Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Hala tragowa w Gdyni. MHT pod parasolem ochronnym? Konflikt o halę, wpływy czy stanowiska

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
P.Świderski
Władze Gdyni skierowały wniosek do komornika o odzyskanie przeszło pół miliona złotych długu od spółki administrującej z ramienia gminy zespołem gdyńskich hal targowych. Jest to kolejna odsłona konfliktu wokół tego zabytkowego obiektu.

Jego zarządca, Miejskie Hale Targowe, który jednocześnie dzierżawi podziemia hali, od lat zalega z czynszem. W związku z tym opozycyjni radni Gdyni w ostatnich miesiącach oskarżali władze miasta o wyjątkową pobłażliwość dla MHT, o czym – jak twierdzą – decydować miały „układy towarzyskie”. Zażądali oni nawet, aby sprawę wyjaśniła komisja rewizyjna rady, co zresztą obecnie się dzieje. Reprezentanci opozycji podczas kilku posiedzeń w sprawie hali, ponadto w trakcie sesji gdyńskich rajców, formułowali sugestie, iż Eugeniusz Łucyk, prezes MHT, jest „nietykalny”, bowiem jego syn, Marek, to były radny miasta, obecnie dyrektor Gdyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, czyli jeden z najbardziej zaufanych współpracowników prezydenta Gdyni Wojciecha Szczurka. Dodatkowo Łucyka seniora łączyć mają zażyłe kontakty z Jerzym Zającem, dyrektorem gdyńskiego Ratusza.

Wokół hali narosło sporo konfliktów. Czytaj więcej na ten temat.

- Zastanawiające jest, iż administrator, który ma dług wobec gminy, na którego dodatkowo ciągle skarżą się kupcy, nie został już dawno temu z hali wyrzucony, tylko nadal nie płaci i działa sobie w najlepsze – mówił Ireneusz Bekisz, radny Platformy Obywatelskiej.

Dyrektor Jerzy Zając podobne sugestie uważa jednak za niedorzeczne.

- Nie będę zaprzeczał, że wychowywałem się z Eugeniuszem Łucykiem na jednym podwórku, ale przyjacielem moim on nie jest – mówi Zając. – Na identycznej stopie, jak jego, znam niezliczoną ilość ludzi w Gdyni. Nigdy nie roztaczałem nad prezesem MHT żadnego parasola ochronnego. Zapewniam też, że ani u mnie, ani u prezydenta Gdyni, nie wstawiał się za swoim ojcem obecny dyrektor GOSiR.

Samorządowcy dodają, że fakty przeczą spiskowym teoriom, głoszonym przez opozycję. Władze gminy w pierwszej połowie tego roku zdecydowały się bowiem nie przedłużać umowy na administrowanie obiektem przy ul. Wójta Radtkego ani z MHT, ani też ze Stowarzyszeniem Kupców Gdyńskiej Hali Targowej, tylko własnoręcznie, poprzez Administrację Budynków Komunalnych, podjąć się zarządzania halą. Prezydent Gdyni naraził się tym krokiem handlowcom, którzy przyszli w czerwcu do urzędu, blokując po drodze główne ulice Śródmieścia.

Atmosfera uspokoiła się nieco dopiero, gdy gdyńscy włodarze obiecali, iż z wszystkimi najemcami w gmachu przy ul. Wójta Radtkego przedłużone zostaną umowy na czas nieoznaczony, bądź oznaczony, dłuższy, niż 3 lata. Mimo tego kupcy nadal twierdzą, iż „prezydent Gdyni chce im zabrać halę”. Nieprzychylne dla gdyńskich włodarzy transparenty zawisły nieopodal obiektu, kupcy protestowali podczas ostatniej sesji rady miasta, w ten czwartek kolejny raz zarząd ich stowarzyszenia gościł w gmachu magistratu. Nie jest wykluczone, że 11 listopada, w Święto Niepodległości, handlowcy zorganizują kolejny protest.

Wiceprezydent Gdyni Bogusław Stasiak tłumaczył też radnym, iż nie mógł zerwać umowy z MHT na zarządzanie halą, bowiem negatywną rekomendację dla takiej decyzji wydali miejscy prawnicy. Pociągnęłoby to za sobą prawdopodobnie konieczność zwrotu liczonych w milionach złotych nakładów inwestycyjnych spółki w halę, wielokrotnie przekraczających kwotę długu. Informacje te potwierdza zresztą sam Eugeniusz Łucyk.

- Sprawa między MHT, a miastem, jest czysta, nie zamierzam nawet pojawiać się na posiedzeniu komisji rewizyjnej, aby cokolwiek tłumaczyć radnym – mówi Łucyk. – To bez sensu, tym bardziej, że nikt mnie na jej posiedzenie nie zapraszał. Spółka MHT zainwestowała w zaadaptowanie podziemi hali i wykafelkowanie olbrzymich powierzchni miliony zł. Mogę tylko dodać, że kwestia naszych rozliczeń z miastem, jest na dobrej drodze i według mnie dojdziemy do porozumienia.

Łucyk przyznaje jednak, iż niedawno w hali pojawił się komornik. Na podstawie uzyskanych przez miasto wyroków sądów próbował on zająć pieniądze, przeznaczone na administrowanie obiektem.

- Ostatecznie na szczęście do tego nie doszło - mówi prezes MHT. – Komornik otrzymał tylko nieznaczną kwotę. I dobrze, bo inaczej nie miałbym jak płacić za prąd, czy ogrzewanie obiektu i już następnego dnia po zajęciu pieniędzy mógłbym w praktyce halę zamykać.

Z kolei planowanym protestem kupców, którzy – jak ustaliliśmy nieoficjalnie – mogą nawet próbować 11 listopada zablokować Paradę Niepodległości, zdziwieni są gdyńscy urzędnicy. Tomasz Banel, naczelnik wydziału polityki gospodarczej i nieruchomości UMG, twierdzi, iż handlowcy nie mają powodów do nerwowych ruchów.

- Wielu z nich zresztą podpisuje już nowe umowy z miastem – mówi Banel. – W hali płaskiej na nasze warunki przystało aż 50 najemców, w łukowej 16, ponadto 15 osób z tzw. alei kwiatowej. Sprawy w hali idą w dobrym kierunku i wielu kupców to widzi. Kończone są właśnie finansowane przez miasto, kolejne prace remontowe, które sprawią m.in., iż w obiekcie będzie jaśniej i bardziej estetycznie.

Czytaj także: Konflikt kupców z hali z władzami

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto