Kontrahenci , którzy zgłosili się ze swoimi ofertami, znacząco jednak podbili tę stawkę. Ceny, jakie zaproponowali gdyńskim samorządowcom, oscylowały między 1,9 mln zł a 2,3 mln zł. Ostatecznie wybrano ofertę warszawskiej spółki, opiewającą na niecałe 2 mln zł. W ślad za tym wykonawca ma przystąpić do montażu kosztownego urządzenia.
Na temat dostawy kotary na potrzeby hali sportowo-widowiskowej gorąca dyskusja wywiązała się pod koniec ubiegłego roku, kiedy okazało się, że na ten cel trzeba zabezpieczyć w budżecie miasta 1,2 mln zł. Radni opozycji podczas grudniowej sesji Rady Miasta Gdyni nie dowierzali i przecierali oczy ze zdumienia.
- Ten wydatek jest zbędny - grzmiał z mównicy Łukasz Cichowski, rajca Platformy Obywatelskiej.
Radni domagali się, aby tak duże pieniądze rzeczywiście przeznaczyć na inwestycje sportowe, ale zupełnie inne niż kotara. Postulowali mianowicie, iż przydałoby się wybudować w Gdyni kolejne boiska w ramach rządowego programu Orlik.
Przedstawiciele władz Gdyni nie zamierzali jednak słuchać tego typu argumentów. Rządowy program Orlika określili jako mało efektywny, m.in. dlatego, że w przypadku przystąpienia do niego obowiązkiem jest zatrudnienie na etacie animatora takiego obiektu sportowego, wyposażonego m.in. w boisko ze sztuczną trawą. Ich zdaniem mnoży to koszty.
Czytaj także: Gdynia: Burzliwa sesja Rady Miasta. Uchwalono budżet na 2012 rok
Po ujawnieniu informacji, iż kotara dla hali sportowo-widowiskowej ma kosztować grubo ponad milion złotych, pojawiły się też soczyste w wydźwięku opinie mieszkańców. Pod materiałem na ten temat na portalu gdynia.naszemiasto.pl inter- nauci naśmiewali się, iż kosztowne urządzenie służyć ma zakrywaniu pustych trybun podczas meczów, aby sportowcy nie czuli z tego powodu dyskomfortu. W swoich atakach nie ustawali też opozycyjni radni Gdyni. Mirosława Król z PO poinformowała władze Gdyni, iż jej zdaniem hala sportowo-widowiskowa powinna finansować się sama z zysków z imprez, w związku z czym wydatek z budżetu miasta na kotarę nie jest zasadny. Nie zgodził się z tym wiceprezydent Gdyni Marek Stępa.
Tłumaczył, iż zamawiana przez samorządowców kotara nie będzie kawałkiem płótna z materiału, lecz skomplikowanym, elektronicznym systemem rolet pozwalającym dzielić nowoczesny obiekt na kilka części i organizować w ten sposób zaplecze techniczne dla różnego rodzaju wydarzeń. Pozwoli to zarządowi hali pozyskać nowych kontrahentów. - Kupujemy kotarę po to, aby hala mogła na siebie zarabiać - twierdził wiceprezydent Marek Stępa.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?