Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

#otwieraMY w Gdyni. Pierwsze lokale przyjmują gości. "Jesteśmy na granicy bankructwa"

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
- Jeżeli im się uda, to my też - tak mówi o lokalu "Wymówka" branża gastronomiczna w Gdyni. Natomiast właściciele "Wymówki" twierdzą, że nie mają wyjścia i otwierają lokal. Rezerwacje na najbliższe dni są prawie pełne.

Otwarte lokale w Gdyni

Jednak nie są oni pierwsi w Gdyni. Już w zeszłym tygodniu, pomimo zakazów rządu, zbuntował się pub "Igranie w lochu" zorganizowano tam "spotkanie biznesowe" Stolika Wolności - inicjatywy działającej przeciwko restrykcjom w branży gastronomicznej.

- Jesteśmy pod ścianą, dla nas to jest być albo nie być. Albo się otwieramy, albo możemy się spakować i wystawiać lokal na wynajem - mówi nam Piotr Szmidt z "Wymówki". - Obawiamy się kar sanepidu jak jasna cholera, ale jesteśmy w takim momencie, że to czy dostaniemy karę od sanepidu, od której i tak się odwołamy, jest dla nas bez znaczenia. Mamy wsparcie prawników, Stolika Wolności i inicjatywy #otwieraMY. Mamy pełno rezerwacji na dzisiaj, na jutro, jesteśmy zarobieni. Chodzi o to, żeby nie dać się zastraszyć, nie boimy się, znamy prawo i wiemy jakie mamy możliwości. Obecnie w Polsce nadrzędną wartością prawa jest konferencja prasowa, niestety. Zagrożenie koronawirusem jest realne, ale jako pracownicy chcemy pracować i na siebie zarabiać.

Wchodząc do "Wymówki" klienci muszą dezynfekować ręce, w środku obowiązuje nakaz zakrywania ust i nosa. Zamówienia przy barze nie są realizowane, obsługa podchodzi do stolików.

- Nie mamy innego wyjścia. Albo zawalczymy albo możemy się już zamykać na zawsze. Plotki o otwarciu lokali w lutym, to tylko plotki - słyszymy od współwłaścicielki "Wymówki", Sylwii.

- Tak samo jak plotkami były głosy o tym, że wszystko ma być otwarte od 17 stycznia. Kredyty, leasingi i opłaty za czynsz - to wszystko kosztuje. Przy pierwszym lockdownie otrzymaliśmy tylko 5 tysięcy złotych pomocy, a teraz jeszcze następne 5 tysięcy dotacji. Bardzo pomaga nam właściciel lokalu. Ale w tym momencie już płacimy połowę czynszu, a te 5 tysięcy złotych nie wystarcza nawet na tę połowę. Jesteśmy zestresowani, ale też pełni nadziei, że możemy w końcu wrócić za bar. Nie negujemy pandemii, po prostu nie zgadzamy się z tym, że nie możemy pracować. Nasz drugi właściciel, żebyśmy mogli utrzymać ten lokal, musiał wyjechać pracować zagranicę.

"Szykuje się wielka nacjonalizacja hoteli i siłowni"

Tournée po zbuntowanych lokalach postanowił zrobić gdyński poseł Konfederacji, Artur Dziambor. Według parlamentarzysty, już wkrótce możliwe są wielkie państwowe przejęcia w innych zamkniętych branżach.

- Robimy wszystko co możemy, czyli pokazujemy wady tego paraprawa, które wymyślił sobie rząd - mówi nam Artur Dziambor, poseł Konfederacji. - Rozporządzenia nie stoją nad ustawami i nie stoją nad Konstytucją. Teraz Sądy Administracyjne odrzucają kolejne mandaty, który zostały wystawione. Ten rząd nie potrafi dobrze rządzić, gdyby zrobili tak jak mówiliśmy im na początku, czyli wprowadzili stan klęski żywiołowej, to sytuacja byłaby jasna. Wtedy wszystko musiałoby być zamknięte, ale przedsiębiorcy nie traciliby na tym, bo państwo zobowiązane byłoby do wypłacenia odszkodowania. Jednak tak bardzo rozdmuchali postawy roszczeniowe wśród społeczeństwa, że teraz muszą wydawać pieniądze, aby utrzymać swoich wyborców. Przedsiębiorcy, którzy będą się otwierać muszą być gotowi na spotkanie się w sądzie z sanepidem. Pytanie jest takie, po co rząd tak robi? Myślę, że szykuje się nacjonalizacja hoteli i dużej sieci siłowni.

Zbuntowanej gastronomii przybywa

Otwarty w Gdyni jest również lokal "Rockhouse", którego właściciele przyznają, że nie otrzymali żadnej pomocy, oprócz zwolnienia z ZUS podczas pierwszego lockdownu oraz 5 tysięcy złotych mikropożyczki w lipcu. Podobnie jak w "Wymówce" tutaj również obostrzenia sanitarne są zachowane, liczba miejsc jest ograniczona do 50 osób, między stolikami są 2 m odstępu, a przy wejściu czeka kontrola temperatury, obowiązkowa dezynfekcja i kontrola maseczkowa. W innym otwartym lokalu - "Franca. Pijalnia Nalewek", na początku tygodnia interweniowała policja, jednak również pozostaje on otwarty.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: #otwieraMY w Gdyni. Pierwsze lokale przyjmują gości. "Jesteśmy na granicy bankructwa" - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto