Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Naukowcy dyskutują o orłowskim klifie. Ratować kosztem morskiego życia? „Dziś nie musimy wybierać”

Łukasz Kamasz
Łukasz Kamasz
Przemyslaw Swiderski
Przedstawiciele Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gdańsku, Urzędu Morskiego w Gdyni oraz naukowcy z Uniwersytetu Gdańsku podkreślają, że obecnie najlepiej jest zostawić orłowski klif samemu sobie. Wizytówka Gdyni na przestrzeni kilkunastu lat nie zmieniła się w sposób, który zmusiłby odpowiednie instytucje do podjęcia działań.

Towarzystwo Przyjaciół Orłowa wspólnie z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska w Gdańsku zorganizowało dyskusję nad Projektem Planu Zadań Ochronnych Obszaru Natura 2000 Klify i Rafy Kamienne Orłowa. W dyskusji wzięli udział również przedstawiciele Urzędu Morskiego w Gdyni. O obecnej sytuacji Kępy Redłowskiej oraz orłowskiego klifu wypowiadali się także naukowcy z Uniwersytetu Gdańsku. Jak podkreślano na spotkaniu, pod uwagę bierze się obecnie różne opcje zabezpieczenia klifu, jednak według uczonych, najlepszą opcją jest nieingerowanie w jego naturalny stan.

To było już drugie spotkanie dyskusyjne dotyczące opracowania projektu Planu Zadań Ochronnych Obszaru Natura 2000 Klify i Rafy Kamienne Orłowa. Jak podkreślali naukowcy, największym zagrożeniem dla klifu i Kępy Redłowskiej, oprócz procesów naturalnych, jest niestety człowiek.

- Przez 10 lat roślinność tego obszaru niespecjalnie się zmieniła - mówiła dr Magdalena Lazarus z Wydziału Biologii Uniwersytetu Gdańskiego. - Największym zagrożeniem dla klifu, poza procesami naturalnymi, w które uważamy, że nie powinniśmy ingerować, jest działalność człowieka. Szczególnie turystów, którzy oczywiście niezłośliwe, nie wiedzą, że jest to teren chroniony i z niego korzystają. Nie powinniśmy wspinać się na aktywny klif, bo to zwyczajnie niebezpieczne. Nie powinniśmy schodzić ze szlaków udostępnionych dla spacerowiczów, bo powoduje to degradację ściółki. Ogromnym problemem dla rezerwatu są też pozostawione tam śmieci. Te wszystkie rzeczy, często wynikające z braku świadomości, powodują, że procesy degradacji zachodzą szybciej niż powinny.

Naukowcy zmierzyli się także z mitem dotyczącym znikania klifu. Chociaż orłowskiego klifu z roku na rok jest trochę mniej, to według nich, nie są to ilości, dla których powinniśmy już bić na alarm. Podkreślali też, że już obecnie przy klifie znajduje się szereg zabezpieczeń m.in. w południowej części tego obszaru zachodzi od północy opaska w postaci narzutu kamiennego na dystansie około 65 metrów, przy przystani stoją ostrogi kamienne, które działają i wpływają na żywotność plaży oraz trzy progi podwodne.

- Najnowsze i najdokładniejsze materiały dowodzą, że z klifem wcale nie jest tak źle - podkreślał dr Radosław Wróblewski z Wydziału Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego. - Oczywiście są miejsca, gdzie ściana klifu się troszeczkę cofa, ale są również miejsca np. korona klifu, czyli jego górna krawędź, która jest od szeregu lat w tej samej pozycji. Widzimy dynamikę tego procesu, na większości odcinków położenie linii brzegowej się zmienia, ale nie jest to wielkość, która by nas martwiła i zmuszała do podjęcia jakiś działań. Te procesy zachodzą i będą zachodziły. To nie są zjawiska skrajne. Jesteśmy w tak dobrym momencie istnienia klifu orłowskiego, że możemy obserwować te zmiany, ale co będzie dalej - zobaczymy. Klif jest cały czas monitorowany, jako geomorfolog uważam, że nie możemy sobie pozwolić na to, żeby stracić ten obszar, jednak w ramach kilkunastu lat obserwacji widzimy, że nie zmienił się za wiele. Nie obawiam się, że nagle wydarzy się coś strasznego i go stracimy. Więcej szkody mu zrobimy, jeżeli będziemy chcieli go dokumentnie zabezpieczyć, zabetonować i utrwalić.

Żywą dyskusje zrodziła sprawa progów podwodnych, obecnie na tamtym obszarze znajdują się takie trzy i jak słyszmy, zdają egzamin.

- Obserwując progi podwodne od samego początku, czyli od 2006 roku, mogę potwierdzić, że działają dobrze - mówił Sławomir Kitowski z Towarzystwa Przyjaciół Orłowa. - Inną sprawą jest, czy zostały ułożone idealnie. Według mnie, powinny wystawać poza poziom wody, ale nawet to, że są pół metra pod lustrem wody, spowodowało, że sztorm, który był tutaj w 2009 roku i zdemolował m.in. łazienki, doszedł tylko do krawędzi rezerwatu i dalej się nie posunął. Powinniśmy wyciągnąć pozytywne wnioski z tej inwestycji.

Jednak jak podkreślano, budowa takich nowych progów w odległości nawet kilkuset metrów od klifu jest obecnie niemożliwa ze względu na siedliska morskie, które znajdują się w wodzie bliskiej wizytówce Gdyni. To m.in. łąki trawy morskiej i rafy kamienne, które podlegają ochronie. Szczególnie ważne są rafy kamienne, gdyńskie siedlisko rafy to jedno z trzech w całej Polsce (pozostałe to Ławica Słupska i Głazowisko Rowy), a budowa progów mogłaby zaszkodzić całemu temu obszarowi. Według najnowszych obserwacji dynamika zmieniania się klifu jest akceptowalna, więc nie trzeba wybierać, pomiędzy życiem morskim a klifem. Od strony naukowej konfliktu nie ma, a najlepsi specjaliści uważają, że na ten moment brak podstaw, by podejmować działania niszczące jedno miejsce, dla ochrony drugiego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Naukowcy dyskutują o orłowskim klifie. Ratować kosztem morskiego życia? „Dziś nie musimy wybierać” - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto