m.in. przegrody w samochodach, dezynfekcja też nas kosztuje. Wielu z nas nie dostanie kredytu. Po pierwszym tygodniu złagodzenia obostrzeń nie ma żadnej poprawy, nie ma żadnego wzrostu klientów, nie ma nic. Niestety.

Protestujący negatywnie oceniali warunki w których muszą wznawiać działalność.

- Przy tych warunkach prowadzenie jakiejkolwiek działalności ma znikomy sens - słyszymy uczestnika protestu, właściciela pubu. - Mogę wpuścić do lokalu jedynie 15 osób, gdzie normalnie mogłem po 40, oczywiście pozwoli to na zapłacenie pracownikom, ale najpierw Ci klienci musieliby przychodzić. Otwarcie generuje dodatkowe koszty, samego płynu dezynfekującego dziennie schodzi 10 litrów, a to koszt 300 złotych dziennie w knajpie. Pierwszego dnia po poluzowaniu obostrzeń rotacja była duża, mieliśmy ciągle 15 osób, ludzie ustawiali się w kolejce, ale teraz wróciło już do normy i w knajpie siedzą po 3 osoby. Złożyłem wszystkie możliwe wnioski o pomoc, 5 tysięcy bezzwrotnej pożyczki się nie pojawiło i nawet nie mam potwierdzenia, że się po to zgłosiłem. Zgłosiłem się o pomoc w dofinansowaniu pensji swoich pracowników i ciągle czekam. Z Polskiego Funduszu Rozwoju dostałem część pieniędzy o które wnioskowałem, gdyż popełniłem mały błąd i nie mam możliwości odwołania się. Zadłużam się coraz bardziej, żeby płacić moim pracownikom, ale dużo moich kolegów z branży po prostu pozwalniało ludzi i nie otwiera biznesu, bo uważa, że koszty otwarcia będą większe niż nieotwierania.

Protest wsparli też lokalni działacze Inicjatywy Polska oraz posłanka Koalicji Obywatelskiej Hernyka Krzywonos.

- Pracodawcy tracą pracę, zamykają swoje firmy. Uważam, że jako poseł na Sejm mam obowiązek wesprzeć przedsiębiorców - mówiła Henryka Krzywonos. - Pracodawcy opisują mi swoją tragiczną sytuację, prosząc o jakąkolwiek pomoc. Państwo polskie zawiodło. Śląsk nie doczekał się żadnej pomocy. Polski rząd przede wszystkim powinien zacząć pomagać. Lekarze powinni być testowani codziennie, na Śląsku testy powinni przechodzić wszyscy, nie tylko Ci którzy schodzą do kopalni, ale też Ci, którzy na Śląsku mieszkają.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto