Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia nie zagrała pięknie, ale za to skutecznie

Paweł Stankiewicz
Piłkarze Lechii Gdańsk i Widzewa Łódź mieli odmienne cele przed meczem o punkty w piłkarskiej ekstraklasie, ale oba zespoły liczyły na zdobycie kompletu punktów. Lechia musiała wygrać, aby utrzymać się w czołówce ligowej tabeli, a Widzew, żeby uciec ze strefy spadkowej. Łodzianie zaprezentowali się w Gdańsku z dobrej strony, ale to Lechia wygrała 3:1. Gdańszczanie zagrali tym razem nieco słabiej, ale za to skutecznie.

W składzie Lechii była jedna niespodzianka. Nie zagrał Sergejs Kożans, a w miejsce Łotysza wystąpił Rafał Janicki, dla którego był to debiut w ekstraklasie. Kożans podobno przed meczem zgłosił uraz mięśnia dwugłowego.
- Nie chcę mówić, dlaczego nie zagrał Kożans. Podjąłem taką decyzję przed meczem z różnych powodów, o których wiem tylko ja. A debiut Janickiego oceniam bardzo pozytywnie - powiedział Tomasz Kafarski, trener Lechii.
Pierwsza połowa meczu była zła w wykonaniu Lechii. Gdańszczanie nie grali w swoim stylu, do którego zdążyli już wszystkich przyzwyczaić. Ograniczali się do długich piłek, a to nie przynosiło żadnych efektów. Lepiej prezentował się Widzew, który starał się prowadzić grę i momentami zamykał biało-zielonych na ich połowie boiska. W tej części gry najbardziej efektowna to była oprawa gdańskich kibiców z okazji 65-lecia Lechii. Oba zespoły miały po jednej dobrej okazji do strzelenia gola. W 17 minucie Widzew mógł objąć prowadzenie. Z prawej strony w pole karne piłkę zagrał Sernas, a nadbiegający Piotr Kuklis, przez nikogo nieatakowany, huknął natychmiast, ale tuż nad poprzeczką. Lechia swoją okazję miała tuż przed przerwą. Deleu podał z rzutu wolnego do Traore, a ten od razu strzelił, ale piłka o centymetry przeleciała obok spojenia słupka z poprzeczką.
- Najbardziej pozytywną rzeczą było to, że grając źle, utrzymaliśmy remis do przerwy. Gdybyśmy stracili gola, to byłoby już po nas - tłumaczył Łukasz Surma, kapitan Lechii.
W drugiej połowie to Widzew jako pierwszy doszedł do sytuacji bramkowej i Sebastian Małkowski mógł mówić o szczęściu, kiedy w zamieszaniu w polu karnym Robak przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później świetną szansę miał Bedi Buval, ale Mielcarz popisał się bardzo dobrą interwencją. W 61. minucie na boisku pojawił się Piotr Wiśniewski i to był ważny moment, bo ten piłkarz miał duży wpływ na lepszą grę Lechii. Zaraz po wejściu do gry oddał strzał, ale w nogi łódzkich obrońców. W 67. minucie Wiśniewski rozpoczął akcję, podając do Buvala, ten zagrał do uciekającego ze spalonego Pawła Buzały. "Buzi" odegrał do Lukjanovsa, ten silnie strzelił, a piłka odbiła się jeszcze od Tomasza Lisowskiego i wpadła do bramki. To pierwszy gol "Wani" w tym sezonie.
- Mogłem być na spalonym, z którego uciekałem. W tym sezonie sędziowie uznawali gole dla rywali po spalonych, nie dyktowali dla nas karnych, więc teraz nie zamierzam narzekać - przyznał Buzała.
Wreszcie zrobił się dobry mecz, a to był dopiero początek emocji. Trzy minuty później Sernas ograł dwóch piłkarzy Lechii, wycofał piłkę do Kuklisa, a ten z 20 metrów trafił do siatki idealnie przy słupku. Łodzianie tym wynikiem cieszyli się zaledwie kilkadziesiąt sekund. Świetną akcję przeprowadził najlepszy na boisku Buval, który podał do Buzały, a ten w sytuacji sam na sam pokonał Mielcarza. Chwilę później Buval próbował przelobować Mielcarza, ale trafił w poprzeczkę, a później Francuzowi piłkę w ostatniej chwili wybił Bruno Pinheiro. W ostatnich sekundach meczu Buval odebrał piłkę w środku pola i uruchomił kontrę, Marcin Kaczmarek zagrał do Wiśniewskiego, a ten minął Mielcarza i posłał piłkę do pustej bramki.
- Wreszcie zagraliśmy brzydko, ale skutecznie. Miałem już dość pięknych porażek - powiedział po meczu Surma.
Zadowolony z debiutu był Janicki.
- Godzinę przed meczem trener powiedział mi na osobności, że zagram. Byłem zaskoczony, ale cieszę się, że mogłem zadebiutować w ekstraklasie. Na pewno nie jestem jeszcze zawodnikiem pierwszego składu. Ekstraklasa nie okazała się taka straszna, choć Sernas to trudny rywal - przyznał Rafał.

Lechia Gdańsk - Widzew Łódź 3:1 (0:0)
Bramki: 1:0 Ivans Lukjanovs (67), 1:1 Piotr Kuklis (70), 2:1 Paweł Buzała (72), 3:1 Piotr Wiśniewski (90+4).
Lechia: Małkowski - Deleu, Bąk, Janicki, Wołąkiewicz - Popielarz (61 Wiśniewski), Surma, Traore - Lukjanovs (80 Zieńczuk), Buval, Buzała (90+3 Kaczmarek).
Widzew: Mielcarz - Ben Radhia, Szymanek, Bruno Pinheiro, Dudu - Budka (68 Ostrowski), Broź, Kuklis (75 Grzeszczyk), Lisowski (78 Grzelczak) - Sernas, Robak.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 6343.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Lechia nie zagrała pięknie, ale za to skutecznie - Gdańsk Nasze Miasto

Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto