Na kończonym właśnie lotnisku cywilnym na granicy Gdyni i Kosakowa być może już w grudniu wylądują pierwsze samoloty, jest jednak prawdopodobne, iż zarządzająca obiektem spółka nie będzie w stanie w pierwszych latach zarobić na utrzymanie portu lotniczego.
CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT:**Lotnisko w Gdyni Kosakowie wciąż budzi wiele kontrowersji.**
Ale lokalni samorządowcy mają plan, jak tej sytuacji zaradzić. Gdyńscy włodarze chcą dokapitalizować Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo kwotą ponad 30,5 mln zł. Wydatek został już wpisany do wieloletniej prognozy finansowej miasta na lata 2014-2015. Zamiary takie nie do końca podobają się przedstawicielom opozycji, szczególnie że na przystosowanie do lądowania samolotów cywilnych wojskowego dotychczas obiektu na granicy Gdyni i Kosakowa wydano już 100 mln zł. Pojawiają się też głosy, iż gdyńscy samorządowcy zagalopowali się i wybudowali lotnisko zbyt duże w stosunku do aktualnych potrzeb, dlatego do jego funkcjonowania trzeba będzie dokładać olbrzymie kwoty pieniędzy.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, iż Gdynia zwróciła się ostatnio do udziałowców gdańskiego Portu Lotniczego, m.in. samorządowców z Gdańska i Sopotu oraz marszałka województwa pomorskiego, o podjęcie rozmów, które umożliwią przejęcie w zarząd przez tę spółkę gdyńskiego lotniska. Pierwsza tura negocjacji już się odbyła, kolejną zaplanowano w najbliższych tygodniach.
- Dziwne, że najpierw buduje się z rozmachem duże lotnisko, które według licznych deklaracji mogłoby samodzielnie funkcjonować, a potem prosi się sąsiadów z Gdańska o przejęcie go w zarząd - mówi Marcin Horała, radny Gdyni z ramienia Prawa i Sprawiedliwości. - Pojawia się więc pytanie, czy rzeczywiście trzeba było przeznaczyć na tę inwestycję tak dużą kwotę pieniędzy, czy też można było zaplanować mniejszy obiekt. To kontrowersyjny wydatek, podobny do wybudowania w centrum miasta InfoBoksu. Wielu mieszkańców uważa, że w Gdyni jest kilka ważniejszych inwestycji. Co więcej, jak już wyraźnie widać, do funkcjonowania lotniska przynajmniej w początkowej fazie trzeba będzie dokładać.
Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek nie uważa jednak, iż kończone właśnie lotnisko musi koniecznie zarabiać już od momentu, kiedy przyjmie pierwsze samoloty.
- Jest to strategiczny projekt dla rozwoju całego województwa pomorskiego, który przyniesie regionowi w przyszłości wiele korzyści - mówi Wojciech Szczurek. - Rentowność tego typu inwestycji infrastrukturalnych rozpatrywać trzeba w bardzo długiej, nawet kilkudziesięcioletniej perspektywie.
Samorządowcy z Gdyni dodają, że podjęli rozmowy na temat współpracy trójmiejskich lotnisk, bo taką koncepcję ich funkcjonowania opracowano już ponad 7 lat temu. Specjaliści i naukowcy potwierdzają, że jest to nowoczesny, optymalny model zarządzania portami lotniczymi w Gdańsku i Gdyni. Co więcej, według prognoz ruchu, w przyszłości oba lotniska będą miały zatrudnienie.
Plan dokapitalizowania PL Gdynia-Kosakowo może ułatwić rozmowy w sprawie wspólnego zarządu trójmiejskimi lotniskami. Zredukuje bowiem prawdopodobieństwo, iż do funkcjonowania gdyńskiego lotniska dokładać trzeba będzie z zysków, osiąganych przez PL Gdańsk, na co kategorycznie nie chcą zgodzić się udziałowcy tej spółki.
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?