Kilkudziesięciu przedsiębiorców z Pomorza dało zarobić firmie European City Guide z Hiszpanii, mimo że tego nie chciało.
Pod pozorem zbierania danych o firmach z naszego regionu ECG naciągnęła każdego z biznesmenów na ponad 800 euro (około 3,5 tys. zł) w zamian za reklamę w katalogu i w Internecie.
Schemat działania Hiszpanów jest bardzo prosty. Przedsiębiorca otrzymuje pocztą ankietę do wypełnienia. - Jest tam kilka rubryk, m.in. adres, telefon, rodzaj działalności - wyjaśnia jeden z oficerów słupskiej policji. - Do tego prośba, aby przystawić pieczęć i podpisać się. Potem taki druk należało odesłać na koszt odbiorcy, firmie European City Guide w Barcelonie.
Po kilku tygodniach do pomorskich biznesmenów zaczęły docierać faktury z zamieszczoną reklamę ich firmy na stronach internetowych ECG. Kwota - 817 euro. Okazało się, że wypełniona ankieta była jednocześnie umową na zamieszczenie reklamy na stronach ECG oraz w ich katalogu.
- Wszystko było napisane drobnym maczkiem, po angielsku - opowiada Alina G. z Słupska. - Była też tam flaga Unii Europejskiej. Myśleliśmy z mężem, że to taka forma współpracy z firmami ze Wspólnoty. Nie stać nas na zapłatę.
Prócz pani Aliny G., nie zapłacili także inni. Hiszpańska firma grozi sądem i windykatorami. Ani policja, ani prokuratura nie wszczęły żadnego postępowania w tej sprawie, ponieważ nie było żadnego zgłoszenia.
Jak nie dać się zrobić na hiszpański katalog...
Tomasz D., właściciel jednego ze sklepów ze sprzętem AGD w Gdańsku, pod koniec ubiegłego roku otrzymał przesyłkę z Barcelony podpisaną przez European City Guide. Nie wie, skąd Hiszpanie znali jego adres. W przesyłce były dokumenty, katalogi i blankiety wszystko po angielsku.
- Zorientowałem się, że to jakaś oferta - opowiada D. - Ale postanowiłem to sprawdzić i dałem znajomej do przetłumaczenia.
Okazało się, że Hiszpanie oferują zamieszczenie reklamy firmy D. w katalogu, który rozprowadzany będzie w całej Europie.
- Byłem przekonany, że to za darmo - mówi. - Pomyślalem, dlaczego nie? No i dałem się złapać.
Mężczyzna podpisał blankiet zamówienia i na początku bieżącego roku odesłał go do Barcelony. Kilka tygodni potem otrzymał fakturę. Reklama jego sklepu ukazała się w katalogu, ale okazało się, że trzeba za to zapłacić 817 euro (około 3,5 tys. zł). Dopiero wtedy przyjrzał się uważniej drukom. Informacja o opłacie była napisana drobnym maczkiem.
- Najpierw poczułem się oszukany przez firmę - opowiada D. - Potem już tylko byłem zły na siebie
Postanowił, że nie zapłaci. Próbował się skontaktować z Hiszpanami telefonicznie. Na próżno. Po kilku tygodniach zaczął dostawać ponaglenia do zapłaty. Potem został poinformowany, że jego sprawa została przekazana firmie odzyskującej długi.
- Ich metody sprowadzają się przede wszystkim do nękania telefonicznego i faksowego - wyjaśnia Artur Świtalski z Gniezna, prowadzący własną firmę, który dał się nabrać na katalog jako jeden z pierwszych. - Nie należy się ich bać, ale też nie należy pozostawiać ich monitów bez odpowiedzi. Należy wysłać do nich faks z informacją, że chce się odstąpić od podpisanej umowy (nr faksu +34 93 453 61 15). Nie należy też wpłacać pieniędzy, ponieważ zostanie to wykorzystane przeciwko innym.
Część oszukanych już współpracuje przeciwko firmie, która żeruje na naiwności ludzi. Telefony i adresy są dostępne w Internecie. Poza tym dane osób, które zapłaciły, można znaleźć na stronach internetowych European City Guide. Wystarczy tylko wybrać Polskę i baza danych oszukanych osób stoi otworem. Jednak nie wszyscy dali się nabrać.
- Dostałem propozycję od firmy w Hiszpanii, jednak z niej nie skorzystałem - wyjaśnia Maciej Tupajka, właściciel zakładu Fotos w Słupsku. - Poczytałem i przeanalizowałem warunki, jakie mieli do zaproponowania Hiszpanie. Okazało się, że nie dość, że będzie to kosztowało krocie, to katalog będzie musiał mieć kilkanaście tomów, żeby zmieścić firmy z całej Europy. Gra niewarta świeczki.
Sprawą zajęło się już Biuro Radcy Handlowego Ambasady Królestwa Hiszpanii w Warszawie, który zamierza wkrótce podjąć kroki na terenie Hiszpanii.
- W razie błędu co do treści czynności prawnej można uchylić się od skutków prawnych swego oświadczenia woli - twierdzi radca prawny, z którym rozmawialiśmy, pragnący zachować anonimowość.
Część prawników jest zdania, że umowa powinna zostać sporządzona w języku polskim. Inni są zdania, że skoro ktoś podpisał, to zrozumiał. Jednak z ustawy o języku polskim wynika, że zarówno oferta, jak i faktura oraz sama umowa winny być zawarte w języku polskim.
To nie koniec kłopotów. Na rynku pojawiły się ostatnio nowe firmy z Hamburga TW TELE VERZEICHNIS VERLAG GMBH oraz Chorwacji - Intercable. W podobny sposób jak firmy z Barcelony próbują wyciągnąć od ludzi pieniądze.
Radca radzi
W Biurze Radcy Handlowego Ambasady Hiszpanii w Warszawie usłyszeliśmy, że jeśli ktoś się czuje oszukany przez ECG, nie powinien płacić jej żadnych pieniędzy. Radca handlowy prosi o opisanie swoich kontaktów z ECG, udokumentowanie ich i przesłanie wszystkiego pod numer faksu: 0-(prefiks)-22-617-29-11. Obiecuje, że zebrane w ten sposób informacje przekaże do odpowiednich instytucji hiszpańskich.
Jesteśmy w porządku
Skontaktowaliśmy się wczoraj z firmą European City Guide, która mieści się w hiszpańskiej Barcelonie. Jej pracownicy uważają, że osoby, które zgodziły się na reklamę, ponoszą za to pełną odpowiedzialność.
- Na ulotce jest przecież informacja o koszcie reklamy. Nie można mówić, że postąpiliśmy nieuczciwie - usłyszeliśmy od młodego mężczyzny w ECG. - Adresy polskich firm znaleźliśmy w Internecie.
Pracownik ECG nie chciał się przedstawić naszemu reporterowi. Zażyczył sobie wysłania faksem pytań oraz legitymacji prasowej dziennikarza.
- Mam dużo pracy, więc nie wiem, czy dziś odpiszę - powiedział. - Jak nie dziś, to w przyszłym tygodniu.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?