Oględziny miejsca wypadku trwały dwa dni, w tym czasie cały okoliczny teren był odgrodzony, bowiem policjanci i strażacy spodziewali się znaleźć w piwnicy domorosłego pirotechnika niebezpieczne przedmioty, mogące nawet spowodować kolejną eksplozję. Funkcjonariusze nie pomylili się - w pomieszczeniu piwnicznym sklepu zabezpieczono między innymi kilka sztuk broni, woreczki z niezidentyfikowanymi substancjami chemicznymi oraz ponad 400 sztuk różnego typu amunicji, które trafiły już do specjalistycznych badań.
- Część pocisków była mocno skorodowana, co mogłoby sugerować, że zostały wykopane - mówi podinsp. Maciej Kramp z gdyńskiej policji. - Z kolei woreczki z substancjami chemicznymi zostały na skutek wysokiej temperatury stopione, stąd na miejscu wypadku nie udało się ustalić, co mogło być w ich środku. Mężczyzna nie miał pozwolenia na posiadanie broni i amunicji, będziemy wyjaśniać, w jaki sposób udało mu się pozyskać takie przedmioty.
Oględziny piwnicy przy ul. Gorczycowej rozjaśniły też nieco przebieg czwartkowej tragedii. Tuż przed eksplozją 37-letni mężczyzna najprawdopodobniej własnoręcznie próbował coś konstruować, znaleziono bowiem jego dłoń, oderwaną od ciała. Wywołany w ten sposób wybuch spowodował następnie eksplozję butli z gazem, znajdującej się w pomieszczeniu oraz pożar. 37-latek miał nikłe szanse na przeżycie.
Wybuch spowodował ponadto uszkodzenia w konstrukcji budynku przy ul. Gorczycowej. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego uznał, iż ze względu na naruszenie ściań jedno z mieszkań trzeba przymusowo opuścić.
Do czasu remontu i wzmocnienia konstrukcji jego właściciele nie będą niestety mogli wrócić do domu.
Przeczytaj także:
Wybuchł gaz w domu wielorodzinnym w Gdyni
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?