Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PKO BP Ekstraklasa. Arka Gdynia – Śląsk Wrocław [7.06.2020]. Niezwykle cenne zwycięstwo podopiecznych Ireneusza Mamrota w samej końcówce

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia po kolejnym emocjonującym meczu pokonała 2:1 Śląska Wrocław
Arka Gdynia po kolejnym emocjonującym meczu pokonała 2:1 Śląska Wrocław Przemysław Swiderski
Po golu strzelonym w jednej z ostatnich akcji meczu przez Marko Vejinovicia Arka Gdynia pokonała w niedzielę na własnym stadionie 2:1 (0:1) Śląska Wrocław w 28. kolejce PKO BP Ekstraklasy. Ta niezwykle cenna zdobycz przedłuża marzenia żółto-niebieskich o skutecznym włączenie się do walki o utrzymanie.

W porównaniu do przegranego przed tygodniem meczu z Lechią Gdańsk trener żółto-niebieskich Ireneusz Mamrot dokonał dwóch korekt w składzie. W podstawowej jedenastce pojawili się Damian Zbozień i Santi Samanes. Z kolei Frederik Helstrup i Maciej Jankowski zasiedli na ławce rezerwowych.

Arka koniecznie potrzebowała trzech punktów, aby zacząć gonić w tabeli PKO BP Ekstraklasy Koronę Kielce oraz Wisłę Kraków i poprawić swoje perspektywy wydostania się ze strefy spadkowej. Mecz nie ułożył się jednak po myśli żółto-niebieskich. Już po dziesięciu minutach gry Mateusz Młyński starł się w polu karnym z Robertem Pichem, a arbiter uznał, że skrzydłowy z Gdyni faulował rywala, wskazując tym samym na jedenasty metr. Sytuacja wydawała się na pierwszy rzut oka kontrowersyjna, dlatego Paweł Raczkowski konsultował się jeszcze przez chwilę z sędzią obsługującym system wideoweryfikacji VAR. Ostatecznie jednak swoją decyzję podtrzymał. Po chwili do piłki ustawionej „na wapnie” podszedł Michał Chrapek i pewnym strzałem pokonał Pavelsa Steinborsa.

Gdynianie bardzo szybko musieli więc odrabiać straty. Jako pierwszy dał do tego sygnał Oskar Zawada. Zawodnik ten w 16 minucie gry po podaniu od Marko Vejinovica zatrudnił wreszcie Matusa Putnockiego. Tyle tylko, że Słowak strzegący bramki Śląska nie miał najmniejszych nawet problemów z obroną uderzenia napastnika Arki.

Przez kolejne minuty nie wyglądało niestety, aby żółto-niebiescy mogli wyrównać. Kiedy meldowali się w polu karnym Śląska, to tylko po wrzutkach w kierunku rosłego Zawady. Putnocky bronił jednak pewnie na przedpolu i bez trudu łapał zagrywaną w ten sposób futbolówkę. Widząc, co dzieje się na placu gry, trener Mamrot już po niespełna pół godzinie wysłał rezerwowych na rozgrzewkę.

W 33 min. wydawało się, że taktyka Arki może w końcu przynieść rezultat. Po kolejnym dośrodkowaniu, tym razem autorstwa Adama Marciniaka, Zawada doszedł do piłki. Jego strzał głową w niewielkiej odległości minął bramkę Śląska, a zawodnicy rezerwowi Arki, którzy poderwali się ze swoich krzesełek, chwycili się tylko za głowę.

Tymczasem już dwie minuty później niewiele brakowało, aby to goście podwyższyli. Przemysław Płacheta odebrał piłkę Michałowi Nalepie i popędził w kierunku bramki Arki. Pomocnik gości popisał się technicznym uderzeniem, które na szczęście dla żółto-niebieskich zatrzymało się na słupku. Ostatecznie po pierwszej odsłonie meczu gdynianie, nie mający pomysłu, jak dobrać się do skóry defensywie Śląska, w pełni zasłużenie przegrywali.

Zapewne dlatego trener Mamrot postanowił już od początku drugiej połowy wzmocnić siłę rażenia gospodarzy. Za słabo grającego Samanesa pojawił się na placu gry Rafał Siemaszko. Oznaczało to, że Arka grać będzie od tego momentu na dwóch napastników. Obraz gry niestety znacząco się nie zmienił. Dopiero w 58 min. Marko Vejinović zdołał silnym strzałem sprawić nieco kłopotów Putnockiemu. Cztery minuty później na placu gry pojawił się Dawit Schirtladze, zastępując coraz słabiej radzącego sobie Zawadę. Arka miała wówczas jeszcze pół godziny, aby doprowadzić choćby do wyrównania. Wejście Gruzina spowodowało, że gospodarze próbowali atakować wymieniając więcej podań, ale nadal brakowało im dogodnych okazji. Dopiero w 70 min. Nalepa minął kilku przeciwników i znalazł się w pozycji do strzału. Niestety precyzja oddanego przez niego uderzenia pozostawiła wiele do życzenia. Siedem minut później po zagrani Nalepy z rzutu wolnego strzelał głową Damian Zbozień. Jednak i tym razem Putnocky był na posterunku.

Trener Mamrot na niespełna kwadrans przed końcem meczu postawił wszystko na jedną kartę, desygnując na boisko Macieja Jankowskiego w miejsce Michała Kopczyńskiego. Opłaciło się to w 82 min. spotkania. Gdynianie wywalczyli rzut rożny. Nalepa posłał piłkę w pole karne, a pozostawiony bez opieki Adam Danch doprowadził do wyrównania. Dwie minuty później kunsztem wykazać musiał się Steinbors. Israel Puerto złożył się do strzału przewrotką i gdyby nie udana interwencja Łotysza, padłaby zapewne bramka kolejki. Jeszcze krótko przed końcem regulaminowego czasu gry kolejnym uderzeniem głową po rzucie rożnym popisał się Danch. Tym razem jednak jego strzał został zablokowany przez Puerto. Arka mogła wyjść na prowadzenie chwilę później. Niestety soczyste uderzenie Vejinovicia zza pola karnego zatrzymało się na poprzeczce. Szczęście do żółto-niebieskich uśmiechnęło się jednak dosłownie w ostatniej akcji meczu. Sędzia po skorzystaniu z wideoweryfikacji uznał, że Puerto zagrał ręką w polu karnym Śląska i podyktował „jedenastkę”. Strzał Vejinovica Putnocky zdołał co prawda obronić, jednak wobec dobitki Bośniaka był już bezradny.

Tym samym Arka w doliczonym czasie gry przed ponad tygodniem straciła po rzucie karnym punkt w meczu z Lechią, a w niedzielę karta się odwróciła. Żółto-niebiescy sięgnęli rzutem na taśmę po pierwsze, niezwykle cenne trzy punkty pod wodzą trenera Ireneusza Mamrota. Już w środę czeka ich natomiast kolejne, jeszcze poważniejsze wyzwanie. Gdynianie zmierzą się na wyjeździe z liderem tabeli, Legią Warszawa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto