Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Podmorskie narzędzie walki. Okręty podwodne są konieczne w systemie odstraszania

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Podmorskie narzędzie walki. Okręty podwodne są konieczne w systemie odstraszania
Podmorskie narzędzie walki. Okręty podwodne są konieczne w systemie odstraszania Tomasz Bołt
To chyba będzie ostatnia szansa na powrót do służby jedynego obecnie, polskiego okrętu podwodnego. Za kilkanaście dni zakończyć się ma trwający od ubiegłego roku remont ORP „Orzeł”. Oczywiście w pojedynkę nie zapewni on zdolności podmorskiej walki Marynarce Wojennej. Te ma dopiero przynieść realizacja niejawnego programu Orka.

Apetyty polskich podwodniaków rozbudziły zamówienia i budowa nowych jednostek dla Marynarki Wojennej - najpierw niszczycieli min projektu Kormoran II, potem nowych okrętów rozpoznania radioelektronicznego Delfin, czy wreszcie trzech fregat rakietowych w programie Miecznik. Oddanie do służby nowych jednostek wyznaczają już ramy czasowe - trzy Kormorany już pływają, kolejne trzy mają być gotowe w latach 2026-2027. Mieczniki mają wchodzić do służby w 2028, 2029 i 2030, a dwa rozpoznawcze Delfiny jeszcze szybciej, w roku 2027.

Program Orka, bo pod taką nazwą kryje się zamówienie na nowe okręty podwodne, jest jednak utajniony. Wiadomo, że zgodnie z planem modernizacji technicznej, powinien zakończyć się w roku 2035.

- Powinniśmy myśleć o przynajmniej trzech jednostkach. Obecnie stocznie na świecie, które budują okręty mają zamówienia na wiele lat. My potrzebujemy okrętów pilnie - jak najszybciej - mówi dr Łukasz Wyszyński, politolog z Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

Podwodne narzędzie walki

- Dobrze, że wreszcie politycy zaczęli dostrzegać znaczenie marynarki wojennej i zapadły decyzje o jej odbudowie. Sądzę, że pierwszym krokiem do tego celu, o tym w zasadzie wszyscy związani z marynarką wojenną mówili, powinny być nie okręty przeciwminowe, tylko okręty podwodne - tak mówił w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego.

Opinia prof. Mickiewicza, zaznaczmy - komandora Marynarki Wojennej w st. spoczynku, nie jest w sprawie okrętów podwodnych osamotniona.

- Każdy, bezpieczny, sprawny, działający okręt podwodny stanowi wartość samą w sobie. Po zanurzeniu staje się niewidoczny. By go „zobaczyć” potrzebny jest specjalistyczny sprzęt zwalczania okrętów podwodnych. Przeciwnik musi być do tego przygotowany. Jeśli my nie będziemy mieć okrętów podwodnych oznaczać to będzie, że Rosja, nasz potencjalny przeciwnik, nie musi przygotowywać się do zwalczania naszych jednostek tego typu. Sytuację można odwrócić - aktywna rosyjska flota podwodna wymusi na nas posiadanie odpowiednich środków jej zwalczania, oczywiście jeśli chcemy korzystać z Bałtyku - mówił „Dziennikowi Bałtyckiemu” Maksymilian Dura, kmdr w st. spocz., ekspert portalu obronnego Defence24. - Poszukiwanie okrętów podwodnych będących w zanurzeniu nie jest sprawą prostą, nawet w płytkim morzu i przy obecnym stanie rozwoju środków technicznych. Wymaga specjalistycznego sprzętu hydroakustycznego lub czujników magnetycznych na okrętach, śmigłowcach lub samolotach. Dlatego okręty podwodne są z założenia ważnym narzędziem walki.

- Okręty podwodne, precyzyjnie zdolności, które dają, są Polsce potrzebne, żeby realizować i zabezpieczyć naszą rację stanu. I to nie tylko w odniesieniu do obszarów morskich. Okręty podwodne mogą być postrzegane jako element, który istotnie zwiększa potencjał odstraszania naszych Sił Zbrojnych - dodawał dr Łukasz Wyszyński, politolog, wykładowca Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. - Ocena działań w trwającej wojnie na Morzu Czarnym dowodzi, że gdyby Kijów przed 24 lutego 2022 r. posiadał okręty podwodne mogłoby nie dojść do blokady morskiej portów ukraińskich oraz utrudnione lub niemożliwe byłoby ostrzeliwania celów lądowych przez pociski manewrujące wystrzeliwane z rosyjskich okrętów. Eksperci wskazują także, że okręty podwodne dysponujące uzbrojeniem w postaci rakiet kierowanych, nie tylko torped, zapewniłyby Polsce pełne spektrum podmorskiej walki.

- Okręty podwodne zdolne do przenoszenia pocisków kierowanych byłyby droższym, ale znakomitym środkiem odstraszania. Oczywiście nie mówimy o broni jądrowej, natomiast rakiety manewrujące z kilkuset kilogramową konwencjonalną bojową głowicą, bardzo celne, z dokładnością do kilku metrów, mogłyby naszemu potencjalnemu przeciwnikowi przynieść bardzo wiele szkód - tłumaczył Maksymilian Dura. - Zwróćmy też uwagę, że nasz potencjalny przeciwnik, nie musiałby być, w przypadku konfliktu, w ogóle aktywny na morzu. Cały swój atak mogą poprowadzić na lądzie. Gdyby jednak Polska miała okręty podwodne z rakietami manewrującymi, to Rosjanie musieliby zrobić wszystko, by je odpędzić lub zatopić. Inwestując w okręty podwodne z rakietami manewrującymi, zmusilibyśmy Rosjan do inwestowania w środki ich zwalczania, w dodatku wyposażone w ochronę przeciwrakietową, czyli jeszcze droższe. Warto więc inwestować w marynarkę wojenną choćby po to, by szachować przeciwnika.

Pomostowe Kobbeny

W XXI wiek polska flota podwodna wchodziła z trzema posowieckimi okrętami - OORP „Dzik” i „Wilk” oraz „Orzeł”. Dwa pierwsze należące do typu foxtrot (w kodzie NATO) wyprodukowane zostały w roku 1966. Znacznie młodszy od nich był ORP „Orzeł” (typu kilo w kodzie NATO), zbudowany został w roku 1985. Stosunkowo duże (93 m. długości, wyporność niemal 2,5 tys. ton) i silnie uzbrojone OORP „Dzik” i „Wilk” były „końmi roboczymi” polskiej floty podwodnej w tamtym okresie. Sam „Dzik” przeszedł dystans 43 000 mil morskich, (w tym 13 500 w zanurzeniu), wykonał 583 zanurzenia. Oba foxtroty, mocno już zużyte, zostały zezłomowane w roku 2005.

W tym czasie, oprócz ORP „Orzeł” w polskiej Marynarce Wojennej służyły już okręty podwodne typu Kobben. Zbudowane w Niemczech okręty podwodne zostały przekazane polskiej Marynarce Wojennej przez Marynarkę Wojenną Norwegii w latach 2002-2004. Polscy podwodniacy dostali pięć okrętów - cztery - OORP „Sokół”, „Sęp”, „Bielik” i „Kondor” weszły do aktywnej służby, piąta jednostka pod nazwą „Jastrząb, (dziś stoi przed AMW) stanowiła magazyn części zamiennych.

Norwegowie przekazali wraz z okrętami także zapas torped i części zamiennych. W aktywnej służbie pozostawały najdłużej ORP „Bielik” i ORP „Sęp”. Niemal dokładnie dwa lata temu rozpoczął się demontaż podzespołów napędowych i proces zabezpieczenia wycofywanych ze służby, zużytych już, 50-letnich konstrukcji. Co ciekawe, dawny ORP „Sokół” jeszcze w tym roku ma stanąć, jako okręt-muzeum, przed budynkiem Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni i zostać udostępniony zwiedzającym.

Co dalej?

Historia Kobbenów w Dywizjonie Okrętów Podwodnych związana była z hasłem tzw. rozwiązania pomostowego. Oznaczało to, że jednostki te pozwolą utrzymać „podwodne” zdolności bojowe Marynarki Wojennej oraz zapewnić szkolenie marynarzy i oficerów do czasu pozyskania zupełnie nowych konstrukcji.

Niestety, rozwiązanie tymczasowe, stało się poniekąd rozwiązaniem stałym dla wyposażenia Dywizjonu Okrętów Podwodnych. Mimo głębokiej modernizacji Kobbenów, ich służba nie mogła trwać wiecznie, a pozyskanie nowych okrętów wciąż było odkładane.

Co ważne, w 2019 roku, gdy jasne stało się, że Kobbeny przestaną być rychło jednostkami bezpiecznymi dla marynarzy, MON zapowiadał pozyskanie dwóch jednostek typu A17 od marynarki szwedzkiej. Byłoby to kolejne rozwiązanie pomostowe po jednostkach pozyskanych od Norwegów na początku XXI wieku. Szwedzkie okręty miały dobre opinie ekspertów i nie są tak wiekowe jak te, które otrzymaliśmy od Norwegii. MON jednak ostatecznie z tego pomysłu się wycofał. Szef resortu wskazywał, że pozyskanie tych okrętów, ich modernizacja i dostosowanie do wymogów polskiej floty byłoby bardzo kosztowne. Kosztowałoby tyle, ile jeden całkowicie nowy, w pełni uzbrojony okręt podwodny.

- To przykład podobny do fregat „Adelaide”, które chciano za symboliczną cenę pozyskać od Australii, a których modernizacja tak naprawdę kosztowałyby krocie i w dodatku nie spełniałyby wymagań bałtyckiego teatru działań. Podobnie byłoby w przypadku okrętów A17. Koszty byłyby tak wielkie, że znacznie bardziej opłacalne byłoby postawienie już na wariant docelowy - tłumaczył w „Dzienniku Bałtyckim” Maksymilian Dura.

Ewidentnie należy liczyć na program Orka, który ma zapewnić nowe jednostki tego typu. Orka, dodajmy, to jeden z elementów Planu Modernizacji Technicznej na lata 2021-35. Na rozbudowę sił zbrojnych, nowe uzbrojenie zapisano w tym okresie 524 mld zł (okręty podwodne kosztować mogłyby, wg szacunków, 10 mld zł).

Jesienią ub. roku Maksymilian Dura, w swojej relacji z MSPO 2022 w Kielcach (na Defence24) wskazywał, że gotowe do współpracy przy programie Orka są niemiecki holding stoczniowy tkMS (thyssenkrupp Marine Systems) z jednostkami typu 212A, typu 212CD, czy 209 (holding deklaruje budowę okrętów w polskich stoczniach). Podobną deklarację złożył szwedzki Saab (z projektem okrętu A-26) oraz przedstawiciel francuskiego Naval Group (projekty okrętów Scorpene i Barracuda). W branży dyskutuje się również o możliwych okrętach podwodnych z Japonii lub Korei Płd.

Orzeł

Po skreśleniu foxtrotów z listy okrętów i podniesieniu bandery na Kobbenach, w służbie pozostawał najmłodszy, polski okręt podwodny. W drugiej połowie lat 90 XX w. ORP „Orzeł” brał udział w licznych ćwiczeniach NATO, odbywał też wiele rejsów ćwiczebnych, m.in. szlakiem swojego słynnego imiennika, który we wrześniu 1939 r. wyrwał się z Bałtyku i dotarł do Wielkiej Brytanii. Jednak na początku drugiej dekady lat dwutysięcznych ORP „Orzeł”, który czterokrotnie zdobywał tytuły najlepszego okrętu bojowego MW, zaczął częściej bywać w stoczniowym doku, niż na morzu.

Początkiem pechowych zdarzeń był krótki remont zbiorników balastowych w roku 2013. W następnym roku rozpoczął się kolejny, trwający aż 9 miesięcy remont połączony z pobytem jednostki w suchym doku. To właśnie w tamtym czasie doszło do zderzenia okrętu z dokiem, co spowodowało kolejne naprawy. Pechowy dla „Orła” był rok 2017, kiedy na pokładzie, w czasie postoju w porcie, wybuchł pożar. Część przedziałów była uszkodzona, część została zalana. Mimo że pojawiły się spekulacje, że remont jest nieopłacalny, okręt przywrócono do służby. Niemniej od 2020 do 2021 okręt przeszedł co najmniej 10 napraw. W międzyczasie wychodził w morze, realizując program ćwiczeń - m.in. ochronę szlaków żeglugowych, śledzenie obcych jednostek oraz procedury łączności.

Obecny remont okrętu trwa od jesieni zeszłego roku i zgodnie z harmonogramem powinien zakończyć się 30 marca tego roku. Remont kadłuba, remont zbiorników wysokiego ciśnienia, zbiorników balastowych, paliwowych, hydrauliki sterowej i ogólnookrętowej oraz systemu wydechu spalin - lista napraw okrętu była bardzo długa.

Co ciekawe, jeszcze kilka lat temu część podwodniaków podkreślała, że ten okręt dobrze się sprawuje i ma „potencjał modernizacyjny”. W 2020 r. PGZ (przy współudziale francuskiej Naval Group) złożyła ofertę kompleksowej modernizacji „Orła”. Dziś część naszych rozmówców, znających podwodne rzemiosło wskazuje jednak, że jednostka osiągnie niebawem wiek 40 lat, a to blisko granicy konstrukcyjnego zużycia.

- Potrzebne są nowe okręty. Nie ma innej drogi, jeśli chcemy mieć zdolności jakie daje flota podwodna - mówią.

Są jednak pewne aspekty wskazujące na konieczność utrzymania ORP „Orzeł” w służbie. Bandera powiewająca nadal nad tym okrętem oznaczać będzie, że przyszli podwodniacy będą mieli gdzie się szkolić (w warunkach bardziej realnych niż trenażer), nawet jeśli zdolności tej jednostki do działań na morzu będą ograniczone. Ponadto, do czasu wejścia do służby nowych Orek „Orzeł” będzie sprawiał, że Dywizjon Okrętów Podwodnych będzie miał w ogóle ten rodzaj uzbrojenia.

Utajniona Orka

Prof. Piotr Mickiewicz zwraca uwagę, że zamówienia jednostek nawodnych mogą być dobrym symptomem dla pozyskania przez polską Marynarkę Wojenną nowych okrętów podwodnych.

- Mamy jednak zmianę podejścia w stosunku do Marynarki Wojennej i prawdopodobnie okręty podwodne dosyć szybko otrzymamy - mówił Mickiewicz.

- Pamiętajmy, że okręt podwodny to jest jednak urządzenie, które jest bardzo zaawansowane technologicznie, drogie i trudno dostępne na „rynku”. Obecnie stocznie na świecie, które budują okręty podwodne mają zamówienia na wiele lat. My potrzebujemy okrętów pilnie - jak najszybciej. Stawia to przed decydentami szereg pytań. Jakie okręty kupić i od kogo? Ważne są aspekty dopasowania do naszych oczekiwań, harmonogram dostaw, wsparcie w eksploatacji oraz cena. Czy w kontekście możliwej odpowiedzi na pytania drugie decydować się na wariant pośredni - okręty używane? To jest pytanie do osób, które mają dostęp do szeregu informacji specjalistycznych. Ja ze swojej strony dodam, że rozwiązania pomostowe bardzo często odkładają w czasie priorytet rozwiązania docelowego - wskazuje dr Łukasz Wyszyński.

Zaznaczmy, programu Orka dotyczyła niedawna interpelacja posłanki Hanny Gill-Piątek, która pytała m.in. o harmonogram ogłoszenia przetargu na nowe okręty podwodne. Wiceszef MON, Wojciech Skurkiewicz podkreślił w odpowiedzi, że wszystkie działania dotyczące „Orek” są niejawne.

- Priorytetem była budowa fregat rakietowych, którą obecnie realizujemy w ramach programu Miecznik. Zgodnie ze Strategiczną koncepcją bezpieczeństwa morskiego RP podpisaną przez Prezydenta w 2017 roku tego typu okręty, z punktu widzenia naszych zdolności do odstraszania, są dziś jednostkami najpotrzebniejszymi dla naszej Marynarki Wojennej - podkreśla Kacper Płażyński, pomorski poseł Prawa i Sprawiedliwości. - Jeżeli program Miecznik zakończy się sukcesem, o czym jestem przekonany, będziemy mogli zainwestować w okręty podwodne w podobnej formule, czyli budowane ich w polskich stoczniach przy udziale zagranicznego partnera strategicznego dającego know how i część technologii. Otwartą pozostaje kwestia czy do tego czasu jesteśmy w stanie pozyskać inne okręty na „tu i teraz z rynku”. Trzeba trzymać kciuki, że tak, ale to już wiedza niejawna.

Polecjaka Google News - Dziennik Bałtycki
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto