Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mateusz Mika, przyjmujący Trefla Gdańsk o koronawirusie: Siedzenie w domu przez kilka tygodni było wyzwaniem

Rafał Rusiecki
Rafał Rusiecki
Mateusz Mika po raz trzeci znalazł się w Treflu Gdańsk. Przygotowania do nowego sezonu tym razem nie poszły jednak po jego myśli
Mateusz Mika po raz trzeci znalazł się w Treflu Gdańsk. Przygotowania do nowego sezonu tym razem nie poszły jednak po jego myśli Karolina Misztal
Z Mateuszem Miką, przyjmującym Trefla Gdańsk, który przez cztery tygodnie zmagał się z koronawirusem, rozmawiamy o zdrowiu, zaburzonych przygotowaniach do sezonu, coraz bardziej wyrównanej PlusLidze i o szczęściu, którego siatkarze w tych rozgrywkach będą potrzebować.

Jak pana zdrowie?
Jestem bardzo zdrowy. To potwierdzone oficjalnie.

Jak to z pana perspektywy z tym koronawirusem wyglądało?
Najpierw dostaliśmy informację, że kolega z drużyny jest zakażony. Nie wychodziliśmy więc z domów. Później mieliśmy, co jakiś czas, testy na obecność koronawirusa. W moim przypadku, niestety, było dużo pozytywnych. Na szczęście pojawiły się wymagane dwa negatywne i od jakiegoś czasu normalnie trenuję.

Długo to trwało? Jak pan to przechodził? Co z domownikami?
Na szczęście byłem sam w mieszkaniu, więc nie rozniosłem tej choroby na kogoś innego. Łatwo nie było, bo nie miałem żadnych poważnych objawów. Tak naprawdę przez jeden dzień miałem niewielką gorączkę. Samo w sobie siedzenie przez kilka tygodni w domu było wyzwaniem.

Ile czasu to trwało?
Jakoś koło czterech tygodni.

Są tacy, którzy nie wierzą, że panuje pandemia na świecie. Co by pan im powiedział?
Jeżeli nie boją się choroby, to niech pomyślą o tym, że mogą być zamknięci w mieszkaniu sami na jakiś czas. To nie jest przyjemne.

Wciąż nie wiemy, jak ta choroba wpływa na zdrowie w dłuższej perspektywie czasu. Czy to dodatkowe obciążenie psychiczne?
Ta izolacja była męcząca. Wszyscy w drużynie byli zdenerwowani, bo przepracowaliśmy kilka tygodni, a później mieliśmy tylko zadania domowe, aby podtrzymać dyspozycję. Na pewno na początku sezonu będziemy do tyłu, jeśli chodzi o przygotowanie fizyczne, techniczne i taktyczne. Straciliśmy trochę czasu. Myślę, że jakoś sobie z tym poradzimy i będzie dobrze.

W innych klubach sportowych są pojedyncze przypadki zakażeń koronawirusem. W Treflu dotknęło to prawie cały zespół. Byliście w Polsce takim prekursorem, wskazówką dla pozostałych…
Wolałbym, żebyśmy nie byli wskazówką dla innych, a żeby ten problem w ogóle nas nigdy nie dotyczył. Stało się, jak się stało. Mamy już jakieś doświadczenie pod tym względem. Oby się to już nie powtórzyło. Nie tylko u nas, ale i w innych zespołach. Myślę, że każdy zawodnik w lidze chciałby w końcu zagrać pełny sezon, do samego końca i powalczyć o medale.

Martwimy się o zdrowie, ale też, jak pan wspomniał, o optymalne przygotowania do sezonu. Ze sportowego punktu widzenia to będą nierówne rozgrywki?
Na pewno początek będziemy mieli ciężki, ale będziemy wychodzić na boisko z nastawieniem na wygraną, aby łapać od początku jakieś punkty. Znaleźliśmy się w takiej, a nie innej sytuacji. Możemy narzekać, ale nie ma to sensu. Trener Michał Winiarski wymyślił już plan, jak sobie z tym wszystkim poradzimy. Wierzę, że jeśli wszyscy będziemy podążać drogą, którą wskazał, to nadrobimy jak najwięcej w stosunku do innych zespołów. I że nie będzie między nami, a tymi drużynami sportowej przepaści. A w dalszej części, to wiadomo, że im dłużej pogramy, potrenujemy, tym będzie lepiej.

Trefl ma za sobą udany, choć przerwany przez koronawirusa ubiegły sezon. Skład przeszedł zmiany. Pan to stary wyjadacz. Ma pan mieszkanie w Gdańsku, tutaj czuje się dobrze. Bazując na obserwacjach, doświadczeniu, jakiego sezonu 2020/2021 się pan spodziewa?
Oby był jak najlepszy. Mam swoje przemyślenia, na jakim miejscu możemy skończyć sezon, ale w tym roku liga znowu się zmieniła, jeśli chodzi o składy w poszczególnych zespołach. Od kilku lat wydaje mi się, że liga jest coraz bardziej wyrównana i coraz trudniej dostać się chociażby do play-offów. Będziemy się starali grać co najmniej tak dobrze, jak ekipa w poprzednim sezonie, bo na pewno chcielibyśmy się znaleźć w tych play-offach.

W tej nowej perspektywie związanej z pandemią nieszczęściem siatkówki jest to, że rozgrywana jest w zamkniętych halach. Myśli pan, że uda się dograć sezon, wyłonić medalistów?
Tego nie wiem. Nie jestem kimś, kto zna się na wirusach. Nie jestem też ministrem zdrowia, który może coś w tej sprawie wymyślić. Trzeba liczyć na to, że będziemy mieć troszkę szczęścia, że nikogo z zawodników już to nie złapie. A może będziemy mieli szczęścia na tyle, że uda się grać przy większej liczbie kibiców.

Opcja bez udziału kibiców funkcjonowała już w piłce nożnej, ale wszyscy podkreślają, że to nie to samo.
Na pewno. W ubiegłym sezonie jeden mecz rozegrałem przy pustych trybunach. To było tuż przed zamknięciem rozgrywek. To było uczucie, jak na treningu. To nie są te same emocje, jak w przypadku meczów z udziałem kibiców.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mateusz Mika, przyjmujący Trefla Gdańsk o koronawirusie: Siedzenie w domu przez kilka tygodni było wyzwaniem - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto