Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

New Year's Cup: Zwycięstwo Polaków na początek

Piotr Wiśniewski
Od zwycięstwa rozpoczęli udział w rozgrywanym w Gdyni Międzynarodowym Turnieju Piłki Ręcznej reprezentanci Polski. Polacy w pierwszym swoim meczu pokonali Słowację 32:24. Sprawdzian ten był o tyle ważny, że z naszymi południowymi sąsiadami podopieczni Bogdana Wenty będą również rywalizować w grupie podczas szwedzkiego mundialu. W pierwszym meczu Węgrzy pokonali Czechów 31:24.

Mecz rozpoczął się od udanej interwencji bramkarza Słowacji. Przy następnej próbie Polaków Stochl nie miał już jednak szans. Michał Jurecki wyprowadził nasz zespół na prowadzenie 1:0. Czesi odpowiedzieli błyskawicznie. Potem nastąpił popis gry Bartłomieja Jaszki. Popularny „Jacha” zdobył trzy bramki, w tym jedną wyjątkowej urody – w samo okienko. W międzyczasie popisał się także efektownym przechwytem, po tym jak Słowacy wyprowadzali kontratak. W tym momencie Polska prowadziła 5:3.

Z czasem biało-czerwoni coraz bardziej zaczęli dominować na boisku. Jednak nie miało to przełożenia w efekt bramkowy. Na posterunku stał bowiem bardzo dobrze spisujący się golkiper Słowaków, który kilka razy w widowiskowy sposób powstrzymywał ataki polskiego zespołu. Tak było choćby w 20. minucie kiedy Stochl wybronił kąśliwe uderzenie jednego z naszych reprezentantów. Bezradny jednak był chwilę później wobec rzutu Lijewskiego. Polacy prowadzili wówczas 10:7.

Podopieczni Bogdana Wenty starali się pomysłowo rozgrywać akcje w ataku, czego przykładem była wzorcowo wyprowadzona kontra. Z prawego skrzydła świetnie zagrywał Jurasik, a Tłuczyński wykończył dokładnie podanie kolegi. Polaków nie zdeprymował nawet niewykorzystany karny bohatera sprzed chwili. Do przerwy nasi reprezentanci dorzucili kilka bramek i po 30 minutach prowadzili 16:10. Ostatnie trafienie tej części gry zapisał na swoim koncie Mariusz Jurasik.

Po przerwie między słupkami polskiej bramki stanął walczący o bilet na mistrzostwa świataPiotr Wyszomirski. Jeśli w każdym meczu będzie mieć takie wejście jak w starciu ze Słowacją to może śmiało myśleć o wyjeździe na mundial. Chwilę po wznowieniu gry Słowacja wyszła z kontrą, którą Wyszomirski w efektowny sposób powstrzymał. Widać udana akcja naszego bramkarza podziałała na Polaków mobilizująco, gdyż ci z upływem czasu dzieli i rządzili na parkiecie, co rusz popisując się niekonwencjonalnymi zagraniami. W 35. minucie Polska prowadziła już 20:11.

Polacy w pełni kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, a bardzo dobre zawody rozgrywał w bramce Piotr Wyszomirski. Jego parady z drugiej połowy znacznie przybliżają go do wyjazdu na szwedzką imprezę. Zmiennicy w polskim składzie także dołożyli cegiełkę do zwycięstwa. W 53. minucie biało-czerwoni prowadzili 28:18. W końcówce Słowacy byli w stanie odrobić tylko dwie bramki straty. Polska ostatecznie wygrała 32:24.

- Ten mecz to takie typowe szachy z obu stron. Niedługo czeka nas rywalizacja na mistrzostwach świata więc nikt nie chciał odkryć wszystkich kart. Oczywiście, że cieszy nas zwycięstwo, ale należy pamiętać, że to mecz towarzyski. Mundial to już zupełnie inna bajka. Tam poprzeczka zostanie zawieszona wysoko. Słowacy zagrali osłabieni brakiem dwóch podstawowych zawodników. Z nimi w składzie jest to o wiele mocniejszy zespół. To cieszy, że zostaliśmy tak mile przyjęci przez kibiców. Fani domagali się pojawienia na boisku Bieleckiego, ale założenia nasze były, aby go oszczędzać. Co do mistrzostw świata w Szwecji to tam każdy mecz będzie dla nas finałem. Walczymy nie tylko o zwycięstwo, ale i również punkty. W piątek szansę gry dostaną inny zawodnicy - powiedział po meczu trener Bogdan Wenta.

Polska - Słowacja 32:24 (16:10)

Polska: Szmal, Wyszomirski – Tomczak 8 (2 min), M.Jurecki 4, M.Lijewski 3, Jurasik 3, Jaszka 3, Tłuczyński 2, Rosiński 2 (4 min), Zaremba 2, Jurkiewicz 2 (2 min), Siódmiak 1, Kuchczyński 1, B.Jurecki (4 min), Żółtak (2 min).

Słowacja: Stochl, Paul – Tarhai 5, Urban 3 (2 min), M.Stranovsky 3, Antl 3 (2 min), Sulc 2, Tumidalsky 2, T.Stranovsky 2, Balaz 2, Niznan 1 (2 min), Mazak 1 (2 min), Kopco (4 min).

Jako pierwsi na parkiecie gdyńskiej hali zaprezentowały się drużyny Węgier i Czech. Od początku tego pojedynku trwała wyrównana i twarda walka. Premierowa bramka tego turnieju padła w 3. minucie, a zdobyli ją Węgrzy za sprawą Szabolcsa Toro. Dopiero w połowie pierwszej połowy jednej z drużyn udało się wypracować większą przewagę. A uczynili to Węgrzy, którzy w 15. minucie wygrywali 8:5. Po chwili Czesi tracili do rywali już pięć bramek. To zmusiło opiekuna Czechów do wzięcia przerwy na czas. Strat jednak nie udało się odrobić. Pod koniec tej części gry oba zespoły nie potrafiły znaleźć recepty na przechytrzenie bramkarzy. Od stanu 12:9 niemal przez cztery minuty żadna ze stron nie zdobyła bramki. Impas ten przełamali dopiero Węgrzy. Do przerwy podopieczni Lajosa Mocsai prowadzili 13:10.

W drugiej połowie przewaga Węgrów stopniowo zaczęła rosnąć. W 50. minucie uczestnicy szwedzkiego mundialu prowadzili 24:18. W pewnym momencie ich przewaga przekroczyła pułap siedmiu bramek. I taką też różnicą bramkową zakończyło się to spotkanie. Węgrzy ostatecznie pokonali Czechów 31:24.

Węgry – Czechy 31:24 (13:10)

Węgry: Tatai, Mikler - Mocsai 7, Gal 4, Toro 4, Harsanyi 5, Zubai 3, Csaszar 3, Katzirz 2, Ilyes 1, Nagy 2, Gulyas, Schuch, Lekai.

Czechy: Galia - Sklenak 5, Stehlik 4, Mraz 3, Zdrahala 3, Hruby 2, Sulc 2, Motl 1, Cip 1, Prokopec 1, Horak 1, Mickal 1 oraz Prachar, Hrstka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: New Year's Cup: Zwycięstwo Polaków na początek - Gdynia Nasze Miasto

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto