Gdy Karolina Adamczyk w duecie z Elżbietą Mrozińską śpiewały: - Oczy tej małej jak dwa błękity, myśli tej małej białe zeszyty, a on był dla niej jak młody Bóg, gdybyż on jeszcze kochać mógł... - publiczność zamarła.
Pod nosem, cichutko powtarzała jedynie słowa jednego z wielu hitów Zygmunta Koniecznego. Kompozytora wyjątkowego, człowieka, który swoją muzyką dostarcza więcej wzruszeń, poezji i miłości, niż niejeden telewizyjny wyciskacz łez. Jedynego w kraju muzyka, któremu za życia postawiono pomnik. Jacek Bunsch, dyrektor Teatru Miejskiego w Gdyni, rozpoczynając teatralny karnawał, postawił na krakusa rodem z Piwnicy pod Baranami. I nie pomylił się. Musical "Zwierzenia Koniecznego, czyli jaki śmieszny jesteś pod oknem" zrobił furorę. Zresztą, inaczej być nie mogło.
I tylko Elżbieta Mrozińska, której przypisano rolę swoistego narratora, niepotrzebnie co chwilę śpiewnie pytała: - Czy to możliwe Matko Święta, żeby to jeszcze ktoś pamiętał?
O Boże mój, a któż by nie pamiętał i nie nucił w chwilach słabości: - Masz takie oczy zielone... albo - Taka głupia to ja już nie jestem...
A sam Konieczny? Był. Przycupnął gdzieś wśród publiczności. I gdy ta owacją na stojąco nagradzała musical, uśmiechnął się i wskazał na aktorów, którzy skutecznie przekuli jego talent w przedstawienie. Czy warto wybrać się na "Zwierzenia Koniecznego"? Trzeba.
Zmarł Jan Ptaszyn Wróblewski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?