Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Gdyni skarżą się na dziki bazar. Urzędnicy twierdzą, że... mają związane ręce

Marcin Lange
Tomasz Bołt
Takie "dzikie" bazary były codziennością na początku lat 90. W Gdyni przeżywają renesans.

Najpierw przy przystanku autobusowym na ul. Rolniczej w kierunku Chwarzna był teren zielony. Z czasem, kilka lat temu, Wojskowa Agencja Mieszkaniowa sprzedała go prywatnemu inwestorowi. Ten na "dzień dobry" kazał usunąć znajdującą się w obrębie działki wiatę przystankową. Później teren wybrukował, ogrodził i otworzył tam wypożyczalnię przyczep. Jakiś czas temu oprócz przyczep pojawiły się tam jednak także budki na kołach, które oferują pierogi, ryby czy znicze.

Gdynia: Mieszkańcy z Wiczlina będą w końcu mieli kanalizację

Sprzedawane są również różne artykuły z ustawianych codziennie stołów. A wszystko to w narożniku działki. Akurat w takim miejscu, że częściowo zachodzi na zatokę autobusową i chodnik. Tuż przy przejściu dla pieszych łączącym, przez niezwykle ruchliwą ulicę Rolniczą, dwie części Witomina.
- Przecież to są jakieś żarty. Ilekroć tędy przechodzę. Nie, przechodzę to złe słowo, raczej przeciskam, to czuję się, jak w dzikich latach 90. Ten, kto na to pozwolił i wydał zgodę na bazar w tym miejscu, powinien za to odpowiedzieć - nie kryje zdenerwowania Mirosław Bujok, mieszkaniec Witomina.

Tyle że wszystko wskazuje na to, iż nikt zgody na to nie wydał. Właściciel dostał pozwolenie na przystosowanie terenu pod parking, ale już pod wypożyczalnię i targowisko, zdaniem urzędników, takiej nie dostał.

Sytuacja bulwersuje również Pawła Stolarczyka, radnego Rady Miasta z ramienia PiS, który już dwukrotnie wysyłał w tej sprawie interpelacje do magistratu.
- W momencie, kiedy jest to kwestia jednego straganu, budki z czymkolwiek, to jest to jeszcze do zrozumienia. Jeśli jednak pojawia się kilka stoisk to w sposób naturalny tworzy się targowisko. A taka sytuacja ma miejsce. Na dodatek bazar jest w miejscu newralgicznym - niezwykle uciążliwy dla pieszych, którzy przemieszczają się między dwiema częściami dzielnicy, ale również dla pasażerów, którzy niejednokrotnie chcieliby wysiąść z autobusu, ale... nie mają jak. Łatwo można sobie wyobrazić sytuację, iż w końcu dojdzie tam do tragicznego wypadku - twierdzi Paweł Stolarczyk.

W odpowiedzi na pisma radnego Stolarczyka urzędnicy stwierdzają, iż do momentu uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla tego rejonu, a ten ma być zatwierdzony jeszcze w tym roku, mają związane ręce. Dopiero gdy plan powstanie, będą mogli wydzielić teren pod ogólnodostępny chodnik i wykupić część działki.
Sprawa targowiska trafiła też do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego, który miał stwierdzić, czy nie doszło do samowolnej zmiany użytkowania parkingu w targowisko.
- Zrobiliśmy wstępne rozeznanie w tej sprawie - mówi Witold Barański, szef gdyńskiego PINB. - Sprawa jest bardzo prosta. Podczas kontroli stwierdziliśmy, iż są tam trzy przyczepy na kołach z tablicami rejestracyjnymi, więc to leży w gestii wydziału drogowego. Jeden obiekt ich nie posiadał i tą kwestią będziemy się zajmować. Żadnych stołów, z których prowadzony byłby handel, podczas kontroli nie było - kończy Barański.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto