Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Milion na czysto: bałagan czy przekręt w Enerdze?

Tomasz Słomczyński
Prokuratura wniosła do sądu akt oskarżenia: Katarzyna K.-K. przepracowała w Enerdze-Operator siedem miesięcy. Została zwolniona. Otrzymała odszkodowanie w wysokości miliona zł. Z aktu oskarżenia wynika, że utrata tej astronomicznej kwoty wynika z działania nieumyślnego. Z bałaganu, który panował w firmie.

Energa-Operator jest spółką, której właścicielem w 85 proc. jest Energa SA. W niej z kolei większość akcji ma Skarb Państwa. Szef Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Oliwa, Cezary Szostak, co rzadko się zdarza, okazuje emocje. Nie mówi jak funkcjonariusz wymiaru sprawiedliwości, tylko jak obywatel: - Wie pan, co mnie w tej sprawie najbardziej denerwuje? To, że ten milion poszedł z naszych pieniędzy.
***

Tę historię trzeba zacząć od początku, czyli od momentu, w którym w Koncernie Energetycznym Energa SA pojawił się nowy zarząd. Rada nadzorcza powołała go 13 czerwca 2006 roku. Pełniącym obowiązki prezesa został wówczas Adam J.
W tej historii trzeba również prześledzić jeden, z pozoru mało istotny, fragment działalności spółki: funkcjonowanie tzw. obsługi prawnej. Do czerwca 2006 roku prawnicy nie byli pracownikami Energi, byli zatrudnieni w swoich kancelariach.

Czytaj także: Energa ugina się pod presją gmin

Adam J. pracował wcześniej w GPEC. Tam poznał radców prawnych z sopockiej kancelarii Koneksja. Miał o nich bardzo dobre zdanie. Postanowił więc zawrzeć z sopocką kancelarią umowy na "obsługę prawną". Ponadto uważał, że prawników należy zatrudnić na etatach, żeby więcej czasu mogli poświęcić spółce. Wypowiedział umowę dotychczasowym radcom prawnym i zawarł ją z Koneksją. W ciągu następnych sześciu miesięcy do grona etatowych pracowników KE Energa dołącza troje radców prawnych z Koneksji. Jest wśród nich Katarzyna K.-K., która podpisuje umowę o pracę w styczniu 2007 roku.
1 lipca 2007 roku KE Energa przekształca się w Energę-Operator. Zmiany w spółce następują jak w kalejdoskopie: trzy dni później rada nadzorcza odwołuje Adama J. ze stanowiska prezesa zarządu. Od początku lipca rozpoczynają się rozmowy na temat warunków umowy społecznej. Związki zawodowe żądają gwarancji zatrudnienia. Zarząd konsultuje żądania ze swoimi prawnikami, m.in. z Katarzyną K.-K. 19 lipca prezesem zarządu zostaje Janusz J.
Nowy prezes woli stare rozwiązanie: uważa, że radcowie prawni powinni zakładać własne kancelarie i w ten sposób świadczyć usługi dla spółki. Jest przeciwnikiem zatrudniania prawników na etatach.

Czytaj także: Rolnik poniósł straty, ale Energa nie zapłaci

19 lipca, w pierwszym dniu urzędowania nowego prezesa, zostaje zawarta umowa społeczna. Ma wejść w życie za 12 dni, 1 sierpnia 2007 roku.
Mija 12 dni, prawnicy nie otrzymują wypowiedzeń. Otrzymują je dopiero 1 sierpnia 2007 roku, w pierwszym dniu obowiązywania umowy społecznej. W dwóch przypadkach powód zwolnienia "leży po stronie pracodawcy" - jest to likwidacja stanowisk pracy. Na tej podstawie Katarzyna K.-K. zażąda miliona zł. Gdyby otrzymała wypowiedzenie dzień wcześniej - nie byłoby sprawy.
***

Co wynika z umowy społecznej? Zgodnie z jej postanowieniami, pracodawca nie może zwolnić pracownika w ciągu 10 lat. Gdy to zrobi, zapłaci odszkodowanie w wysokości tylu pensji, ile dostałby pracownik od momentu zwolnienia do 1 września 2017 roku. W przypadku Katarzyny K.-K. odszkodowanie wynosi równowartość jej 120 pensji.

Z trzech zwolnionych radców prawnych tylko dwoje ma podstawy do roszczeń. Jeden z nich zezna przed prokuratorem, że uzyskanie miliona zł "wydawało mu się nierealne". Zażądał odszkodowania w wysokości trzech pensji i otrzymał 28 tys. zł. Katarzyna K.-K. postanowiła zwrócić się do sądu o pełne odszkodowanie.
W 2009 roku sąd nakazał wypłacenie 967 600 zł odszkodowania z odsetkami i zwrot kosztów sądowych. Na konto Katarzyny K.-K. wpłynęło w sumie 1 040 tys. zł.
***

Nowy zarząd spółki postanowił zrobić coś jeszcze - złożył doniesienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Prokurator Ewa Burdzińska, zastępca prokuratora rejonowego Gdańsk Oliwa:
- Kiedy doniesienie trafiło do nas na biurko, od razu zaczęliśmy sprawdzać, co się stało z tym milionem. Pomyśleliśmy tak: ktoś tu wręczył wypowiedzenie w pierwszym dniu obowiązywania umowy społecznej, żeby ktoś inny mógł uzyskać odszkodowanie. Teraz pewnie będą się dzielić milionem. Ale nic z tego. Milion cały czas leżał na koncie Katarzyny K.-K.

Śledztwo zakończyło się po siedmiu miesiącach. Prokurator sformułował zarzut "nieumyślnego wyrządzenia szko-dy majątkowej w wielkich rozmiarach". Przestępstwo w tym przypadku ma polegać na "wypowiedzeniu umów o pracę w pierwszym dniu obowiązywania Umowy Społecznej".
Katarzyna K.-K. nie została postawiona w stan oskarżenia. Działała zgodnie z prawem, odszkodowanie się należało, sąd nakazał wypłatę. Dla niej sprawa jest czysta.

Na ławie oskarżonych zasiedli ci, którzy wypowiedzenie podpisali: Daniela B. , dyrektor biura zarządu, oraz Dariusz K., członek zarządu odpowiedzialny za inwestycje. Oskarżeni nigdy się nie zajmowali wypowiadaniem umów w spółce ani w ogóle tzw. sprawami pracowniczymi. A jednak to właśnie oni podpisali fatalne wypowiedzenie dla Katarzyny K.-K. Dlaczego tak się stało? Wraca pytanie, które przez siedem miesięcy zadawali sobie prokuratorzy: ewidentny przekręt czy zwykły bałagan?
***

Romualda G. pełniła funkcję dyrektora Departamentu Spraw Pracowniczych. To ona była odpowiedzialna za przygotowywanie zwolnień. Jej bezpośrednim przełożonym był Janusz J., nowo powołany prezes zarządu, który zgodnie z regulaminem, bezpośrednio nadzorował sprawy kadrowe.
Na wypowiedzeniu umowy, zgodnie z obowiązującymi w spółce zasadami, musiały się znaleźć dwa podpisy dwóch członków zarządu lub jednego członka zarządu i jednego prokurenta. Członkami zarządu byli m.in. Dariusz K. (dziś na ławie oskarżonych) i Janusz J., prokurentami były Daniela B. (dziś na ławie oskarżonych) oraz Romualda G.

O tym, co się działo w lipcu 2007 roku w firmie, opowiadają przed sądem oskarżeni.
Wyjaśnia oskarżona Daniela B.: - To było w gabinecie Romualdy G. Powiedziała mi, że likwidacja stanowisk radców prawnych nie ma związku z zawartą umową społeczną. Uwierzyłam jej, nie sprawdzałam tego, co mówi. Potem Romualda G. zadzwoniła do mnie i poprosiła do siebie do gabinetu. Poszłam. Wówczas już potrzeby złożenia przeze mnie podpisu nikt nie tłumaczył. Na prośbę Romualdy G. złożyłam swój podpis na umowie wypowiedzenia Katarzyny K.-K.
Dlaczego Romualda G. nie chciała sama się podpisywać?

- Mówiła, że jeszcze nie ma jej nazwiska ujawnionego w Krajowym Rejestrze Sądowym jako prokurenta...
- Absurdalne tłumaczenie - powie potem prokurator. - To nie ma związku. Oczywiście, że mogła podpisać.
Wyjaśnia oskarżony Dariusz K.: - Któregoś dnia, gdy wszedłem do gabinetu prezesa, był tam jakiś człowiek. Prezes Janusz J. powiedział mi, że jest to prawnik z niezależnej kancelarii, który uważa, że stanowiska radców prawnych nie są objęte ochroną wynikającą z umowy społecznej. 1 sierpnia 2007 roku Romualda G. przyszła po podpis na zwolnieniach radców prawnych. Nie weryfikowałem tego, bo miałem zaufanie. Do niego i do Romualdy G.
***

Energa-Operator wypłaciła milion zł odszkodowania, zawiadomiła prokuraturę i złożyła skargę do Sądu Najwyższego na wyrok nakazujący wypłacenie Katarzynie K.-K. astronomicznej sumy. Sąd Najwyższy postanowił, że sprawa ma być ponownie rozpatrzona.
Osobno toczy się postępowanie karne. Na ostatniej rozprawie, w zeszłą środę, sędzia podał do wiadomości, że Katarzyna K.-K. zwróciła spółce milion zł.
- To już nie ma znaczenia dla sprawy karnej - stwierdziła prokurator Ewa Burdzińska.

Katarzyna K.-K. pracuje w Kancelarii Radców Prawnych "Koneksja". Przebywa na urlopie. Osoba, która odebrała telefon w kancelarii, obiecała, że przekaże pani Katarzynie naszą prośbę o rozmowę. Jeśli K.-K. będzie chciała porozmawiać - oddzwoni. Nie oddzwoniła.

Romualda G. przebywa na rehabilitacji w ośrodku nad morzem. Odbiera telefony. Jednak po tym jak poprosiliśmy o komentarz w sprawie milionowego odszkodowania, stwierdziła, że ma chore gardło i nie może rozmawiać przez telefon.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto