Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomaska: Wiem, że w życiu nie zginę

Ryszarda Wojciechowska
Nie ma znanego nazwiska jak Wałęsa. Tylko sobie i drużynie zawdzięcza tę funkcję - mówiono, kiedy Agnieszka Pomaska została szefową gdańskiej PO.
Nie ma znanego nazwiska jak Wałęsa. Tylko sobie i drużynie zawdzięcza tę funkcję - mówiono, kiedy Agnieszka Pomaska została szefową gdańskiej PO. fot. Grzegorz Mehring
Awans Agnieszki Pomaski, która właśnie została zastępcą sekretarza generalnego Platformy Obywatelskiej, budzi skrajne reakcje jej partyjnych kolegów, od entuzjazmu po złośliwości. Co napędza błyskotliwą karierę 30-letniej posłanki z Gdańska?

Jeśli w polityce jest więcej takich kobiet jak Agnieszka, to my mężczyźni wkrótce będziemy musieli walczyć o... równouprawnienie albo w najlepszym razie tylko o parytety na listach wyborczych. Bo kto do tej pory pozwolił sobie na "ochrzan" i to publiczny w stosunku do premiera? Tylko ona - żartuje jeden z lokalnych działaczy PO. On, podobnie jak wielu innych pomorskich polityków, nie ma wątpliwości, że przypadek posłanki Pomaski, to jedna z najbardziej błyskotliwych, partyjnych karier w ostatnim czasie w Platformie. Może nawet błyskotliwsza niż ministra Sławomira Nowaka, przy którym posłanka stawiała pierwsze polityczne kroki.

Mało ambitni... do zakonu
Ten "lekki ochrzan" (to słowa samego premiera), jaki Donald Tusk dostał od Agnieszki Pomaski, dotyczył jej batalii o stanowisko sekretarza generalnego partii. Pomaska nie kryła, że jest funkcją bardzo mocno zainteresowana. Kiedy premier, nieco zaskoczony jej chęciami, publicznie się wahał, czy obciążać kobietę w ciąży kolejnymi obowiązkami, ona również publicznie mu odpowiedziała, że ciąża to nie choroba, i że da radę. W rezultacie została zastępcą sekretarza.

- Zastępca to też wysoko i oznacza, że Agnieszka stała się osobą wpływową w partii - mówią jej koledzy.

Wielu z nich nie kryje szacunku dla jej ambicji i woli walki, także o partyjne funkcje.
Poseł Jerzy Borowczak, który zna Pomaskę jeszcze z czasów wspólnej działalności w gdańskiej Radzie Miasta, stwierdza entuzjastycznie: Agnieszka ma więcej energii niż czterech facetów razem wziętych. Podziwiam, że się tak polityce poświęca. A że jest bardzo ambitna? No cóż, w polityce niezbyt ambitni nie mają czego szukać. Niech raczej idą do zakonu - śmieje się.

Ambicję i odwagę Pomaska wykazywała w polityce od początku. Kiedy była jeszcze radną, to ona publicznie karciła prezydenta Pawła Adamowicza, człowieka ze swojej partii. Lubiła wtedy powtarzać, że radni to nie kukiełki, które mają podnosić ręce tylko do głosowania. Zwracano już wówczas uwagę, że młoda, a taka odważna.

Tę jej ogromną ambicję widać było także w marcu tego roku, kiedy stanęła do boju o funkcję szefa gdańskiej PO przeciwko eurodeputowanemu Jarosławowi Wałęsie. Zapewniała wtedy głosujących, że ona dla partii jest gotowa poświęcić nie tylko dni, ale też noce. No i wygrała miażdżącą przewagą.
Jej partyjni koledzy mówią, że Agnieszka jak gra, to zawsze wygrywa. Przypominają, że jedyny nierozstrzygnięty pojedynek w jej dotychczasowym życiorysie dotyczy... urody. Tabloidy i plotkarskie serwisy próbują bowiem rozstrzygnąć spór, która z posłanek PO jest ładniejsza - Joanna Mucha czy właśnie Pomaska. Ale to oczywiście żart.

Agnieszka i jej młoda drużyna
Wśród entuzjastów posłanki jest także gdański radny Piotr Skiba. Długo wychwala jej pracowitość i to, jakim ona jest dobrym liderem dla Młodych Demokratów, do których oboje należą. Przypomina, że w polityce razem startowali. Nie daje się wyprowadzić z równowagi kolokwialnym sformułowaniem, że dali się "wyportkować" kobiecie, która ich mocno wyprzedziła w robieniu politycznej kariery.

- Nikt się z Agą nie ściga. Działamy w zgranym zespole od lat. Ona przeszła fantastyczną drogę rozwoju, od politycznego wolontariatu, do sekretarza partii. Ale za tym stoi drużyna, nasza drużyna Młodych Demokratów - powtarza Skiba.

Jego zdaniem Agnieszka Pomaska jest najlepszym przykładem na to, że w polityce, jak się chce, to można wysoko zajść i to bez parytetów.

- Ona ma głowę na karku i pracowitość w charakterze. Świetnie potrafiła swoją szansę zdyskontować. I chwała jej za to. Nie zostaje się ot tak sobie przewodniczącą gdańskiego koła PO, sekretarzem zarządu regionu partii, a teraz zastępcą sekretarza - wylicza. - Ona nie ma znanego nazwiska jak Wałęsa. Tylko sobie i drużynie te funkcje zawdzięcza.

Już nieco żartem nadmienia, że on tylko jednego osobiście Agnieszce zazdrości, jej swobody poruszania się w internecie.

- To nieprawdopodobne, jak ona szybko chwyta te wszystkie techniczne nowinki. Twitter, Facebook ma w małym palcu. Ja próbowałem tylko z Naszą-klasą i szybko dałem sobie spokój - śmieje się Skiba.

Poseł Sławomir Neumann chwali koleżankę z poselskich ław za pracowitość. Ta jej cecha rzuca się w oczy. Tłumaczy, że ona wzięła na siebie czarną robotę do wykonania, w której nie ma profitów.
- Sekretarz i jego zastępca to nie są ludzie od polityki, od spijania śmietanki, tylko od mrówczej, mało efektownej pracy. Dzisiaj ranga sekretarza nie jest już tak ważna jak za czasów Grzegorza Schetyny - przekonuje.

Czy równie szybko nie zgaśnie?
Jednak innym partyjnym działaczom ten polityczny apetyt Agnieszki Pomaski nie jest w smak. Dają do zrozumienia, że jest zbyt łapczywa na funkcje. Że jako trzydziestolatka, zaledwie z rocznym doświadczeniem sejmowym (zajęła miejsce zwolnione przez Jarosława Wałęsę, który został europosłem), mogłaby jeszcze nie wychodzić przed szereg - zwracają uwagę. Niektórzy złośliwie komentują, że zachowywała się trochę tak, jak osiołek ze "Shreka", który podskakiwał i krzyczał: Ja chcę, ja chcę! Mnie wybierz! Z rozbawieniem też powtarzają żart, że kobiety w ciąży mają prawo do zachcianek, z tym że jednej przychodzi ochota na śledzia czy kiszonego ogórka, a innej na fotel sekretarza generalnego.

Jeden z pomorskich posłów przyznaje, że on i jego koledzy w klubie byli zaskoczeni faktem, że Agnieszka Pomaska pretenduje do stanowiska sekretarza partii. W klubie się o tym nie mówiło. O sprawie dowiedzieli się więc z prasy. A potem jeszcze ta publiczna dyskusja z premierem na temat ciąży.

- Myślę, że funkcja zastępcy sekretarza była tylko dla premiera dobrym wyjściem z tej niezręcznej sytuacji, w jakiej go Agnieszka Pomaska postawiła. Donald Tusk zdecydował się na taki wariant, żeby już dalej nie brnąć. Zwłaszcza że jeszcze nie ostygła sprawa minister Radziszewskiej. Czy jednak Agnieszce wyjdzie na dobre to publiczne postawienie premiera do kąta? - zastanawia się poseł i dodaje, że czasami tak pięknie rozbłysłe kariery szybko gasną.

Ja się tym zajmę
Agnieszka Pomaska na pytanie, czy już po tej decyzji rozmawiała z premierem, odpowiada: Nie. Ale wie, że Donald Tusk nie ma do niej o tę wypowiedź pretensji. Przekonuje, że pomysł bycia sekretarzem generalnym partii nie narodził się w jej głowie. To inni ją zaproponowali. A jej było miło, że premier wziął jej kandydaturę pod uwagę. Tłumaczy, że gotowość wyraziła nie dlatego, iż chciała mieć kolejną funkcję, ale dlatego, że znała się na tych problemach, które wchodziłyby w zakres jej nowych obowiązków, czyli na internecie, kontaktach z zagranicznymi partiami, które współpracują z PO, a także na sprawach organizacyjnych.

- A ponieważ jedyną przeszkodą mogło być to, że spodziewam się dziecka, postanowiłam powiedzieć głośno, że ja sobie z tym dam radę. Wiem, że to mogło wyglądać tak, jakbym zabiegała głównie o stanowisko. Ale nie o to chodziło - zapewnia.

Ona nie ma wątpliwości, że podoła nowym obowiązkom. Zna swoją pracowitość, ale też uważa, że potrafi się dzielić swoimi obowiązkami. Na przykład za kampanię wyborczą w regionie już teraz ona nie odpowiada. Dała szansę młodszej koleżance. Bo ważna jest gra w drużynie, dzielenie się zarówno obowiązkami, jak i odpowiedzialnością. W ten sposób rosną następcy. Tak jak ona kiedyś wyrastała.

- Jeśli będą zarzuty, że nie daję sobie rady, to wtedy będę na nie odpowiadać. I zastanawiać się, czy nie mam za dużo na głowie.

Nie lubi rozmawiać o politycznych ambicjach. Twierdzi, że ona raczej jest nakierowana i skoncentrowana na zadania, jakie ma do wykonania, a nie na awanse i karierę.

- Dlatego otrzymywałam różne funkcje, ponieważ chciałam się czymś zajmować - odpowiada.
Cieszy się, że w Gdańsku ma swoją drużynę. I że dla tej grupy będzie mogła być nadal liderem. To dla niej najważniejsza rzecz.

- Jeśli oni będą mieli poczucie, że dzięki pełnieniu przeze mnie funkcji będzie im łatwiej w polityce, to dla mnie największa wartość. I tu nie chodzi tylko o posłów z Pomorza. Wiem, że kibicowali mi też młodzi posłowie z innych regionów kraju. Miło mi, kiedy słyszę, że ten mój krok w polityce oni traktują tak, jakbym zrobiła krok za nich do przodu. Że będą mieć kogoś, do kogo mogą się zwrócić ze sprawami organizacyjnymi w partii, i że ja się tym zajmę. Dlatego nie boję się tego wyzwania. Chociaż teraz więcej osób będzie patrzyło na to, co robię.

Gdzie jest wyjście awaryjne?
Pomaska jest przykładem nowego modelu kariery, funkcjonariusza partyjnego, który od razu po studiach idzie w politykę, nie wykonując po drodze żadnego innego zawodu. Na pytanie - czy ma wyjście awaryjne, gdyby polityka z niej zrezygnowała, odpowiada, że już raz musiała zdecydować, co wybrać.

Zrezygnowała z wyczynowego uprawiania sportu właśnie dla polityki.

- Zdaję sobie sprawę, że los polityka jest niepewny. Ale ja oprócz tego, że zajmuję się działalnością polityczną w kraju, to za granicą jestem trenerem. Szkolę w kwestiach związanych z kampaniami wyborczymi. Wiem, że w życiu nie zginę - kończy Agnieszka Pomaska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto