Lepik smołowy, papę smołową i Xylamit. Substancje rakotwórcze, mutagenne,
mogące powodować podrażnienia dróg oddechowych i alergie. Takie właśnie
toksyczne "skarby" inspektorzy sanepidu znaleźli pod podłogą mieszkania przy
ul. Konwaliowej, od niedawna należącego do Arkadiusza Kluka.
- Kupiłem mieszkanie od spółdzielni Bałtyk. Przed transakcją nikt nie uznał
za stosowne poinformować mnie, że w lokalu spod podłogi wydobywają się
trujące opary. A musieli o tym wiedzieć, w końcu to nie pierwszy tego typu
przypadek - podkreśla Arkadiusz Kluk. - Gdybym wiedział, w życiu bym tego
mieszkania nie kupił!
Spółdzielnia obiecała pokryć koszty badań toksykologicznych, oczywiście
tylko w przypadku, kiedy sanepid naprawdę odkryje nieprawidłowości.
- I odkrył. Złożyłem do spółdzielni podanie o wymianę trujących podłóg. W
maju zostałem wpisany do rejestru oczekujących, we wrześniu byłem
siedemdziesiąty w kolejce. Podobno tak długo to wszystko trwa, bo nie mają
mieszkań zastępczych. Ale ja znalazłem zastępczy pustostan, który wolny jest
od dwóch. I co? I nic. Dalej razem z żoną i dwójką dzieci wdychamy te
trujące opary - denerwuje się pan Arkadiusz.
- Lista oczekujących jest długa, liczy sobie kilkadziesiąt nazwisk, a my
mamy tylko trzy mieszkania zastępcze. Każda wymiana podłogi, jeżeli ma mieć
sens, musi trwać. Samo wietrzenie to 2-4 miesiące Problem toksycznych podłóg
dotyczy mieszkań budowanych w latach 1968-74, ale nie we wszystkich zostały
użyte trujące substancje - tłumaczy Sławomir Piechota, prezes Spółdzielni
Mieszkaniowej Bałtyk.
- W tej chwili jesteśmy dopiero przy lokalach zgłoszonych w 2000 roku.
Informujemy jednak mieszkańców, że remont można znacznie przyspieszyć,
jeżeli lokatorzy we własnym zakresie znajdą sobie tymczasowe lokum.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?