Mieszkańcy Redłowa boją się, że przy ich domach powstanie wielki blok

W przerażenie wpadli mieszkańcy z okolic ul. Szarych Szeregów w Redłowie, gdy w ostatnich tygodniach rozeszła się wieść, iż jeden z inwestorów zamierza budować w okolicach ich willi czteropiętrowy budynek. Inwestycja, znacznie wyższa niż wszystkie okoliczne budynki, zacieniłaby sąsiednie posesje, a zdaniem mieszkańców zabudowa działki, przylegającej do ich posiadłości spowodowałaby także problem z dojazdem do garaży.

- Deweloperzy w Gdyni są coraz bardziej bezczelni, chcą zabudować blokami każdy, nawet niewielki skrawek wolnego terenu - grzmią mieszkańcy. - Nie interesuje ich, jakie jest sąsiedztwo i czy swoimi planami nie wyrządzą szkody innym. Interesuje ich tylko zysk.

Protestującym lokatorom w sukurs przyszli urzędnicy miejscy, odmawiając wydania warunków zabudowy dla wysokiego budynku. To jednak nie koniec zamieszania. Właściciele atrakcyjnego terenu złożyli właśnie wniosek o dopuszczenie zabudowy jednorodzinnej, która co prawda nie będzie już tak uciążliwa jak kilkukondygnacyjny blok, ale nadal może spowodować perturbacje komunikacyjne.

W przypadku inwestycji na tyłach istniejących już willi przy ul. Szarych Szeregów zdaniem mieszkańców utrudniony zostanie dojazd do kilku należących do nich, legalnie wybudowanych garaży.
- Osobom zainteresowanym prowadzeniem budowy na tyłach naszego domu udało się w jakiś sposób kupić znaczną część drogi dojazdowej, prowadzącej do naszego garażu - wyjaśnia Jerzy Bernatowicz, mąż znanej aktorki Ewy Kasprzyk. - To dla nas duże zagrożenie, w podobnej sytuacji jest kilku sąsiadów. Niedawno właściciel terenu zablokował już szlabanem wjazd na drogę i utrudnił nam życie, jednak metalową konstrukcję ukradli złomiarze. Tym samym przejazd został przywrócony. Ale nie wiemy, jak ta sprawa rozwiązana zostanie w przyszłości.

Jerzy Bernatowicz podkreśla, że garaże wybudowane zostały kilkadziesiąt lat temu legalnie, za pozwoleniem ówczesnej administracji.

- Tym bardziej dziwię się, że działka z drogą dojazdową do nich trafiła ostatecznie w prywatne ręce - mówi Jerzy Bernatowicz. - Urząd Miasta Gdyni według mnie nigdy nie powinien jej nikomu sprzedawać ani dzierżawić, aby nie doszło do takiej sytuacji.

Mieszkańcy dodają, że w odniesieniu do spornego terenu już w 2007 r. została wydana decyzja o warunkach zabudowy dla jednorodzinnego budynku, tzw. bliźniaka, wtedy jednak inwestor nie zrealizował swoich planów. Lokatorzy myśleli, że zapewni im to spokój, szybko jednak okazało się, iż nic bardziej mylnego. Mieszkańcy Redłowa mają ponadto wątpliwości, czy na działce przy ul. Szarych Szeregów w ogóle cokolwiek powinno być budowane.

- Mamy ekspertyzy, według których grunt w tym miejscu jest bardzo grząski, a ingerowanie w niego grozi osunięciem się ziemi na domy znajdujące się poniżej - mówi Jerzy Bernatowicz.

Urzędnicy miejscy podkreślają natomiast, iż procedura o ustalenie nowych warunków zabudowy została dopiero wszczęta i postępowanie trwa. W sprawie sporu o drogę i dojazd do garaży odsyłają zaś mieszkańców do sądu, uważając, iż magistrat nie jest stroną w toczącym się konflikcie.

O tym jak pogodzić interesy wszystkich zainteresowanych stron, rozmowę z Michałem Guciem, wiceprezydentem Gdyni przeczytasz w "Polsce Dzienniku Bałtyckim"