Wakacje minęły. Także dla dzików. Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Gdyni wespół ze Strażą Miejską skończył remont odłowni dzików w Kolibkach. Wkrótce "hotel "się zapełni. Trafi do niego 36 dzików - głównie tych, które upodobały sobie Płytę Redłowską.
Codziennie można je spotkać, jak przekopują okoliczne trawniki w poszukiwaniu smakołyków - Ludzie wysypują przed dom a to jabłka, a to ziemniaki albo stary chleb - mówi Stefan Marcińczak, mieszkaniec Redłowa. - Oczywiście dla dzików. Tak się biedactwa przyzwyczaiły do tego dokarmiania, że teraz nie chcą odejść. A przecież to dzikie stworzenia i ich miejsce jest w lesie.
Straż Miejska też o tym wie i już zakupiła, bagatela, trzy tony kukurydzy (dla dzików to taki smakołyk jak dla człowieka czekolada). Od wczoraj strażnicy wysypują (po 20 kilogramów ziaren) w okolicy odłowni. Dziki nawet z odległości kilkunastu kilometrów wyczują zapach i przychodzą. Kukurydza będzie rozsypywana coraz bliżej odłowni.
W stadzie jest locha z małymi. Jak przyznają strażnicy, bardzo trudno jest "namówić" ją, by weszła na teren odłowni. Jeśli uda się złapać warchlaki, a ona zostanie na zewnątrz... Cóż, może być problem. Locha po prostu rozwali odłownię. Dziki wracają na swój teren. Pytanie tylko, ile im to zajmie czasu?
Gdy za zwierzętami zatrzasną się drzwi odłowni, do działanie przystąpią specjaliści z Nadleśnictwa. Stado zostanie wywiezione i wypuszczone w wejherowskich lasach. Pokarm i remont odłowni kosztować będzie budżet gminy 10 tysięcy złotych.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
