Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieznane miejsca. Letnisko pośród blokowiska

Renata Moroz
Letniskowa zabudowa Gdyni. Obowiązywała krótko, gdy Gdynia nie była już wsią, ale nie była jeszcze miastem. 
Fot. Sławomir Ptasznik
Letniskowa zabudowa Gdyni. Obowiązywała krótko, gdy Gdynia nie była już wsią, ale nie była jeszcze miastem. Fot. Sławomir Ptasznik
Ulica Morska. Jedna z głównych arterii Gdyni. Blok, drugi, trzeci. A pośród nich mały, śliczny domek, o którym ludzie mówią, że jest - "nie z tej bajki".

Ulica Morska. Jedna z głównych arterii Gdyni. Blok, drugi, trzeci. A pośród nich mały, śliczny domek, o którym ludzie mówią, że jest - "nie z tej bajki".

I trudno się z tym nie zgodzić, architektura niczym nie przypomina tej słynnej - gdyńskiej, z czasów budowy portu. Subtelne, drewniane werandy, okna wypełnione witrażowymi szybami, spadzisty dach, a wewnątrz drewniane schody i poręcz rzeźbiona latami przez ludzkie dłonie.
- O nas chcecie pisać? -dziwi się Barbara Kajzer zajmująca mieszkanie na parterze. - A co tu takiego ciekawego. Przecież wygód tu żadnych nie ma, bo w piecach palić musimy, gazu też nie pociągnęli. Eee, szkoda gadać. Gmina mówi, że to zabytek. Skoro tak, to niech nam elewację odnowią, bo aż wstyd patrzeć. Wszędzie te napisy - tych, no jak ich nazywają? Grafficiarzy! Historii tego miejsca to ja nie znam. Wiem jedynie, że w czasie wojny, budynek zajmowało gestapo. Wybrali akurat to miejsce, bo wszędzie było blisko. Do centrum, na dworzec. Podobno nie bez znaczenia był fakt, że dom należał do jakieś Niemki. Jak chcecie wiedzieć więcej, to idźcie do sąsiadów na piętro. Oni mieszkają tu najdłużej.

Józef Kreft pomaga żonie w przedświątecznych porządkach. Akurat wiesza czyste, pachnące firany. Pani domu "ściąga" męża z drabiny.
- Opowiedz państwu coś - prosi.
- Budynek postawiono pod koniec pierwszej wojny światowej. Chyba dla letników - rozpoczyna pan Józef. - My sprowadziliśmy się w latach 50. Oj, inaczej tu wtedy było. Po pierwsze, mieliśmy ogródek. Dziwi się pani? No tak, młoda pani jest, to nie wie, że tę Morską przebudowali. "Ślimaki" postawili i po naszej małej, cichej, brukowanej uliczce śladu nie zostało. A ogródek zamienił się w betonowy chodnik. To było wielkie wydarzenie w naszym życiu, gdy dostaliśmy przydział na to mieszkanie. Przecież ludzie wtedy w piwnicach mieszkali. Teraz jest trochę inaczej. Inni o chociażby, za płotem w blokach i gaz mają, i kaloryfery. A my dalej w piecach palimy.
Można zmienić adres, wiem... Ale jak to mówią, starych drzew się nie przesadza. A ten dom... prawda, bez wygód jest ale za to "z duszą".

Robert Hirsch, miejski konserwator zabytków dorzuca garść informacji.
- Ten budynek to typowa letniskowa architektura Gdyni - wyjaśnia. - Owszem obowiązywała krótko. Zespół willi przy Morskiej wyznaczał granicę Gdyni w okresie zanim wybudowano port. Podobną architekturę spotkać można jeszcze na Kamiennej Górze. Budynki przy Morskiej nie są niestety, zabytkami, a jedynie objęte są opieką konserwatorską. Myślę, że uda się je odrestaurować, gdy zakończymy prace nad projektem urbanizacyjnym całego terenu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto