- Dużo dobrego wnieśli do naszej gry rezerwowi Marcin Radzewicz i Marcus da Silva ( ten drugi strzelił nawet bramkę) - chwalił zmienników po wygranym meczu z Wartą trener Petr Nemec.
Chwalił, ale... wczoraj pozostawił ich na ławce rezerwowych, stawiając na tych samych piłkarzy, którzy wybiegli w podstawowym składzie przeciwko poznaniakom.
Gospodarze zaczęli wczorajszy mecz odważniej, agresywniej i już w trzeciej minucie bliski szczęścia był Tomasz Jarzębowski, ale jego strzał z pola karnego zdołał zablokować jeden z obrońców gości. Tego animuszu starczyło gospodarzom na nieco ponad kwadrans.
Goście otrząsnęli się z przewagi, ale ich pomysły na ataki były dość czytelne. Polegały na szukaniu długim podaniem Macieja Ropiejki.
Niemniej mecz się wyrównał, a coraz bardziej zirytowanych miejscowych kibiców na moment w nieco lepszy nastrój wprowadził strzał z dystansu Mateusza Szwocha, po którym z trudem piłkę na rzut rożny wybił Sergiusz Prusak.
Po przerwie na boisku za Piotra Tomasika pojawił się Radzewicz, a kwadrans później trener Arki dokonał kolejnej roszady.
Z boiska zszedł Marcin Detlaff, a zastąpił go Brazylijczyk da Silva. W tej sytuacji Damian Krajanowski został przesunięty na lewa obronę, a Brazylijczyk wzmocnił siłę ofensywną gospodarzy. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw w 63 minucie wynik otworzył strzałem głową Radosław Pruchnik, a asystę zapisał na swoje konto - podaniem z rzutu wolnego - Szwoch.
Pięć minut później miejscowych kibiców w euforie nieomal wprawił da Silva podwyższając prowadzenie gdynian na 2:0. Asystentem znowu był Szwoch, a da Silva wykazał się nie lada sprytem i przytomnością umysłu posyłając piłkę do siatki piętą, stojąc tyłem do bramki. Wynik meczu już się nie zmienił, chociaż w samej końcówce dwukrotnie postraszył Macieja Szlagę aktywny w ostatnich minutach Sebastian Szałachowski. Gdyński bramkarz nie dał się jednak pokonać.
Dwa mecze, sześć punktów - cztery bramki strzelone, żadnej straconej - taki początek sezonu musi cieszyć wszystkich sympatyków Arki. Nikt z kibiców zapewne nie miałby nic przeciwko temu, aby gdyńska jedenastka ten kurs utrzymała w kolejnych spotkaniach.
Nic dziwnego więc, że i trener gdynian Petr Nemec na pomeczowej konferencji prasowej nie miał powodów do narzekań.
- W pierwszej połowie nie mogliśmy złapać właściwego rytmu gry. To efekt tego, że pauzowaliśmy w ostatnim czasie. Ale po przerwie było już wyraźnie lepiej. Koncepcja z wprowadzeniem z ławki Radzewicza i da Silvy znowu się sprawdziła. Weszli na boisko i zrobili to, co do nich należało - stwierdził gdyński szkoleniowiec.
Arka Gdynia - Bogdanka Łęczna 2:0 (0:0)
Bramki: 1:0 Radosław Pruchnik (63), 2:0 de Silva (68)
Arka: Szlaga - Tadrowski I, Sobieraj, Brodziński, Dettlaff I(61 da Silva) - Krajanowski, Jarzębowski, PruchnikI, Tomasik I(46 Radzewicz) - Szwoch - Górski (83 Nwaogu)
Bogdanka: Prusak - Żukowski I, Kalkowski, Midzierski, Pielach (70 Irie) - Nikitović - Oziemczuk, Sołdecki, Mandrysz (46 Tymosiak I), Szałachowski - Ropiejko
Sędziował: Michał Mularczyk (Skierniewice).
Widzów 5509
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?