Kiedyś moi klienci zapomnieli zabrać... teściowej

- Od kiedy jest Pan taksówkarzem?
- Prawie tak długo, jak po morzach pływa Dar Młodzieży, czyli 30 lat. Wniosek o licencję złożyłem w 1982 roku, a pracę za kierownicą rozpocząłem na początku następnego roku.

- Jakim samochodem Pan jeździ i który z wszystkich dotychczasowych samochodów lubił Pan najbardziej?
- Zaczynałem od fiata 125p, teraz jeżdżę mercedesem. Fiatem jeździłem przez rok, a później już tylko różnymi modelami mercedesów – 18, 15, 10.

- Co jest najlepsze, a co najgorsze w zawodzie taksówkarza?
- Plusem są nienormowane godziny pracy. Nie ma problemu, by wziąć wolne popołudnie czy cały dzień. Problem jest już jednak z urlopem, bo żeby wyjechać gdzieś na 3 tygodnie wcześniej trzeba więcej pracować i odłożyć pieniądze na zapas, by było z czego żyć po powrocie. Poza tym wszystko trzeba zaplanować i odkładać każdą złotówkę, na wszelki wypadek, gdyby coś stało się z samochodem. Oczywiście, jest ubezpieczony, ale to nie jest tak różowo.

- Jaka najbardziej niebezpieczna sytuacja, przytrafiła się Panu w pracy?
- Kiedyś klient przyłożył mi nóż do szyi. W sumie nie wiadomo było o co chodzi, bo chyba nie o pieniądze. Zrobiło mi się gorąco. Ale zachowałem spokój, nie wywołałem dodatkowo agresji i udało się wyjść z tego cało.

- Pamięta Pan anegdoty lub śmieszne sytuacje z taksówki?
- Miałem wiele zabawnych sytuacji. Kiedyś wsiadło do mnie małżeństwo, które zawoziłem na spektakl do Teatru Muzycznego w Gdyni. Nagle jakoś się zmieszali, myślałem że czegoś zapomnieli i zapytałem czy chodzi o to, że zapomnieli biletów. Na to pani odpowiada „zapomnieliśmy teściowej”.

- Dlaczego na Pana głosować?
- Jest wielu taksówkarzy, którzy świadczą dobre usługi. Ocenę mojej osoby pozostawiam klientom.

Zagłosuj na Dariusza Reckiego! Wyślij na nr 72355 SMS o treści: taxi.34 (2,46 zł z VAT)