Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ojcowie walczą o prawa do dzieci

Agnieszka Kamińska
Krzysztof Górski jest ojcem i walczy o prawa do częstszego widywania syna. Jeśli będzie trzeba, to w stroju supermana wdrapie się na budynek sądu. Zrobi wszystko, żeby wygrać z wymiarem sprawiedliwości.  
Fot. Robert Kwiatek
Krzysztof Górski jest ojcem i walczy o prawa do częstszego widywania syna. Jeśli będzie trzeba, to w stroju supermana wdrapie się na budynek sądu. Zrobi wszystko, żeby wygrać z wymiarem sprawiedliwości. Fot. Robert Kwiatek
Witajcie, Ojcowie Trójmiasta! Będziemy razem z wami konstruować polską mapę praworządności! Kierunkowskaz walki o prawa dzieci do ojca - napisał operator portalu tata. pl.

Witajcie, Ojcowie Trójmiasta! Będziemy razem z wami konstruować polską mapę praworządności! Kierunkowskaz walki o prawa dzieci do ojca - napisał operator portalu tata. pl.

Odezwał się też Lubos Peterka, czeski ojciec: - Im więcej organizacji takich jak wasze, tym lepiej - napisał. - Będziemy wspólnie zmieniać prawo na arenie międzynarodowej. Nie damy się poniżać.
List elektroniczny napisał też Robert Kucharski, prezes Stowarzyszenia na rzecz Równouprawnienia i Poszanowania Prawa: - Bardzo mnie cieszy, że w Gdańsku powstaje stowarzyszenie ojców. Będziemy was wspierać! Oto z jakim entuzjazmem krajowe, a nawet międzynarodowe środowisko tatusiów przyjęło wiadomość o powstającym w Gdańsku Trójmiejskim Stowarzyszeniu Obrony Praw Ojców, drugiej tego typu organizacji w kraju. Ta sama informacja wzbudziła śmiech i oburzenie matek przed Wydziałem Świadczeń Rodzinnych Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Gdańsku.
- Ale numer! Nie wierzę! Oni są dyskryminowani - głośno śmieje się Regina Popławska z Gdańska Oruni, samotnie wychowująca od pięciu lat dwóch synów.
- Może jeszcze partię założą? - wtóruje jej Urszula Dębińska, matka sześciolatki. Rozwiodła się rok temu, mieszka w Nowym Porcie.
- Kompletnie im się w głowie poprzewracało - mówi Janina Pelińska, mama czwórki dzieci. Puka się w czoło, potem wskazuje swój nos. - Niech pani zobaczy. Do dziś mam blizny po złamaniu. Tak mnie były mąż urządził. I oni się czują poniżani? Że też wstydu nie mają!
Ze stowarzyszeniem było tak. Któregoś wieczoru Krzysztof bardzo długo nie mógł zasnąć. Kładł się do łóżka, wstawał. Zaparzył sobie herbatę, zapalił papierosa, włączył telewizor, wyłączył. Był niespokojny. Rano czekała go rozprawa w sądzie rodzinnym. Dziesięć lat temu rozstał się ze swoją partnerką. Teraz walczy o częstsze spotkania z synem. Podczas ostatniej rozprawy sędzia wyznaczyła termin raz na dwa miesiące. W dodatku tylko w soboty, po dwie godziny. Odszukał numer telefonu do Witolda, także ojca. Poznał go kiedyś na korytarzu w sądzie.
- Uspokój się. Podczas mojej rozprawy tak się przeraziłem, że nic nie mogłem powiedzieć. Czułem się jak morderca na ławie oskarżonych - opowiadał Witold.
Nie należą do mniejszości seksualnej. Nie są cudzoziemcami, ani ofiarami mobbingu, czy oszustwa. Nie są poniżanymi kobietami. Wręcz przeciwnie są mężczyznami, ojcami i wyglądają na silnych, a jednak czują się dyskryminowani.
Twierdzą, że problem walki samotnych ojców o prawa do dzieci jest tematem tabu. Postanowili coś z tym zrobić. Do sądu oprócz Witolda, aby towarzyszyć Krzysztofowi podczas rozprawy, przyszedł też Tomasz, inny walczący ojciec. Sędzia jednak przełożyła spotkanie. - Nigdy nie wygramy z kobietami - Witold ze smutkiem patrzy pod nogi.
- Jesteśmy dyskryminowani na każdym kroku. W środkach komunikacji miejskiej znajdują się oznaczone miejsca dla matki z dzieckiem, dla ojców takich nie ma - Krzysztof zapala papierosa. - Działają różne domy dla samotnych matek, dlaczego nie ma takich domów dla ojców?
Tomasz Jarecki mieszka w Gdyni. Jest prawnikiem. Jego małżeństwo rozpadło się, gdy córeczka miała trzy lata. Płaci alimenty w wysokości 300 złotych miesięcznie. Miał spotykać się z córką raz na tydzień. - Ale któregoś dnia żona oświadczyła, że więcej wizyt nie będzie. Powiedziała, że jak będę więcej płacił, to się zastanowi - opowiada Tomasz. - Nie spotykam się z dzieckiem od dziesięciu lat!
Witold Trzaska jest pracownikiem serwisu samochodowego w Gdańsku. Ma synka z nieformalnego związku. Płaci alimenty w wysokości 250 złotych. Widuje dziecko tylko w asyście matki i babci.
- Kobiety nie zawsze zgadzają się na spotkanie. W Wigilię nie wpuściły mnie do mieszkania - Witold ma łzy w oczach.
Krzysztof Górski jest rencistą. Płaci 150 złotych alimentów. - Gdy pewnego razu przyniosłem dziecku grę komputerową, moja była partnerka ją zniszczyła, nie chciała żeby syn miał coś ode mnie. Gdy chciałem zapłacić za dodatkowe lekcje angielskiego w szkole, nauczycielka zażądała zgody matki - Krzysztof ręką uderza w stół.
Nie tylko samotne matki skrytykowały ,ojców-walczących". Negatywnie ich pomysł ocenili również niektórzy mężczyźni. - Skoro ojciec odszedł od kobiety, powinien mieć ograniczone prawa do dziecka, nie rozumiem jak taki człowiek ma jeszcze czelność żądać większych praw - mówi Jarosław Bagiński, gdańszczanin, ojciec dwójki dzieci. Właściciel firmy handlowej. Ma 36-lat.
Na aprobatę emerytek, ojcowie też nie mają co liczyć...
- A czy oni myśleli o dziecku jak pili albo zdradzali? Powinno się tych zwyrodnialców zamknąć - krzyczy Jolanta Czabaj, emerytka z Gdańska.
Suchej nitki na nich nie pozostawiają też feministki.
- Mężczyznom nie zależy na odpowiedzialnym rodzicielstwie. Odbierają dzieci matce, żeby ją pognębić, zrobić na złość, pokazać kto tak naprawdę rządzi - mówi Urszula Nowakowska z Centrum Praw Kobiet.
O przychylności ze strony sądów ojcowie mogą też raczej zapomnieć. Ze statystyk wynika, że prawie zawsze przyznają opiekę nad dzieckiem matce. Tak jest w 97 proc. przypadków. - Jeśli kobieta jest w pełni sił psychicznych i umysłowych i ma warunki, zawsze otrzyma prawa do dziecka - mówi Irena Rogala, adwokat, specjalizujący się w sprawach rozwodowych.
Ojcowie postanowili zmienić prawo i głośno mówić o tym, że są nierówno traktowani. Senat RP już przygotowuje poprawkę do projektu ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn. Dotyczy ona zakazu dyskryminacji mężczyzn w przyznawaniu opieki nad dziećmi.
Jeśli zajdzie potrzeba trójmiejscy ojcowie uciekną się do bardziej drastycznych sposobów informowania o swoich prawach, tak jak to robią mężczyźni skupieni w brytyjskiej organizacji "Ojcowie na rzecz Sprawiedliwości". Jeden z jej działaczy w ubiegłym miesiącu wdrapał się w stroju batmana na pałac Buckingham. Rozwinął transparent z napisem: Superojcowie.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto