Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieudany start mistrzów Polski w rozgrywkach Euroligi

Paweł Durkiewicz
Od porażki rozpoczęli nowy sezon Euroligi koszykarze Asseco Prokomu Gdynia. Mistrzowie Polski po wyrównanym meczu ulegli na wyjeździe ekipie BC Chimki 76:82. Mimo porażki zawodnicy trenera Tomasa Pacesasa pozostawili po sobie całkiem dobre wrażenie, a prawdziwą sensacją okazał się występ pozyskanego tydzień temu Justina Raya Giddensa.

Początkowy fragment gry należał do gospodarzy, którzy szybko złapali swój rytm w ataku i łatwo trafiali do gdyńskiego kosza. W ciągu trzech minut wicemistrzowie Rosji zdobyli 9 punktów przy zaledwie dwóch na koncie Asseco Prokomu (trafienie z półdystansu Bobby'ego Browna). Sytuacja uległa lekkiej poprawie po czasie wziętym przez trenera Pacesasa. Co prawda w barwach Chimek szalał Keith Langford, jednak dobre zmiany Daniela Ewinga i Ratko Vardy pozwoliły naszej drużynie zminimalizować stratę do rywali. O ile Rosjanie grali na wyższej skuteczności, polski zespół lepiej spisywał się w walce na tablicach (po pierwszej kwarcie 14:6 w zbiórkach), co pozwalało na szybkie ataki i akcje "drugiej szansy".
Niestety, antybohaterem mistrzów Polski szybko okazał się Brown. Po pierwszej udanej akcji Amerykanin zbytnio się rozochocił, psuł kolejne akcje, aż w 13. minucie osiągnął szczyt nieodpowiedzialności. Po kolejnej, czwartej już stracie, po raz drugi sfaulował niesportowo rywala i zgodnie z przepisami został przez arbitrów odesłany do szatni.
Po rzucie wolnym skrzydłowego Witalija Fridzona Chimki prowadziły 24:14 i wydawało się, że pozbawionym swojej gwiazdy gdynianom trudno będzie sie podnieść. Na szczęście Pacesas miał asa w rękawie. Okazał się nim JR Giddens, który wczorajszym meczem debiutował nie tylko w Asseco Prokomie, lecz przede wszystkim w europejskiej koszykówce. Były gracz Boston Celtics i New York Knicks nie miał wielkich problemów z adaptacją w nowych realiach i pokazał, że pod względem atletyczności i ciągu na kosz cały czas jest zawodnikiem na poziomie NBA. Dzięki jego 7 punktom, a także kolejnym dobrym akcjom Ewinga i Vardy przewaga Rosjan po 20 minutach wynosiła tylko 2 "oczka" (37:35).
Zaraz po przerwie gdynianie zostali bezlitośnie skarceni przez silnego środkowego Benjamina Eze. Nigeryjczyk z włoskim paszportem trafiał mimo fauli i w odstępie 5 minut powiększył konto swojego zespołu o 9 punktów.
Na początku ostatniej części gry zagranie "2 plus 1" w wykonaniu Fridzona dała Chimkom najwyższe w meczu, 11-punktowe prowadzenie. Wtedy ponownie uaktywnił się gdyński "joker", czyli Giddens. Latający skrzydłowy dał swoim kolegom sygnał do boju kilkoma imponującymi rzutami, aż w 37. minucie wykonał najefektowniejszą akcję meczu. Przy stanie 74:69 dla gospodarzy z kontrą pobiegł Ewing i widząc wracających pod kosz obrońców, zdecydował się na rzut z dystansu. Piłka odbiła się od obręczy, ale w powietrzu przechwycił ją Giddens, po czym z impetem wpakował do kosza. Dzięki spektakularnej dobitce Rosjanie prowadzili już tylko trzema punktami, a włoski trener Sergio Scariolo musiał poprosić o przerwę.
Debiut nowego gracza Asseco Prokomu można byłoby nazwać doskonałym, gdyby nie jeden, kluczowy błąd w ostatniej minucie spotkania przy trzypunktowej różnicy w wyniku na korzyść Chimek. W obronie Amerykanin znakomicie przechwycił piłkę, jednak po chwili w prosty sposób popełnił w kontrataku piąty faul i musiał zejść z boiska. Zamiast dwóch punktów, polski zespół stracił piłkę i swojego najlepszego zawodnika. Nie mylący się z linii rzutów wolnych Langford nie pozwolił już gdynianom na wyrównanie.
Choć trudno być zadowolonym z porażki, gra Asseco Prokomu mogła się podobać. Po wyrównanej walce z renomowanym rywalem nasuwają się przede wszystkim trzy pozytywne wnioski. Pierwszym jest oczywiście znakomita postawa Giddensa, który zgromadził 20 punktów (na stuprocentowej skuteczności rzutów za 2 - 9/9), 10 zbiórek i 3 przechwyty. Drugi to solidna gra Vardy. Choć w lecie w Gdyni dużo mówiło się o zamiarach sprowadzenia znanego środkowego, wygląda na to, że pozostawienie w zespole Bośniaka było dobrą decyzją. Wreszcie trzeci dobry prognostyk to... Bobby Brown. Skoro przy tak fatalnej postawie swojej największej gwiazdy zespół Pacesasa bliski jest zwycięstwa na trudnym terenie w Chimkach, można liczyć na to, że przy lepszej dyspozycji utalentowanego obrońcy gra drużyny w kolejnych kolejkach będzie wyglądała jeszcze lepiej.
Kolejny mecz Asseco Prokomu w Eurolidze już za tydzień. Kibiców od razu czeka prawdziwy hit - w Gdyni stawi się mistrz Hiszpanii Caja Laboral Vitoria z Davidem Loganem w składzie!

BC Chimki - Asseco Prokom Gdynia 82:76 (18:14, 18:21, 26:20, 19:21)
Chimki: Langford 17(1), Fridzon 13 (2), Planinić 12 (2), Lopez 11 (3), Sawraszenko 11, Eze 11, Monia 7 (2), Loncar 0, Zajcew 0, Dmitriew 0, Panin 0.
Asseco Prokom: Giddens 20, Ewing 18 (1), Varda 17, Videnov 6 (2), Burrell 3 (1), Jagla 3 (1), Łapeta 3, Szczotka 2, Wilks 2, Brown 2, Hrycaniuk 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto