Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nadzieje Arce daje tylko zwycięstwo

Janusz Woźniak
T. Bołt
Piłkarze Arki to nie mimozy. Mają w czwartek o godz. 18.30 wyjść na boisko i walczyć. Muszą zapomnieć o presji, o stawce tego meczu i wreszcie wygrać. Tylko zwycięstwo daje im jeszcze nadzieję na pozostanie w ekstraklasie. Nawet remis w meczu z GKS Bełchatów może oznaczać degradację, chociaż matematycznie Arka zachowa jeszcze minimalne szanse. To jasny przekaz, który, mamy nadzieję, trafi do zawodników. To mecz o przyszłość klubu i ich samych.

Takich problemów i dylematów nie będą mieli w czwartek w Gdyni bełchatowianie. Dla nich sezon może się już skończyć. Zagrają na luzie, a w piłkę grać potrafią. Jesienią w Bełchatowie wygrali z Arką 1:0, po golu Dawida Nowaka. Nowak znowu błyszczy, strzela bramki jak na zawołanie, a najczęściej asystuje mu Mateusz Cetnarski. Na tę dwójkę zawodników piłkarze Arki na pewno będą musieli zwrócić specjalną uwagę.

- Nikt nikomu nie życzy spadku, ale każdy pracuje na to, aby wygrać i do Gdyni jedziemy po trzy punkty - powiedział inny czołowy piłkarz GKS Patryk Rachwał.
- Atuty zespołu z Bełchatowa są powszechnie znane. To groźny rywal, ale w naszej sytuacji bardziej liczyć się będzie to, jak sami zagramy. Potrzebujemy zwycięstwa i takie rozwiązanie będzie determinowało naszą taktykę na czwartkowy mecz - ocenia trener Dariusz Pasieka.

Co zrobić, aby gospodarze wyszli na boisko zostawiając stres w szatni?

- Próbujemy różnych rozwiązań. Od rozmów do podwyższonych premii. Jednak to sami zawodnicy muszą znaleźć sposób, aby presja nie pętała im nóg. Nikt jednak, przynajmniej w widoczny sposób, nie pęka. W zespole jest mobilizacja. Wszyscy wiemy, że tylko zwycięstwo pozostawia nas w grze o ekstraklasę. Sami musimy na nie zapracować - odpowiada Pasieka.

Szkoleniowiec żółto-niebieskich nie ukrywa, że jeszcze nie zdecydował, w jakim składzie wybiegnie dzisiaj na boisko jego drużyna.
- Wielkiego pola manewru nie mam. Trudno zresztą dokonywać rewolucji kadrowej czy taktycznej na trzy ostatnie mecze w sezonie. Musimy zagrać dobrze w defensywie i skutecznie w ataku. W tym jednym prostym zdaniu jest klucz do zwycięstwa - przekonuje trener.

W miniony wtorek Pasieka spotkał się z kibicami. Niejeden trener w sytuacji, w jakiej znalazła się Arka, z takiego spotkania by zrezygnował.
- Dlaczego miałem zrezygnować - dziwi się Pasieka. - To było naprawdę bardzo interesujące spotkanie i szkoda, że po raz pierwszy odbyło się dopiero teraz. Dyskusja była rzeczowa, widać emocjonalne zaangażowanie kibiców w losy klubu i drużyny. Fani obiecali nas wspierać w walce o ekstraklasę do samego końca, czyli do meczu we Wrocławiu - podkreśla trener Pasieka.

W wielu analizach trzech ostatnich kolejek Arkę wymienia się jako pewnego nieomal spadkowicza. Ale te trzy kolejki to jeszcze dziewięć punktów do zdobycia. Dopóki piłka w grze, to trzeba wierzyć, że się uda. W dwóch ostatnich spotkaniach z Jagiellonią i Odrą Arka nie grała źle, w każdym miała szanse na punkty. Może więc w tej końcówce szczęście uśmiechnie się do żółto-niebieskich.
Przewidywane składy:

Arka: Witkowski - Kowalski, Szmatiuk, Mrowiec, Sokołowski - Labukas, Budziński, Ława, Burkhardt - Trytko, Tshibamba.
GKS Bełchatów: Sapela - Janus, Drzymont, Pietrasiak, Popek - Wróbel, Rachwał, Gol, Cetnarski, Nowak - Korzym.

Więcej strzelić niż stracić
Z Adrianem Mrowcem, piłkarzem Arki, rozmawia Janusz Woźniak

- Adrian, byłeś już kiedyś w takiej sytuacji, jak teraz z Arką przed meczem z GKS Bełchatów?

- Nie, nie byłem. Można powiedzieć, że uczę się, co to znaczy "mecz o życie".

- Czy presja jest rzeczywiście taka, że pęta na boisku nogi?

- Presja jest na pewno, ale bez przesady, że pęta nogi. Po prostu jak zaczyna się mecz, to trzeba skupić się tylko na piłce, na walce, a inne myśli wyrzucić z głowy.

- Może jednak warto pozostawić myśl, że na boisku leży do podniesienia dodatkowy milion złotych premii?

- Po co? Ten milion zadziałał na naszą wyobraźnię w momencie, kiedy z zaskoczenia podano nam taką informację. Teraz raczej o tych pieniądzach nie ma co myśleć. Jak na nie zasłużymy, to je dostaniemy. Ważniejsza jest podrażniona sportowa ambicja. Obojętnie, czy pozostaniemy w Arce, czy się z Gdynią pożegnamy, to w piłkarskim życiorysie "łatka" spadkowicza nikomu nie pomoże.

- Co zatem musi się stać, abyście dzisiaj - i w następnych dwóch spotkaniach - odnieśli zwycięstwa i pozostali w ekstraklasie.

- W każdym z tych spotkań musimy więcej strzelić bramek niż stracić. Zdecydowanie potrzebujemy skuteczności pod bramką rywali, a jednocześnie nie może być tak, że przeciwnicy mają dwie okazje w naszym polu karnym i zdobywają z nich trzy gole.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto