Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kolosy 2013 w Gdyni. Dzień 1. spotkań podróżników, żeglarzy i alpinistów [ZDJĘCIA, RELACJA]

Redakcja
Kolosy 2013 w Gdyni. Dzień pierwszy spotkań (7.03.2014 r.)
Kolosy 2013 w Gdyni. Dzień pierwszy spotkań (7.03.2014 r.) Tomasz Bołt
16. Ogólnopolskie Spotkania Podróżników, Żeglarzy i Alpinistów Kolosy rozpoczęte. Już w piątek wczesnym popołudniem widzowie zajęli niemal wszystkie miejsca w Gdyni Arena. Jutro i w niedzielę spodziewane jest jeszcze większe zainteresowanie prezentacjami.

Podobnie, jak było w ubiegłych latach, gdyńskie Kolosy cieszą się wielkim zainteresowaniem ze strony widzów. Aby podziwiać wyczyny podróżników, miłośnicy przygód nadciągnęli nawet z najdalszych zakątków Polski. W piątek na głównej scenie Gdyni Arena goście mieli do wyboru kilkanaście różnych prezentacji, do tego wiele atrakcji w sali seminaryjnej. Kolosy rozpoczęły się od prelekcji "Za pomocną dłoń. Szkoła pod żaglami" w wykonaniu uczennicy Aleksandry Dudy i nauczyciela Kryspina Pluty. Brali oni udział w zeszłorocznym rejsie na żaglowcu "Pogoria". "Szkoła pod żaglami" to realizowany już od 30 lat projekt, wymyślony przez kpt. Krzysztofa Baranowskiego, laureata Super Kolosa 2007. Rok w rok w kilkumiesięczny rejs po oceanie wyrusza grupa piętnastolatków. Przygoda życia jest dla nich nagrodą za wolontariat.

Zobacz PROGRAM Kolosów 2013 w Gdyni [7-9 marca 2014]

W piątek chwile radości mieli jednak nie tylko żeglarze, bowiem bardzo ciepło przyjęte zostały także prezentacje podróżników. Usłyszeliśmy m.in. relację z wyprawy rowerowej wzdłuż Wisły, autorstwa Waldemara Rogowskiego, ponadto prezentację "Kaszëbë - Sybir 2013. Śladami pomorskich zesłańców". Czworo młodych śmiałków z Trójmiasta, Ewa Popiel, Piotr Bejrowski, Grzegorz König oraz Łukasz Kalociński, latem ubiegłego roku pokonało 15 tys. kilometrów, odwiedzają miejsca, w które odbywały się masowe, sowieckie deportacje mieszkańców Pomorza. Najpierw przejechali z Węgier do Uzbekistanu, następnie ruszyli w stronę Kazachstanu i dalej, na Syberię. Po przekroczeniu Uralu, przez Baszkirię i Tatarstan pojechali też do Moskwy, a na zakończenie podróży odwiedzili Polski Cmentarz Wojenny w Katyniu.

Ze sporym zainteresowaniem ze strony widzów spotkała się też w piątek relacja z podróży "Spacerówką dookoła świata". Daniel Wasyliszyn i Anna Kaczmarek barwnie opowiadali o niemal rocznej eskapadzie po południowej półkuli, którą odbyli z małymi dziećmi. Gdy rozpoczynali podróż, Jurek miał zaledwie 7 miesięcy, a Ada 3 lata. Nie zrażeni tym globtroterzy zwiedzili w czteroosobowym składzie najpierw Nową Zelandię, potem Australię, gdzie m.in. zakopali się samochodem na pustyni, wizytowali też Indonezję. Ostatecznie wylądowali w Ameryce Południowej, m.in. Argentynie, Boliwii oraz na słynnym szczycie Machu Picchu, najlepiej zachowanym na świecie mieście Inków w Peru. Kilka razy borykali się z różnymi chorobami, ale nie zraziło ich to do kontynuowania podróży.

- Byliśmy w rejonach świata, gdzie przed nami chyba nikt nie przywiózł małych, białych dzieci - mówi Daniel Wasyliszyn. - Ludzie patrzeli się na nas, jak na UFO, robili sobie z nami zdjęcia. Trudno też wymienić wszystkie miejsca, w jakich przyszło nam spać. Były to czasem ławki, ziemianki. Zdarzało się, że nocowały nas przypadkowe osoby, napotkane na ulicy.

Miłośnicy gór mieli natomiast w piątek możliwość obserwowania relacji z najwyższych gór świata, Himalajów, oraz południowoamerykańskich Andów. Były to fascynujące opowieści z przejazdów rowerowych i motocyklowych. Tego drugiego wyczynu dokonał Witold Palak i jego 16-letni syn Adrian. Mimo braku doświadczenia wybrali się oni motocyklami przez Himalaje. W New Delhi w Indiach kupili dwie używane, 12- i 20-letnie maszyny marki royal enfield i po krótkim treningu ruszyli w niemal 3-miesięczny rajd.

- W Indiach umiejętność jazdy motorem ćwiczyliśmy między krowami i rikszami, kiedy jednak wjechaliśmy w góry, żarty się skończyły - mówi Witold Palak. - Dotarliśmy na przełęcze, z których spadły i zginęły już setki osób. Zmagaliśmy się z chorobą wysokościową, nie mieliśmy też części zamiennych do motocykli, a często przez długie kilometry znajdowaliśmy się na trasach, gdzie w ogóle nie było ludzi. Niektóre odcinki pokonywaliśmy z duszą na ramieniu.

Witold Palak podkreśla jednak, że spotkał się wraz z synem z niezwykłą życzliwością miejscowej ludności. Gościny udzielili im m.in. mnisi Buddowie z górskiego klasztoru. Dzielni motocykliści pokonali 6 tys. km, docierając aż do Dardżylingu. Minęli po drodze Ladakh, Kaszmir i Zanskar, podjęli też próbę wjechania na Khardung La (5359 m), najwyższą na świecie przełęcz, dostępną dla ruchu kołowego.

- Musieliśmy jednak z niej zawrócić - mówi Witold Palak. - Syn uznał, że dalsza podróż jest bez sensu i możemy się zabić.

Witold Palak zaliczył potem 15-metrowy lot motocyklem w przepaść w innym, niebezpiecznym miejscu. Na szczęście zakończyło się jedynie na potłuczeniach, a podróżnicy po zwiedzeniu Himalajów mieli okazję udać się do Australii Tajlandii, Kambodży, Wietnamu, Laosu i Malezji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto