O piśmie konserwatorów do ministra w piątek dowiedział się Marian Kwapiński, pomorski konserwator zabytków, który spotkał się z członkami Wojewódzkiej Rady Ochrony Zabytków (organ doradczy PWKZ), aby przedyskutować m.in. właśnie sprawę katedry.
Wcześniej sam Kwapiński, który zaakceptował projekt i wydał zgodę na prace w zabytkowej świątyni, zapowiadał, że wystąpi do ministerstwa o powołanie biegłego rzeczoznawcy, który przeprowadzi dodatkową kontrolę.
Do czasu aż w Oliwie pojawi się wysłannik ministerstwa, a może to potrwać ok. dwóch tygodni, prace związane m.in. z montażem oświetlenia i wymianą instalacji elektrycznej nie zostaną wznowione (wstrzymano je po wtorkowej kontroli inspektora PWKZ).
- Katedra uległa poważnym zniszczeniom, naszym zdaniem znacznie bardzej rozległym, niż to wynika z dotychczasowej kontroli - przyznaje Antoni Kapuściński, prezes Stowarzyszenia Konserwatorów Zabytków w Gdańsku. - Rozważymy też, zgodnie z ustawą o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami, ewentualne powiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa na zabytku.
Prace w świątyni są współfinansowane ze środków unijnych. Marcin Tymiński, rzecznik konserwatora, zapewnia, że nie ma obaw o to, że katedra może stracić dofinansowanie.
Przypomnijmy, w ubiegły wtorek pisaliśmy o tym, iż niektórzy gdańscy historycy sztuki i konserwatorzy zabytków uważają, że podczas prac w katedrze zniszczono romańskie filary i kilkusetletnie malowidła ścienne. Kontrola PWKZ potwierdziła, że uszkodzono - ponieważ kolidowała z realizacją projektu oświetlenia - "jedynie" polichromię (na odcinku 13 cm). W środowisku związanym z ochroną zabytków w Gdańsku zawrzało.
- Martwi nas, że pozwala się świadomie uszkodzić fragment malowidła liczącego kilkaset lat - mówił dr Jacek Bielak z Instytutu Historii Sztuki Uniwersytetu Gdańskiego. - Dziś pozwolimy zniszczyć 6 centymetrów, jutro ktoś zniszczy 60.
Niezrozumienia dla tego, iż świadomie uszkodzono gotyckie malowidło w oliwskiej katedrze, po obejrzeniu zdjęć, nie kryli też historycy sztuki, profesorowie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Uniwersytetu Warszawskiego.
Proboszcz na mszy atakuje media
- Nigdy nie wtrącałem się do takich spraw, ale w tym wypadku nie mogę milczeć. To, co przez ostatni tydzień wypisuje prasa, to kompletne bzdury, które niszczą reputację osób, dbających od lat o wygląd katedry - mówił na wczorajszej mszy ks. prałat Zbigniew Zieliński, proboszcz oliwskiej archikatedry.
Była to odpowiedź na artykuły zamieszczone m.in. w "Dzienniku Bałtyckim", w których niektórzy gdańscy konserwatorzy zabytków i historycy sztuki zaalarmowali, że podczas prac związanych z montażem oświetlenia i wymianą instalacji elektrycznej w katedrze zniszczono romańskie filary i gotyckie malowidła (kontrola inspektora pomorskiego konserwatora zabytków potwierdziła, że uszkodzono fragment kilkusetletniej polichromii).
Według prałata, prace wykonywane są zgodnie z prawem. - W ciągu dwóch lat udało nam się odrestaurować 140 witraży, wyremontować kaplice, drzwi i rzeźby. Usprawniliśmy oświetlenie i nareszcie wierni nie skarżą się na chłód w kościele - podkreślał.
Całe zdarzenie nazwał "robieniem sensacji" i szukaniem afery tam, gdzie jej nie ma. - Najpierw pisano, że mieszkańcy nie chcą kościoła pod wezwaniem Jana Pawła II. Później, że pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej to kicz. Teraz uczepili się katedry oliwskiej. Oskarżyli nas o barbarzyństwo - denerwował się prałat.
O tych zarzutach również pisaliśmy. Przypomnijmy - mieszkańcy ul. Jaworzniaków w Gdańsku, gdzie ma powstać świątynia, skarżą się, że będzie zdecydowanie za duża. Jej powierzchnia ma wynosić 600 m kw., do tego dojdzie 300 m kw. na chór. Kopuła ma się wznosić na wysokość 50 m, a na jej szczycie stanie czterometrowy krzyż.
Pomnik w kształcie wachlarza, na którym wypisane zostały nazwiska osób, które zginęły w katastrofie, znajduje się natomiast w bazylice Mariackiej. Wieńczy go wykonana z brązu figura Chrystusa Zmartwychwstałego. W pomniku umieszczona została również ziemia z miejsca katastrofy, fragment rozbitego samolotu oraz kawałek brzozy, w którą uderzył samolot.
Niedzielną mszę miał odprawić abp metropolita gdański Sławoj Leszek Głódź. Z powodu wyborów musiał jednak z tego zrezygnować i udał się do wsi Brzozowa w województwie podlaskim, gdzie jest obecnie zameldowany. - Najważniejsze, żeby ludzie głosowali, dlatego dziś dałem dobry przykład - podkreślił metropolita gdański.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?