Błażej Augustyn czy Michał Nalepa? Tak brzmiało pytanie, na kogo zdecyduje się trener Adam Owen w defensywie Lechii. Augustyn miał miejsce w pierwszym składzie, ale w trenerskim debiucie Owena musiał pauzować za żółte kartki. Z kolei Nalepa dostał szansę w spotkaniu z Zagłębiem Lubin i gdańszczanie odnieśli zwycięstwo, nie tracąc gola.
- To dobre pytanie. Przekonacie się w niedzielę - mówił Owen przed wyjazdem do Warszawy.
Ostatecznie obaj zagrali przeciwko drużynie mistrzów Polski, bo w ostatniej chwili kontuzja wyeliminowała Grzegorza Wojtkowiaka i trudno powiedzieć jak długo potrwa przerwa w grze defensora biało-zielonych. Nalepa i Augustyn nie zaliczą jednak meczu przeciwko Legii do udanych. Już w 8 minucie gospodarze strzelili gola, a postawa zespołu biało-zielonych w defensywie była wręcz fatalna. Najpierw Mato Milos został łatwo ograny przez Michała Kucharczyka, ale strzał piłkarza Legii zdołał jeszcze odbić Dusan Kuciak. Do futbolówki dopadł jednak Jarosław Niezgoda i wpakował ją do siatki, a w tej sytuacji wyprzedził Nalepę. Później z kolei upiekło się Augustynowi, bo za jego zagranie piłki rękę sędzia mógł podyktować rzut karny dla Legii. Mecz w stolicy potwierdził tylko, że defensywa to zdecydowanie najsłabsza strona gdańskiego zespołu. Po błędach obrony dwukrotnie w sytuacjach sam na sam z Kuciakiem znalazł się Niezgoda, ale górą był bramkarz biało-zielonych.
Lechia źle weszła w mecz, ale po stracie gola zagrała znacznie lepiej i odważniej. Widać też, że Owen ma stałe ustawienie 3-4-3, które w defensywie przechodzi w 5-4-1 i tego się konsekwentnie trzyma. To ma zapewnić lepszą grę w obronie, ale też i zapewnić więcej sytuacji do strzelenia bramki. Widoczny był Flavio Paixao, który rozegrał kilka ciekawych akcji, ale też oddał groźny strzał z dystansu, który ze sporymi problemami obronił Arkadiusz Malarz. Były też akcje Rafała Wolskiego i Marco Paixao, w których zabrakło dokładności. W 37 minucie Lechia zastosowała taktykę „na węża” przy rozegraniu rzutu rożnego i po dośrodkowaniu Wolskiego i zamieszaniu w polu karnym piłka znalazła drogę do siatki gospodarzy, ale - niestety - sędzia tej bramki nie uznał, błędnie dopatrując się faulu Flavio Paixao na Malarzu.
W drugiej połowie Lechia wyszła na boisko bez Jakuba Wawrzyniaka, którego zastąpił Joao Nunes. Biało-zieloni starali się konsekwentnie atakować i szukać swojej szansy na doprowadzenie do wyrównania. W środku pola dobrze spisywał się Daniel Łukasik, choć musiał grać ostrożnie, bo już na samym początku spotkania dostał żółtą kartkę, która zresztą eliminuje go z meczu przeciwko Lechowi Poznań. Znacznie lepiej spisywał w defensywie Nalepa, który musiał ratować zespół po stratach Augustyna próbującego rozpocząć akcje zespołu. Lechia wciąż atakowała, a mistrzowie Polski bronili korzystnego wyniku. Biało-zielonym jednak ewidentnie brakowało dokładniejszego podania albo lepszego strzału.
Najgroźniejsi w zespole byli bracia Paixao, ale jednocześnie grali bardzo nieskutecznie. Tak było chociażby w 53 minucie spotkania, kiedy Marco Paixao wygrał pojedynek z Łukaszem Broziem i znalazł się sam na sam z Malarzem, ale strzelił wprost w bramkarza. Później bramkarz Legii ratował swój zespół także w sytuacjach bramkowych, kiedy do piłki w polu karnym doszedł Marco Paixao, a następnie jego brat Flavio.
Brak skuteczności odbił się jednak na wyniku spotkania i piłkarze Lechii naprawdę mają czego żałować. Legia dziś niczym nie straszy i nie zaprezentowała w tym spotkaniu niczego, co mogłoby gwarantować jej spokojne zwycięstwo. Długimi fragmentami to biało-zieloni byli zespołem dominującym i mogli ten mecz zakończyć znacznie korzystniejszym wynikiem. Owen pokazał też, że zamierza stawiać na piłkarzy, którzy aktualnie są w najwyższej formie. Stąd tylko na ławce rezerwowych usiadł Milos Krasić, a na boisku pojawił się dopiero na kilka końcowych minut spotkania. To nie może dziwić, bo Serb w tym sezonie prezentuje się zwyczajnie słabo. Wydaje się, że i tym razem wprowadzenie Krasicia nie było dobry rozwiązaniem, a więcej drużynie mógłby dać chociażby Patryk Lipski.
W końcówce tego niezłego i rozgrywanego w dobrym tempie meczu były jeszcze emocje, a oba zespoły miały swoje szanse na zdobycie gola. Najpierw to Lechia mogła doprowadzić do wyrównania, kiedy Wolski bardzo dobrą indywidualną akcję zakończył strzałem z dystansu, ale piłka minimalnie minęła słupek bramki gospodarzy. Chwilę później głową strzelał Thibault Moulin, ale świetną obroną popisał się Kuciak. Lechia przegrała w Warszawie, ale po tym meczu może czuć niedosyt, bo mogła śmiało zdobyć chociaż punkt.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?