Komunikacja w Gdyni. Związkowcy wznowili rozmowy. Do strajku nie dojdzie?

Pertraktacje toczyły się od końca ubiegłego roku i zostały przerwane w maju, po tym jak przedstawiciele załogi usłyszeli, że nie ma pieniędzy na wzrost wynagrodzeń. W odpowiedzi związkowcy z Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej i Przedsiębiorstwa Komunikacji Autobusowej, a także z Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni rozpisali referendum w sprawie wejścia z pracodawcą w spór zbiorowy. Miażdżąca większość pracowników opowiedziała się za kontynuowaniem konfrontacji z zarządami spółek. Kolejnym krokiem ze strony związków zawodowych może być już rozpisanie referendum strajkowego, czego zarządy spółek komunalnych zaczęły się na poważnie obawiać. Dlatego rozmowy wznowiono.

Komunikacja w Gdyni. Groźba strajku

- Pierwszy raz spotkaliśmy się w czwartek, negocjacje kontynuowane będą w poniedziałek - mówi Leszek Stodolski z Solidarności PKT. - Nasze postulaty się nie zmieniają. Chcemy wzrostu wynagrodzeń o 1,46 zł za godzinę.
Obecnie kierowcy zarabiają ponad 8 zł za godzinę pracy, ich miesięczna pensja wynosi 2,6-3,2 tys. zł na rękę. Aby otrzymali podwyżkę, w budżetach spółek znaleźć należałoby dodatkowo około 3 mln zł.

Na drzwiach zajezdni PKT wywieszono informację, że ewentualny strajk przyniósłby niepowetowane straty. Tylko ta spółka na skutek protestu tracić miałaby 350 tys. zł dziennie. Dlatego zarządcy PKA, PKT i PKM mają nadzieję, że do strajku nie dojdzie.

- Chcemy kontynuować spokojne rozmowy i rozwiązać sytuację z korzyścią dla gdyńskich pasażerów, co jest dla nas priorytetem - mówi Lech Żurek, prezes PKA.