Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krajobraz na półmetku. Dokąd zmierza Arka trenera Tarasiewicza? Raczej nie do Ekstraklasy

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Jakub Steinborn
Co prawda w 2022 roku została do rozegrania jeszcze jedna kolejka w Fortuna I lidze, ale jesteśmy już na półmetku sezonu zasadniczego, więc jest to dobra okazja do pewnych podsumowań. Arka Gdynia trzyma się blisko czołówki, jednak trudno mówić, by trener Ryszard Tarasiewicz miał spokojne dni. Żółto-niebiescy grają bowiem słabo, a w niedzielę kolejny raz nie sprostali wyzwaniu na własnym boisku.

Nie można wykluczyć, że za parę miesięcy Gdynia będzie się cieszyć z awansu Arki do Ekstraklasy, natomiast obecnie trudno sobie to nawet wyobrazić. Żółto-niebiescy grają przeciętnie, by nie powiedzieć słabo. Obrona jest niczym sito, a sfera mentalna praktycznie leży. Nie wiadomo czy zawodnicy nie radzą sobie z presją czy po prostu ich umiejętności nie są wystarczające na potrzeby klubu. Niemniej - sytuacja jest więcej niż problematyczna.

Jesteśmy świeżo po blamażu w meczu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. Meczu irracjonalnym, tragicznym, momentami z elementami komediowymi, bo to co wyprawiali obrońcy Arki przy obu straconych golach jest niedopuszczalne na tym poziomie. Ale my nie o tym.

To był kolejny raz, gdy Arka po prostu głupieje po objęciu prowadzenia. Nie chce iść po kolejnego gola, by dobić przeciwnika, a w niewytłumaczalny sposób cofa się głęboko i zaprasza rywala do tańca. Pewnie znajdą się w Fortuna I lidze zespoły, które z takiego zaproszenia nie skorzystają, bo nie mają: a) jakości, b) pomysłu. Natomiast Termalica ani myślała chować się za podwójną gardą. Ona zobaczyła, że Arka nie ma zamiaru dalej grać w piłkę, więc sama postanowiła przejść do ofensywy.

Czy można tu winić zawodników? Tak, za błędy w obronie. Ale trudno wytłumaczyć fakt, że przez dziesięć minut zespół gra dobrze, a później nagle się cofa i ma nadzieję, że jakimś cudem przetrwa do końcowego gwizdka. Czasem pewnie się uda, jednak nie można liczyć, że tak będzie się działo co tydzień. Tu kamyczek do ogródka sztabu szkoleniowego. Minimalizm się nie opłaca. Może wyjdzie to Arce na dobre, choć mamy pewne wątpliwości, bo coś takiego nie wydarzyło się po raz pierwszy.

W dobrej formie byli Karol Czubak i Hubert Adamczyk. Czuło się, że mogą we dwójkę rozmontować defensywę Termaliki. I nawet w takiej sytuacji sztab podjął decyzję, że zespół ma się cofnąć i poczekać na przeciwnika na własnej połowie. Wtedy zamiast kombinacyjnych akcji kibice mieli przed oczami, że zawodnicy Arki wyłącznie biegają za piłką, którą z dużą łatwością operuje zespół przeciwny.

Żeby tego było mało, na pomeczowej konferencji prasowej trener Tomasz Wolak (zastępował pauzującego za kartki Tarasiewicza) wypowiedział się w sposób absurdalny. Mówił, że do strzelenia gola Arka miała mecz pod kontrolą. Ale, na litość boską, ta bramka została zdobyta w 7. minucie. Fantastyczna kontrola, nie ma co.

Krajobraz na półmetku sezonu

Za nami siedemnaście kolejek w pierwszej lidze. Sytuacja Arki nie jest zła, choć do szampańskich nastrojów daleko. Żółto-niebiescy zdobyli 27 punktów w siedemnastu meczach i zajmują szóste miejsce w tabeli, a więc gdyby sezon kończył się teraz, to udałoby się załapać do baraży. Do strefy awansu bezpośredniego Arka traci siedem punktów (do ŁKS-u) i sześć punktów (do Puszczy).

Jeśli porównamy to do analogicznego okresu w poprzednim sezonie, to liczby są bezlitosne i wskazują na brak jakiegokolwiek progresu. Arka stoi w miejscu, a - patrząc ma samą grę - wręcz się cofa w rozwoju. Dokładnie rok temu o tej porze gdynianie mieli 26 punktów.

*

Co jest potrzebne w tej sytuacji w pierwszej kolejności? Przede wszystkim przedefiniowanie pomysłu na grę. Arka musi grać przez 90 minut tak, jak na początku spotkań, a nie zadowalać się minimalnym prowadzeniem, które później wypuszcza z rąk.

I o ile w meczach wyjazdowych zazwyczaj wyglądało to w miarę korzystnie, o tyle po raz kolejny wracamy do koszmarnej postawy Arki na własnym boisku. Na osiem spotkań przed własną publicznością Arka wygrała zaledwie dwukrotnie i w sumie zdobyła... dziewięć punktów. Jaki jest to wynik? Niech każdy odpowie sobie sam.

Konieczne będą też wzmocnienia w przerwie zimowej, szczególnie w formacji defensywnej. Bo - mimo problemów - żółto-niebiescy i tak są w czubie w klasyfikacji drużyn strzelających najwięcej goli. Natomiast, nie od dziś wiadomo, że drużynę buduje się od tyłu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Krajobraz na półmetku. Dokąd zmierza Arka trenera Tarasiewicza? Raczej nie do Ekstraklasy - Dziennik Bałtycki

Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto