Urodzony w Kielcach, wychowanek Korony, zakochany w Arce i Gdyni. To prawdziwa wizytówka?
Jak najbardziej. Do momentu przyjścia do Gdyni grałem w wielu klubach, ale już tu nad morzem potrzebowałem niewiele czasu, aby stwierdzić, że znalazłem swoje miejsce na ziemi. Na dobre i złe - jak się miało później okazać - ale nigdy swoich związków z Arką nie żałowałem i nie żałuję. Do dzisiaj jestem wdzięczny Wiesławowi Kędzi, który wypatrzył mnie w II-ligowym zespole Tłoki Gorzyce i zaproponował transfer do żółto-niebieskich.
To pierwsze podejście do Arki było niezwykle udane. Awans do ekstraklasy i 44 mecze rozegrane w krajowej elicie. Piłkarskie salony stały otworem.
Stały… Coś w tym było. To w tym okresie miałem propozycje transferowe z Lecha Poznań i Górnika Zabrze. Nawet kiedy nas karnie zdegradowano, nie żałowałem decyzji o pozostaniu w Gdyni.
W niedzielę zagrasz 200. mecz w barwach Arki. Powiedz, które z tych dotychczasowych zapamiętałeś najbardziej i dlaczego?
Mecz w Radomiu, gdzie remis dał nam awans do ekstraklasy. Później debiut w ekstraklasie, a było to gdyńskie spotkanie z Legią Warszawa, zakończone remisem 0:0. W pamięci pozostał mi też sparing, w którym zerwałem więzadła krzyżowe i to, co się później wydarzyło, czyli rozwiązanie kontraktu w Gdyni. To było poczucie krzywdy i bezsilności zarazem.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?