Rząd rozważa odwołanie się od marcowego wyroku Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Orzekł on wówczas, że Polska, rozpatrując sprawę zatonięcia promu "Jan Heweliusz", pogwałciła Europejską konwencję praw człowieka i nie zapewniła rodzinom ofiar prawa do bezstronnego procesu.
Poinformował o tym wczoraj w Gdyni Witold Górski, wiceminister infrastruktury. W siedzibie Urzędu Morskiego spotkał się on w tej sprawie m. in. z prawnikami, parlamentarzystami.
Jakie będą skutki?
- Dziś decyzja na pewno nie zapadnie, mamy na nią czas do 3 czerwca - mówił Witold Górski. - Trzeba zastanowić się nad politycznymi i społecznymi skutkami skierowania odwołania od wyroku. W obliczu rozstrzygnięcia ze Strasburga nie ulega też wątpliwości, że reorganizacji wymaga praca izb morskich w Polsce.
Wyrok trybunału, korzystny dla wdów po zmarłych marynarzach, wskazywał na nieprawidłowości, jakich mieli dopuścić się sędziowie izb morskich, rozpatrujący sprawę "Heweliusza". Budził jednak sporo wątpliwości, m. in. dlatego, że sędziowie trybunału w Strasburgu uznali izbę morską za organ sądowy.
- Kwestię tę reguluje konstytucja polska, a w niej nie ma zapisów, na podstawie których można by uznać izbę morską za sąd - twierdzi tymczasem poseł Jerzy Młynarczyk, profesor prawa. - Mimo tego jednak uważam, że odwołania w sprawie katastrofy "Heweliusza" nie powinniśmy składać ze względów społecznych. Przecież te 4 tys. euro odszkodowania, które przyznał wdowom trybunał, nie jest w stanie zrekompensować im doznanych krzywd.
To było moralne zwycięstwo.
Podobnie uważają rodziny zmarłych marynarzy.
- Strasburski wyrok jest dla nas moralnym zwycięstwem, najważniejsze nie są oczywiście kwestie finansowe, lecz to, że nasi mężowie zostali uznani za niewinnych - mówi Irena Brudnicka, wdowa po marynarzu z promu ,Jan Heweliusz". - Państwo w Strasburgu reprezentowane było przez sztab prawników, jednak to my wygrałyśmy. W tej sprawie żadne odwołanie nic nie zmieni, bo dla mnie cały ten czas, od kiedy zginął mój mąż, jest okresem psychicznej męki. Życia ukochanej osoby nikt mi nie jest w stanie zwrócić.
Prom "Jan Heweliusz" zatonął 14 stycznia, przed 12 laty podczas rejsu ze Świnoujścia do szwedzkiego Ystad. Uratowano tylko dziewięć znajdujących się na pokładzie osób, 55 innych zginęło. Akcja ratownicza, prowadzona przez Szwedów, Niemców i Polaków była bardzo utrudniona, bo na Bałtyku szalał sztorm. Siła wiatru dochodziła do 9 stopni w skali Beauforta.
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?