Mieszkańcy wzgórza, zwanego potocznie "Pekinem", nie wpuścili bowiem urzędników na zajmowane działki. Nie zamierzają też podpisywać żadnych dokumentów kontrolnych, choć grożą im w związku z tym kary za utrudnianie czynności organów nadzoru budowlanego.
- Nie wpuściłem inspektorów, bo poradził mi tak mój prawnik - mówi Patryk Kamiński, jeden z mieszkańców "Pekinu". - Podobnie zrobili moi sąsiedzi. Według mnie nie ma żadnych podstaw do uznania za samowolę budowlaną i rozebrania domu postawionego przez moich dziadków. W 1947 r. wznieśli go oni zgodnie z obowiązującym prawem.
Część mieszkańców "Pekinu" chce także wystąpić o sądowne zabezpieczenie dostawy mediów do swoich domów, bowiem Wojciech Mordwiński, właściciel części gruntu, zapowiedział, iż jeszcze w tym miesiącu będzie starał się odciąć im prąd i wodę.
- Nie mam innego wyjścia, bo nie mogę z lokatorami dojść do porozumienia, choć od 2005 r. tłumaczę im, że muszą się z mojego terenu wyprowadzić - mówi Mordwiński. - Ich domy są z pewnością samowolami budowlanymi, bo były wielokrotnie przebudowywane bez żadnych pozwoleń, bez mojej wiedzy i zgody. Większość zabudowań nie ma nawet kanalizacji sanitarnej, więc zdarza się, że fekalia płyną po zaniedbanych, gruntowych ulicach. Ten teren trzeba w końcu uporządkować.
Ocenia się, że teren "Pekinu", należący do kilku właścicieli, zamieszkuje kilkaset osób. Posiadacze gruntu chcą się ich pozbyć, aby sprzedać działki deweloperom. Wobec kilkudziesięciu osób toczą się procesy o wydanie nieruchomości.
- Sądy zarówno pierwszej, jak i drugiej instancji wydają wyroki na korzyść mojego klienta - mówi mec. Jarosław Białkowski, reprezentant kolejnego z właścicieli terenów na wzgórzu.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?