Zaprasza gospodarzy na wyprawę na Litwę na tamtejsze dożynki. Adam Miklaszewicz, przewodniczący Rady Gminy uważa, że rolnicy powinni mieć prawo do świętowania na miejscu i przygotowuje imprezę na prywatnym placu. To kolejna odsłona konfliktu, jaki zrodził się we władzach gminy. Jeszcze w ubiegłym roku rozeszły się drogi wójta i przewodniczącego. Teraz panowie spierają się o dożynki.
- Zapraszam wszystkich na nasze święto w niedzielę - zwracał się w czwartek do mieszkańców Dębogórza podczas zebrania wiejskiego. - Co prawda nie mamy jeszcze zgody na sprzedaż piwa, ale liczę, że i bez tego będziemy się dobrze bawić.
- Nie ma zgody na organizację tej imprezy - ripostował wójt Włudzik.
Na stronie internetowej gminy Kosakowo pojawiła się informacja, że wójt gminy Kosakowo umarza postępowanie w sprawie wydania zezwolenia na przeprowadzenie 12 września imprezy o charakterze masowym "Dożynki 2010". W uzasadnieniu czytamy, że komitet organizacyjny występując o zgodę, poinformował, że nie będzie to impreza o charakterze masowym. Tymczasem, powołując się na doświadczenia z poprzednich lat, Włudzik uznał, że gminne dożynki mieszczą się w kryteriach imprez masowych.
- Organizator powinien z co najmniej 30-dniowym wyprzedzeniem wystąpić o zezwolenie na przeprowadzenie imprezy masowej, by spełnić wymogi bezpieczeństwa - przypomina Jerzy Włudzik.
Adam Miklaszewicz nie zgadza się z kwalifikacją imprezy.
- Nigdy dożynki nie były zaliczane do imprez masowych - uważa przewodniczący. - Spotkałem się z funkcjonariuszami z Pucka, którzy powiedzieli, że musimy zadbać, m.in. o punkt medyczny. O bezpieczeństwo imprezy zadba 10 ochroniarzy.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?