Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O szansach Arki Gdynia w finale Pucharu Polski 2021 mówią Andrzej Bledzewski oraz Łukasz Kowalski, byli piłkarze żółto-niebieskich

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Łukasz Kowalski i Andrzej Bledzewski oceniają szanse Arki Gdynia w finałowym meczu Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa
Łukasz Kowalski i Andrzej Bledzewski oceniają szanse Arki Gdynia w finałowym meczu Pucharu Polski z Rakowem Częstochowa PPG
Finał Pucharu Polski 2021 Raków Częstochowa - Arka Gdynia. W niedzielę, 2 maja o godz. 16.00 na stadionie w Lublinie I-ligowa Arka Gdynia spróbuje zaskoczyć ekstraklasowego Rakowa Częstochowa. Przed tym spotkaniem zapytaliśmy byłych piłkarzy żółto-niebieskich - Andrzeja Bledzewskiego i Łukasza Kowalskiego - o ich typy i przypuszczenia.

Andrzej Bledzewski o finale Pucharu Polski 2021

O pozytywach, na jakich może się oprzeć Arka Gdynia
- Finał to będzie jeden mecz. Za dobry przykład można wziąć mecz z Lechem Poznań (2 maja 2017 roku w Warszawie Arka wygrała na Stadionie Narodowym po dogrywce z faworyzowanym Kolejorzem 2:1 - przyp.), kiedy udało się zdobyć drugi Puchar Polski w historii Arki. Ja wtedy byłem na trybunach Stadionu Narodowego i wydawało nam się, że w pierwszej połowie będziemy zgnieceni. Wynik się jednak nie zmieniał, dla Lecha nic nie wpadło. Później to się ułożyło inaczej. Raków Częstochowa jest fantastycznie zorganizowany, jest bardzo dobrze prowadzonym klubem. Można o nim się wypowiadać w samych superlatywach. Każdy kto się chociaż trochę piłką interesuje, ten wie, że Raków w zestawieniu z Arką jest na dużo wyższym poziomie.

O doświadczeniach w grze w finale Pucharu Polski
- W porównaniu do 2017 roku i zdobytego pucharu z Lechem zostało w klubie jeszcze parę nazwisk. To może być mały plus dla arkowców. Nie zostało tych osób wiele, ale są też ludzie wokół klubu, w sztabie. Piłkarze Rakowa Częstochowa nie grali w większości takiego meczu o stawkę. To jeden mecz i wszystko się może zdarzyć. Nawet pomimo tego, że na papierze faworytem jest Raków.

O tym, czy Raków Częstochowa może się potknąć na Arce
- To jest piłka nożna - tylko i aż. W koszykówce, czy w innych grach zespołowych nie ma takich wielkich niespodzianek, jak w piłce nożnej, która jest nieprzewidywalna. Wiele spraw można "załatwić", skupiając się na taktyce i wolicjonalnym nastawieniu. Na tym trzeba się też opierać. To może być mecz bez rozstrzygnięcia po 90 minutach, po 120 minutach. Mecz półfinałowy z Piastem Gliwice pokazał, że Arka potrafi grać z zespołem o dużo wyższym potencjale.

O rozgrywaniu finału Pucharu Polski w Lublinie bez kibiców na trybunach
- Niestety, żyjemy w takich, a nie w innych czasach. Siła wyższa. Piłka jest dla kibiców i tutaj nie ma nawet o czym mówić. Na poziomie centralnym pracuję parę lat jako trener i doskonale widzę tę różnicę grania bez kibiców. Doceniam to, że fani są na trybunach. Wiemy, że futbol zmierza w komercyjną stronę od wielu lat. A jeszcze pojawił się pomysł powołania Superligi, który w mojej opinii drenuje ten temat. Piłka nożna zawsze była sportem dla mas. Rozrywką dla klasy średniej, czy nawet niższej. Bardzo szkoda. Wychowałem się w gdyńskim środowisku i wiem, co dla nich znaczy taki mecz. To jest kwintesencja piłki. Pozostaje zdalnie trzymać kciuki za Arkę.

Puchar Polski 2021 finał. Raków Częstochowa - Arka Gdynia. Arkowcy po 42 latach ponownie zagrają o trofeum na stadionie w Lublinie

Łukasz Kowalski o finale Pucharu Polski 2021

O konfrontacji I-ligowca z zespołem z ekstraklasy
- Najważniejsze, że finał rozstrzygnie się w jednym meczu. Nie ma rewanżu, a wiadomo, że z perspektywy Rakowa, w jednym meczu może przytrafić się jakiś "sportowy wypadek", który później można spróbować odrobić. Tutaj rozmawiamy o jednym spotkaniu, a w piłce nożnej może się wydarzyć wszystko. Może przecież być tak, że drużyna Rakowa będzie miała masę sytuacji, w tym dwa rzuty karne, a nic nie strzeli, a dla odmiany Arka będzie miała kontratak, który wykorzysta. Nie przypuszczam, żeby to Arka była drużyną, która będzie prowadziła grę w ataku pozycyjnym. Piłkarsko pewnie mocniejszy jest Raków, ale gdyńska drużyna jest ambitna. Nie takie rzeczy w piłce się działy, więc Arka nie jest wcale na straconej pozycji.

O presji, której będzie poddana linia defensywna Arki
- Pamiętam wygrany finał z Lechem Poznań, który miał wiele sytuacji, w tym w końcówce drugiej połowy Radosława Majewskiego, który nie strzelił. Arka w dogrywce dwukrotnie skontrowała i zdobyła Puchar Polski. Jeżeli gdyńska drużyna nie sprokuruje sobie sama sytuacji na przykład na skutek jakiegoś kiksa, to myślę, że ma szansę. Najgorzej jest, w meczu z lepszą drużyną, stracić bramkę po stałym fragmencie gry. Myślę, że trener już wie, jak atuty Rakowa przy stałych fragmentach gry zneutralizować.

O trzecim finale krajowego pucharu dla Arki w odstępie pięciu lat
- Ciężko wytłumaczyć tę serię Arki. Tak, jak powiedziałem, to są pojedyncze mecze i droga do finału jest przez to trochę łatwiejsza. Zawsze drużyna niżej rozstawiona podejmuje tę wyższą u siebie i to jest atut własnego boiska. Rolę gra ambicja i chęć pokazania się na tle zespołu z ekstraklasy. Powtarza się często hasło "bij mistrza" i w tym trzeba upatrywać tego fenomenu, że nawet pierwszoligowcy potrafią wygrywać i przechodzić do następnych etapów.

O mocnych punktach Rakowa Częstochowa
- Trzeba pamiętać, że największą siłą Rakowa jest to, że ten zespół budowany jest od wielu lat. Zaczynali z trenerem Markiem Papszunem od II ligi (od 18 kwietnia 2016 roku - przyp.). Konsekwentnie grają trójką obrońców i rzadko przechodzą na czterech. Trener, w miarę potrzeby, wymienia tylko poszczególne ogniwa. Widać więc duży automatyzm w grze tej drużyny. Tam nie ma przypadku, a wszyscy wiedzą, co mają robić. To jest efekt tej konsekwentnej drogi, bez wymieniania dziesięciu-dwunastu zawodników. Raków jest więc tam, gdzie jest (zakończy sezon 2020/2021 z historycznym miejscem na podium ekstraklasy, a być może jako wicemistrz Polski - przyp.) i dobrze w tym funkcjonuje. Problemy mogą się zacząć po tak dobrych występach, gdzie po sezonie ktoś może "wyciągnąć" z tego składu pięciu-sześciu piłkarzy. A wtedy w kolejnym sezonie pierwsza runda może być nie najlepsza. Myślę, że jednak trener zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli klub chce zarobić na transferach, to będzie się to działo kosztem wyniku sportowego.

Łukasz Piszczek oświadczył, że wkrótce zakończy profesjonalną karierę
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

echodnia Jacek Podgórski o meczu Korony Kielce z Pogonią Szczecin

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto