Mimo że był przez wszystkich wypychany z Gdyni, to nie zamierzał odchodzić. Jak sam przyznał, nie chciał, żeby pamiętano go wyłącznie z kiepskich występów i niespełnionych oczekiwań. Poza tym zgodził się na obniżkę wynagrodzenia, a sztab szkoleniowy już na początku roku dał mu czystą kartę.
- Zawsze było tak, że gdziekolwiek grałem, to jakoś te bramki wpadały. W tamtym sezonie się zaciąłem. Zresztą gorzej być nie mogło (śmiech). Wiedziałem, że na pewno będzie lepiej. Na razie zdobyłem sześć goli, ale nie jestem jeszcze zadowolony. Muszę ich strzelić jak najwięcej - przyznał piłkarz.
Latem przedłużono z nim kontrakt, chociaż długo zwlekano z decyzją. Brano wówczas pod uwagę inne opcje, ale nie jest łatwo znaleźć dobrego napastnika. Jak pokazał jednak czas, był to słuszny wybór.
Różnica jest ogromna. Aktualnie Abbott to czołowa postać Arki. Na jego koncie jest już sześć trafień (najwięcej w zespole), z czego niektóre miały bezpośrednie przełożenie na zdobyte punkty. Choćby ostatni gol z meczu z Chrobrym Głogów.
- Zacząłem w Gdyni nie od zera, ale chyba od minus kilku (śmiech). A tak poważnie mówiąc, to jestem pierwszy, który przyzna, że na początku pobytu w Arce moja gra wyglądała bardzo źle. Wracałem jednak wtedy po długiej przerwie, minęło sporo czasu od mojego meczu o stawkę. Wiele osób mówiło mi wtedy, że będzie ciężko dojść do siebie. Myślałem, że będzie to wyglądało inaczej, ale są najwyraźniej ludzie mądrzejsi ode mnie (śmiech) - wyjaśnił 33-letni zawodnik.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?