Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszek Ojrzyński, trener Arki Gdynia: Nie skreślam Michała Marcjanika

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Przemyslaw Swiderski
Nowy szkoleniowiec Arki Gdynia Leszek Ojrzyński nie wstydzi się postawy swojego zespołu w pojedynku derbowym przeciwko Lechii Gdańsk.

Trener miał zaledwie sześć dni, aby przygotować żółto-niebieskich do starcia z rywalem zza miedzy, jednak efekt "nowej miotły" widać było dokładnie. Gdynianie po katastrofalnych meczach przeciwko Pogoni Szczecin i Wigrom Suwałki tym razem zagrali walecznie, z zębem. Niewiele brakowało, aby sprawili sensację i odebrali punkty kandydatowi do tytułu mistrza Polski.

- Zaczęliśmy derby bardzo dobrze, mieliśmy swoje sytuacje - mówi Leszek Ojrzyński. - Graliśmy w Gdańsku o to, aby wygrać. Mamy zawodników, którzy potrafią daleko wyrzucać piłkę z autu, więc stwarzaliśmy zagrożenie po stałych fragmentach gry. Z kolei po rzucie rożnym Dariusz Formella trafił w poprzeczkę. Szkoda, że nie uderzył trochę niżej. Mieliśmy pomysł, aby bronić się i wyprowadzać kontry. Co prawda w pierwszej połowie przegrywaliśmy już 0:1, jednak mieliśmy bardzo dobrą sytuację, gdy mogliśmy doprowadzić do remisu. Dariusz Formella uderzył, jednak Duszan Kuciak obronił.

Arka w drugiej połowie chciała odrobić straty, tymczasem dała się drugi raz zaskoczyć. Sytuacja stała się nieciekawa, lecz gdynianie nadal walczyli.

- Popełniliśmy w drugiej części gry błąd i z jednej bramki przewagi zrobiły się dwie - mówi Leszek Ojrzyński. - Jednak moja drużyna bardzo dobrze zareagowała i dzielnie walczyła. Lechia poczuła, że Arka rzeczywiście dąży do wyrównania. Bramka, którą zdobyliśmy na 1:2, jeszcze nam pomogła. W końcówce zawodnicy Lechii kradli minuty, przeprowadzali zmiany bardzo długo. Chłopcy podający piłki zniknęli w mgnieniu oka. Futbolówka była ciągle na aucie. Nie mogliśmy szybko wznowić gry. To była strategia Lechii na końcowe minuty, bo Arka "cisnęła".

Leszek Ojrzyński podkreśla, że jego zawodnicy mimo przegranej w derbach nie podłamią się.

- Gramy dalej - mówi szkoleniowiec Arki. - Mamy kolejne mecze, które będą arcyważne. Do końca będziemy walczyć o utrzymanie.

Szkoleniowiec Arki, choć chwali swoich zawodników, dostrzega też mankamenty w ich grze. Gdynianie będą musieli w najbliższych dniach popracować m.in. nad skutecznym zakładaniem pressingu.

- W drugiej połowie ruszyliśmy na Lechię, lecz mieliśmy problemy, bo gospodarze to zespół dobrze zorganizowany, mający w składzie wysokiej klasy piłkarzy - mówi Leszek Ojrzyński. - Stwarzali przewagę, a my przy pressingu trochę się gubiliśmy. Rafał Siemaszko zostawił na boisku dużo zdrowia. Zrobił sporo kilometrów próbując zakładać pressing, lecz miewał "puste przeloty", bo koledzy nie zawsze mu właściwie pomagali. Nie tak to miało wyglądać. Czeka nas jeszcze dużo pracy.

W ostatnich tygodniach zdecydowanie największym pechowcem w żółto-niebieskiej ekipie jest Michał Marcjanik. W dwóch meczach z rzędu, przeciwko Pogoni Szczecin i Lechii Gdańsk na wyjeździe, po niefortunnych interwencjach młodzieżowego reprezentanta Polski gdynianie tracili gole.

- Nie da się ukryć, popełnił w Gdańsku błąd, ale będę go wspierał - mówił o postawie Michała Marcjanika Leszek Ojrzyński. - Miał niefarta, jednak nie uważam, aby potrzebował psychologa. Trzeba być twardym i zapomnieć o błędach. Najgorzej byłoby, gdyby je rozpamiętywał. Jest mi go szkoda, bo przy jednej z wrzutek w drugiej połowie w Gdańsku wyprzedził minimalnie Duszana Kuciaka i niewiele brakowało, aby trafił w piłkę. Gdyby zmienił wtedy tor lotu futbolówki, byłoby 2:2. Widocznie nie był to jego dzień. Na pewno będę z nim rozmawiał. Nie skreślam go, bo trzeba sobie pomagać. Każdy, w tym ja i inni piłkarze, popełnia błędy. W przypadku Michała Marcjanika tak się nieszczęśliwie złożyło, że konsekwencją jego pomyłki było gol na 0:2 w Gdańsku.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto