Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Paulina Maj: Dla mnie liczy się wola walki

Piotr Wiśniewski
Duże zmiany zaszły przed sezonem w zespole Atomu Trefla Sopot. Do drużyny dołączyło wiele nowych zawodniczek z doświadczonym włoskim trenerem na czele. W Sopocie nie ukrywają, iż celują w podium PlusLigi Kobiet. Atomówki to mieszanka rutyny z młodością. Tą drugą reprezentuje m.in. Paulina Maj - libero zespołu.

Niedosyt, rozczarowanie czy może umiarkowane zadowolenie. Jak oceni Pani występ Polek na MŚ?

- Dla mnie był to niedosyt dlatego, że miałyśmy kilka dobrych momentów i mogłyśmy pokusić się o zwycięstwo. Mogło być lepiej, stąd ten niedosyt. Z drugiej jednak strony należy cieszyć się z tego, co jest. Szansę na wyższe miejsce na pewno były.

Już na początku turnieju przyszło Wam zmierzyć się z gospodyniami imprezy Japonkami. Mimo prowadzenia 2:0, mecz zakończył się porażką 2:3. Co wówczas czułyście jako zespół?

- Myślę, że pytanie to należałoby kierować do dziewczyn, które wówczas przebywały na boisku. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że mogłyśmy dobić rywalki. Roztrwoniłyśmy jednak przewagę i nie wykorzystałyśmy kilku ważnych piłek. I to było główną przyczyną tego, że z parkietu zeszłyśmy pokonane. Na pewno trochę nam się głowy zagotowały. To był jednak dopiero nasz pierwszy mecz, który powinniśmy wygrać. Premierowe spotkanie jeszcze nic nie znaczyło.

W Atomie Treflu głośno zapowiadają walkę o najwyższe cele. Zespół stać na medal?

- Jasne, że stać. Jest tutaj wiele wartościowych, doświadczonych zawodniczek. Są też młodsze, które w lidze pokazały się z dobrej strony. Wydaje mi się, że połączenie doświadczenia z młodością będzie jak najbardziej pozytywne. Szczególnie, że nasz sztab szkoleniowy, pracujący z nami ciężko, koordynuje tą całą sytuację i sprawia, że dobrze czujemy się w takiej mieszance.

Za Wami szereg sparingów, a także zgrupowanie we Włoszech. Do zespołu dołączyło wiele nowych zawodniczek, w tym trener Chiappini. Wiążecie z nim duże nadzieje?

- Tak. Trener Chiappini przede wszystkim jest konkretną osobą. Bardzo zwraca uwagę na detale i cały czas szlifuje to tak, aby było nam jak najwygodniej w grze. I to najbardziej mi się w nim podoba.

Śledząc Wasze sparingowe mecze na zgrupowaniu we Włoszech nie sposób nie dostrzec rosnącej formy zespołu z meczu na mecz.

- Wiadomo, że na początku razem z Neri (Neriman Ozsoy – przyp. red) trudno było nam wejść do drużyny i poznać to, co dziewczyny ćwiczymy już od kilku miesięcy. Jednak dziewczyny swoją postawą bardzo szybko nas wdrożyły w te niuanse i z meczu na mecz wyglądało to coraz lepiej. Z każdym kolejnym spotkaniem zgrywałyśmy się. Byłyśmy bardziej opanowane. Najważniejsza jest wola walki i chęć zwycięstwa. Dlatego to tak dobrze wszystko wygląda.

Inauguracja ligi tuż, tuż. Czy czuć dreszczyk emocji z tym związany?

- Jasne. Długo nie było ligi, przez niemal pół roku i wszyscy oczekują już na start. Wiążemy z inauguracją spore nadzieje. Mamy tutaj nowy klub. Wokół niego było na początku trochę kontrowersji, dlaczego wszyscy z niecierpliwością oczekują na rozwój wypadków.

Na początek Centrostal Bydgoszcz. Jest to więc znakomita okazja do odniesienia premierowego zwycięstwa.

- W sporcie jak w sporcie, różnie bywa. Wydaję mi się, że jeśli będziemy walczyły od pierwszej do ostatniej piłki to wynik powinien być na naszą korzyść. Dla mnie liczy się wola walki. Sport i wynik to sprawa drugorzędna.

A jakie cele stawia sobie Pani po przyjściu do Sopotu?

- Każdy zawodnik chciałbym odnosić jak największe sukcesy. Będzie mnie satysfakcjonował medal. I to najlepiej najwyższego kruszcu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto