MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Lechia Gdańsk nie chce grać z Arką Gdynia, derby pomiędzy klubami odwołane

Szymon Szadurski
W niemiłych okolicznościach i zaognionej atmosferze Polski Związek Rugby zmuszony był odwołać zaplanowane na jutro derby Arki Gdynia z Lechią Gdańsk w półfinale Pucharu Polski.

Kibice nie obejrzą w Wielką Sobotę pojedynku, na który ostrzyli sobie apetyty od tygodni, bo gdańszczanie, zdziesiątkowani kontuzjami i powołaniami zawodników do reprezentacji Polski w rugby siedmioosobowym, nie mają kim grać. Lechia, powołując się na wcześniejsze ustalenia z Arką i PZR wystąpiła o przełożenie spotkania. Arka nie chce o tym słyszeć, jej działacze twierdzą, iż na taki scenariusz nigdy się nie godzili. Władze Arki zapowiedziały, iż w związku z postępowaniem Lechii będą domagać się walkowera. Przedstawiciele PZR, póki co, mecz jednak odwołali, dając jego niedoszłym uczestnikom czas do 10 kwietnia na dogadanie się i przedstawienie wspólnego stanowiska. Jeśli Arka i Lechia tego nie zrobią, związek podejmie decyzję za te kluby.
W Lechii kontuzje leczą obecnie czterej gracze ataku, Tomasz Rokicki, Grzegorz Buczek, Grzegorz Śliwiński i Robert Kuźmiński. Biało-zieloni rozegranie meczu z Arką uwarunkowali więc zwolnieniem z gry w reprezentacji Polski Mateusza Zajkowskiego, Patryka Narwojsza i Piotra Jurkowskiego, którzy powołani zostali na turniej Stanislas Sevens w Nancy. PZR kategorycznie się temu sprzeciwił.
"Przedstawienie (takiego - przyp. red.) stanowiska w dniu wyjazdu kadry seniorów 7 na jeden z najsilniej obsadzonych turniejów europejskich, stanowiącego jeden z najważniejszych elementów przygotowań do występów w tegorocznych Mistrzostwach Europy i uzależnienie rozegrania meczu pucharowego od uczestnictwa w nim kadrowiczów R.C. Lechii Gdańsk uważam za niepoważne" - napisał do działaczy Lechii Grzegorz Borkowski, sekretarz generalny PZR.
Oficjele z PZR zwrócili też uwagę, iż mecze pucharowe od lat wyznaczane były w terminach gier reprezentacji, aby mogli w nich ogrywać się dublerzy podstawowych zawodników. Z taką filozofią nie zgadza się jednak trener Lechii Grzegorz Kacała.
- To nie jest dla nas zwykłe spotkanie, lecz prestiżowy pojedynek derbowy z Arką - mówi Kacała. - Problem z kolizją terminów zgłaszałem już dwa miesiące temu. Puchar Polski traktuję poważnie, chcę w nim grać silnym składem. Zdobyliśmy to trofeum już 11 razy, jego ponowne wywalczenie jest jednym z klubowych priorytetów. Taki cel wyznaczyły mi władze Lechii, walkę o puchar obiecywałem też kibicom podczas czwartkowego spotkania i prezentacji drużyny. Nie chcę oszukiwać naszych fanów i nie wystawiać na mecz derbowy z Arką moich najlepszych zawodników. Skoro jednak PP ma być traktowany po macoszemu, to po co w ogóle go organizować?
Lechia, chcąc przełożenia meczu, powołuje się na spotkanie z 18 marca, podczas którego kierownik drużyny Arki Arkadiusz Suska w obecności działaczy PZR miał rzekomo zgodzić się na taki krok i zadeklarować, iż bez problemu ustalony zostanie z działaczami Lechii nowy termin spotkania.
– Tymczasem przedstawiciele Arki sugerują teraz na swojej stronie internetowej, iż my zgodziliśmy się grać 3 kwietnia – mówi Grzegorz Kacała. – To jest jakaś manipulacja. Jeszcze w czwartek spotkaliśmy się z nimi i próbowaliśmy dogadać się, niestety bez skutku. Chcę grać z Arką, cieszę się na ten pojedynek, muszę jednak mieć kim zagrać. Nie mamy takiego budżetu, jak gdynianie, który pozwoliłby nam utrzymywać po kilku zawodników na jedną pozycję. Powiem szczerze, że jestem zniesmaczony tą całą sytuacją.
Trener Kacała dziwi się też zapowiedziom działaczy Arki, którzy chcą wystąpić o walkowera.
– Byłbym zdumiony, gdyby Arka chciała rozstrzygnąć rywalizację z nami nie na murawie, lecz przy zielonym stoliku – mówi szkoleniowiec Lechii.
Jerzy Zając, prezes RC Arka Gdynia, nie zgadza się z tymi argumentami.
- My chcemy grać, a Lechia kombinuje na lewo i prawo, jak wymigać się z terminu - uważa Zając. - Dwóch naszych graczy, Mariusz Motyl i Sergo Kvernadze, także pojechało na turniej do Francji, a problemu z tego nie robimy. Kontuzje są nieodłącznym elementem sportowej rywalizacji. Gdyby Lechii udało się przełożyć ze względu na nie mecz, będzie to niebezpieczny precedens, dezorganizujący rozgrywki.
Jerzy Zając dodaje, iż Arka rozgrywała swoje potyczki pucharowe nawet w czasach, gdy niemal połowa jej podstawowego składu powoływana była do reprezentacji Polski. W przypadku sobotniego meczu klub wysłał już zaproszenia do sponsorów i poniósł inne koszty organizacyjne.
Okazuje się także, że brak zgody co do terminu pierwszego spotkania pucharowego między trójmiejskimi zespołami nie oznacza wcale końca kłopotów w tej półfinałowej rywalizacji. Lechii nie podoba się bowiem również data rewanżu, wyznaczona na 24 kwietnia. Wtedy to reprezentacja Polski w rugby 15–osobowym zagra ważny mecz w Pucharze Europy Narodów z Belgią w Brukseli. Na spotkanie to powołania dostanie sześciu zawodników Lechii i czterech rugbistów Arki.
– Mógłbym oczywiście wzorem kilku innych klubów odsyłać do PZR pisma, że poszczególni gracze nie są zainteresowani występami w kadrze – mówi Grzegorz Kacała. – Jest jednak odwrotnie, bo dobro polskiego rugby bardzo mi leży na sercu. Na prośbę trenera reprezentacji Tomasza Putry namówiłem więc ostatnio do występu w Brukseli naszego kapitana, Sławomira Kaszubę. Wcześniej zrezygnował on z gier w kadrze ze względu na obowiązki biznesowe, teraz zgodził się pomóc. Uważam więc, że sprawę z kolizjami terminów należałoby rozwiązać polubownie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Świątek w finale turnieju w Rzymie!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto