Pół słoika bigosu, miska sałatki i prawie cały półmisek ryby po grecku. Do tego chleb i ciasto - to wszystko trafiła prosto do kosza na śmieci pani Doroty ze Słupska.
Pozostałości ze świąt i z sylwestra nie nadawały się już do spożycia.
- Było mi przykro, ale naprawdę już nie byliśmy w stanie tego zjeść. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie świąt bez pełnej lodówki i suto zastawionego stołu - mówi pani Dorota.
Niestety taka sytuacja nie jest wyjątkiem. Z danych Federacji Banków Żywności wynika, że rocznie Polacy wyrzucają ok. 4 milionów ton jedzenia, czyli 30 proc. żywności. Nie jesteśmy wyjątkowi. Także 30 proc. artykułów spożywczych kupionych i przyrządzonych przez Brytyjczyków trafia do kosza. Natomiast w USA za aż 60 proc. zmarnowanego jedzenia odpowiedzialni są konsumenci.
Listę wyrzucanych produktów otwiera chleb. Pozbywa się go blisko połowa z nas. Prawie co drugi Polak wyrzuca też ziemniaki, a co trzeci nie zjada zakupionych wędlin. Co piąty z nas marnuje warzywa, nieco mniej - bo 13 proc. wyrzuca owoce. Szóste miejsce na liście artykułów spożywczych, trafiających do kosza zajmują mięso, mleko i nabiał.
Specjaliści z banków żywności różnymi sposobami starają się nas przekonać, byśmy kupowali tylko tyle jedzenia, ile jesteśmy w stanie zjeść. Prowadzone są kampanie informacyjne m.in. w szkołach i na uczelniach.
- Nie wyrzucam jedzenia. Zawsze kupuje tyle, ile potrzebuję. Część produktów można ponownie wykorzystać. Z ziemniaków z obiadu robię na drugi dzień kopytka. Jeśli zostanie mi chleb, suszę go i oddaję sąsiadce, która hoduje kaczki. Dzięki temu nic się nie marnuje - radzi pani Krystyna z Gdańska.
Problem marnowania jedzenia można byłoby też rozwiązać przekazując artykuły o krótkim terminie przydatności osobom głodnym i potrzebującym. W tym jednak przeszkodą są przepisy.
- Zgodnie z prawem, producenci przekazując żywność nie muszą odprowadzać podatku VAT - przypomina Maria Gosiewska z Federacji Banków Żywności. - Tymczasem dystrybutorzy, czyli handlowcy, właściciele sklepów, nie są z tego zwolnieni. Pisaliśmy w tej sprawie petycję do polskiego premiera, ale z odpowiedzi wynika, że zwolnienie jest niemożliwe, gdyż takie są dyrektywy unijne. Nie rezygnujemy, zwrócimy się do Senatu.
Z jednaj strony mamy więc problem wyrzucanej żywności, z drugiej zaś problem głodu.
- Z badań, które przeprowadzane są co roku wynika, że ok. 170 tysięcy dzieci w kraju cierpi z powodu niedożywienia i nie otrzymuje żadnej pomocy. To 5 proc. maluchów, które nie dostają wsparcia ani ze strony organizacji pozarządowych, ani pomocy społecznej ze strony gminy, w której mieszkają - twierdzi Justyna Stępień z Polskiej Akcji Humanitarnej.
Czytaj także:
Rozszerza się selekcja śmieci w Gdańsku
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?